Purski: Amerykański gaz potrzebny od zaraz

27 listopada 2014, 11:17 Energetyka

KOMENTARZ

Paweł Purski

Eastbook.eu

Gdyby ceny gazu w Stanach Zjednoczonych i Unii Europejskiej były na podobnym poziomie, to pewnie niewiele byłoby zastrzeżeń wobec TTIP. Jednak w obecnej sytuacji, kiedy amerykańskie firmy kupują gaz za trzykrotnie niższą cenę, spółki europejskie mają uzasadnione powody, by na nową umowę handlową UE-USA patrzeć spod oka. Szczególnie boi się przemysł chemiczny. Bez taniego gazu ciężko będzie konkurować z firmami po drugiej stronie Atlantyku.

Transatlantic Trade and Investment Partnership (TTIP) to negocjowana właśnie umowa o wolnym handlu między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi. W praktyce TTIP to zniesienie ceł, otwarcie rynku usług, a także usunięcie i zredukowanie barier pozataryfowych, takich jak odmienne systemy regulacyjne i standardy. Według wyliczeń ekspertów z londyńskiego Centre for Economic Policy Research każda europejska czteroosobowa rodzina może na podpisaniu umowy zyskać 545 euro rocznie. Jeśli TTIP dojdzie do skutku, to powstanie największa wspólna przestrzeń gospodarcza na świecie.

Dla niektórych sektorów gospodarki TTIP może jednak nie być tak korzystny. Przemysł chemiczny obawia się, że trzykrotnie niższe ceny gazu w Stanach Zjednoczonych przyczynią się do zmniejszenia jego konkurencyjności. Przestrzega przed tym minister gospodarki Włodzimierz Karpiński. Niemcy już odczuli wpływ amerykańskiego boomu łupkowego. BASF pod koniec 2013 r. zaczął przenosić część swojej produkcji na drugą stronę Atlantyku, aby skorzystać z niższych cen gazu.

Polska płaci obecnie jedną z najwyższych cen za gaz rosyjski. Z powodu zaangażowania na Ukrainie raczej nie powinniśmy w najbliższym czasie liczyć na obniżki. Mimo to rodzimy przemysł chemiczny jest konkurencyjny, ze względu na nowoczesne i oszczędne technologie produkcji. Polskim zakładom chemicznym pomogła także wrześniowa decyzja Komisji Europejskiej o przedłużeniu ceł antydumpingowych na rosyjski azotan amonu.

Tymczasem Rosjanie od 2012 r. ostrzą sobie zęby na perłę polskiego przemysłu chemicznego – Grupę Azoty. Już kilka razy próbowali dokonać wrogiego przejęcia spółki. Niekontrolowane i w żaden sposób nieskompensowane otwarcie rynku europejskiego na amerykańską chemię zmniejszyłoby konkurencyjność polskiego zakładu. Grupa Azoty stałaby się wówczas bardziej podatna na ataki ze strony rosyjskich spółek.

Dlatego tak ważne jest, aby Stany Zjednoczone uwolniły eksport skroplonego gazu z łupków do Europy. Obecnie Stany mogą eksportować ropę i gaz tylko do krajów, z którymi mają umowę o wolnym handlu. W przeciwnym wypadku konieczne są specjalne pozwolenia. TTIP powinno zawierać zapis o swobodnym eksporcie amerykańskich surowców do Unii, tak aby wywołać presję na Rosję, by ta obniżyła ceny eksportowanego gazu.

W tej sytuacji szczególnego znaczenia nabiera terminal gazowy w Świnoujściu. Jego opóźnione otwarcie, które zaplanowano na połowę 2015 r. może się zbiec z finiszem unijno-amerykańskich negocjacji o utworzeniu strefy wolnego handlu. Jeśli tylko cena amerykańskiego gazu skroplonego będzie na rozsądnym poziomie, to są duże szanse, że obawy polskich spółek chemicznych zostaną uspokojone.

Stany nie potrzebują oskarżeń ze strony światowej opinii publicznej o polityczne hamowanie konkurencyjności europejskich firm. Jeśli TTIP ma działać, to powinien obejmować swobodny handel surowcami energetycznymi. Stany Zjednoczone i Unia Europejska mają przecież stworzyć największą przestrzeń zachodnich wartości politycznych i gospodarczych. Tylko tak można skutecznie przeciwstawić się rosyjskim szantażom energetycznym i próbom zmiany ładu międzynarodowego.