(Polska Agencja Prasowa)
Choć nikt nie podważa faktu, że linia energetyczna najwyższych napięć 400 kV musi powstać, by wyprowadzić moc z bloku elektrowni w Kozienicach, trwa dyskusja co do jej przebiegu. O rozsądek i szukanie pozytywnych rozwiązań apelowali we wtorek uczestnicy posiedzenia sejmowej komisji ds energii.
Linia energetyczna najwyższych napięć 400 kV Kozienice – Ołtarzew ma posłużyć do wyprowadzenia mocy z budowanego największego w Polsce bloku energetycznego 1070 MW w elektrowni w Kozienicach. Dostarczy ona energię nie tylko do rozrastającej się aglomeracji warszawskiej i samej Warszawy, ale też centralnego i północnowschodniego regionu Polski, sumie dla kilku milionów ludzi
Nowy blok węglowy w Kozienicach ma zostać oddany do użytku w drugiej połowie 2017 r. Inwestycja jest warta 6,4 mld zł. W tym tygodniu PSE podały, że by zapewnić w Polsce bezpieczne dostawy energii, trzeba terminowo oddać wszystkie budowane i planowane bloki energetyczne, a do tego utrzymać eksploatację istniejących źródeł o mocy w sumie ok. 5,8 GW.
Linia ma postać do 2019 r. i będzie wyposażona w światłowody; oprócz tego, że przyczyni się – co podkreśla jej inwestor, Polskie Sieci Elektroenergetyczne – do poprawy bezpieczeństwa i niezawodności pracy Krajowego Systemu Elektroenergetycznego (KSE), zamknie też od strony południowo – zachodniej tzw. pierścień energetyczny wokół Warszawy.
W maju PSE zaprezentowały wyniki tzw. analizy wielokryterialnej pięciu wariantów korytarzy dla budowy linii 400 kV. Grupa robocza, której ekspertem był prof. Andrzej Kraszewski z Politechniki Warszawskiej wskazała, że najlepszy do realizacji inwestycji i najlepiej uwzględniający interesy społeczne i środowiskowe będzie przebieg wzdłuż autostrady A2 i drogi krajowej nr 50. Jak mówił we wtorek Kraszewski, który pracował przy wytyczaniu wielu lokalizacji m.in. dla południowej obwodnicy Warszawy, ta – dotycząca przebiegu linii 400 kV – należy do najtrudniejszych przypadków. „Tam jest bardzo wiele obszarów miejskich, rezydencjalnych a jednocześnie te obszary są bardzo cenne przyrodniczo i krajobrazowo. Ale linia z bloku musi być wyprowadzona(…). Ta niewdzięczna robota musiała być zrobiona – mówił.
Przeciwko budowie linii w tej lokalizacji protestują mieszkańcy m.in. gmin Wiskitki, Baranów, Mszczonów, Pniewy oraz miasta Żyrardów. Ich zdaniem linia będzie stanowić zagrożenie dla zdrowia ludzi, mieć negatywny wpływ na jakość wody z pobliskich ujęć, przyczyni się też do wycięcia lasów. Protestujący podkreślają, że z powodu bliskości linii na wartości stracą znajdujące się w pobliżu nieruchomości. We wtorek przedstawiciele zainteresowanych samorządów uczestniczyli w posiedzeniu sejmowej komisji energii. Podważyli wartość analizy wielowariantowej, która jak – mówili – nie była konsultowana z mieszkańcami tych gmin. Do tego – zarzucali – jest niezgodna z planem zagospodarowania przestrzennego, przez co działa wbrew prawu.
Przeciw takiego postawieniu sprawy protestował obecny na posiedzeniu komisji pełnomocnik rządu ds strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski. „To nadużywanie słów” – powiedział. Przypomniał, że istnieje specjalna ustawa regulująca budowę linii przesyłowych wysokiego napięcia. Na jej podstawie, enumeratywnie wymienione linie mogą być budowane z pominięciem obowiązujących planów zagospodarowania przestrzennego. „To co robią PSE, to jest próba, którą państwo sabotujecie”.Jak mówił, PSE zależy na przeprowadzenia tej inwestycji „z waszym udziałem, a nie wbrew wam”.
„Ta spółka to operator krajowego systemu energetycznego i jest odpowiedzialny za to co dzieje się w całym kraju. Ma swoje obowiązki i musi je wypełnić” – podkreślił Naimski. Zaapelował, by samorządowcy podjęli rozmowy z inwestorem i wykonawcą. „Oni są otwarci na te rozmowy, spotkacie się ze strony inwestora i wykonawcy ze zrozumieniem bardzo wielu bolących was kwestii (…) potrzebne są konkretne, poważne rozmowy pomiędzy władzami samorządowymi, a inwestorem” – dodał.
Pełnomocnik dodał też, że podczas spotkania z przedstawicielami strony społecznej, które odbyło się 6 czerwca zdecydowano o powołanie zespołu w skład którego weszli naukowcy i planiści – praktycy, którzy ocenią analizę wielokryterialną. Jak mówił, zespół ma wydać opinię do 5 lipca i zostanie ona wzięta pod uwagę przy ustalaniu ostatecznego przebiegu trasy.
Prezes PSE Eryk Kłossowski mówił, że analiza została przeprowadzona dla całej linii od stacji Kozienice do stacji Ołtarzew. Odparł zarzuty o brak dialogu społecznego. „Zaprosilismy 19 podmiotów samorządowych i 19 organizacji pozarządowych. To forum mogło być reprezenatywne, ale jeżeli zostało zbojkotowane, to trudno – dodał.
Na pytanie przewodniczącego komisji ds. energii Marka Suskiego (PiS), który chciał znać „twarde dane” dotyczące strat, jakie poniosą mieszkańcy terenów, przez które przebiegnie linia, Kłossowski powiedział, że „to się okaże na etapie negocjacji z poszczególnymi właścicielami działek, gdy będziemy negocjowali stawkę z tytułu służebności przesyłowej”. Jak dodał stawki te określi niezależny rzeczoznawca. Szef PSE, do którego przyłączył się Marek Suski zaapelował szukanie pozytywnych rozwiązań.