Pomimo efektywnego wpływu porozumienia naftowego na ceny ropy na giełdach, może go zniwelować wiele czynników. Jeden z nich to polityka energetyczna USA pod rządami Donalda Trumpa.
Producenci OPEC zgodzili się 30 listopada, by ograniczyć wydobycie o 1,2 mln baryłek dziennie w pierwszym półroczu 2017 roku. 10 grudnia kraje kartelu naftowego OPEC i 12 producentów spoza organizacji podpisało porozumienie o ograniczeniu wydobycia o prawie 1,8 mln baryłek (1,2 mln w OPEC i 600 tysięcy poza nim) dziennie poprzez wprowadzenie podziału na indywidualne limity, na straży wypełnienia których ma stać Kuwejt. Chodzi o Azerbejdżan, Bahrajn, Boliwia, Brunei, Gwinea Równikowa, Malezja, Meksyk, Oman, Rosja, Sudan oraz Sudan Południowy.
Ma obowiązywać od 1 stycznia do 30 czerwca 2017 i ulec rewizji. Irak i Rosja nie wprowadziły pełnego poziomu cięć pomimo rozpoczęcia okresu ich obowiązywania, ale deklarują, że zrobią to do końca miesiąca.
Niepełne cięcia
Rosjanie obniżyli w styczniu wydobycie o 100 tysięcy baryłek, zamiast założonych 300 tysięcy. Irak obniżył wydobycie o 180 mln baryłek zamiast planowanych 210 tysięcy baryłek. Oznacza to, że porozumienie nie weszło w życie w zakładanej skali.
Rosja nie wprowadza w pełni obniżek, bo tłumaczy się problemami technicznymi wywołanymi ostrą zimą. W celu utrzymania rurociągów w dobrej kondycji nie może lub nie chce istotnie ograniczyć dostaw za ich pomocą, a zatem utrzymuje wyższy poziom wydobycia.
Irak tłumaczy się problemami w relacjach z Autonomią Kurdyjską, która prowadzi własną politykę naftową wycelowaną w odrobienie strat spowodowanych czasową okupacją złóż przez terrorystów Daesh. Bagdad może zagwarantować spadek wydobycia z wiertni pod swoją kontrolą w centralnej i południowej części kraju.
Bój o Azję
Kolejnym czynnikiem podważającym skuteczność porozumienia naftowego jest rywalizacja producentów z całego świata o najbardziej atrakcyjny obecnie rynek w Azji.
Agencja Reuters podaje, że producenci z OPEC i Rosja chronią Azję przed cięciami wprowadzonymi w związku z porozumieniem z 2016 roku o skoordynowanym zmniejszeniu podaży o do 1,8 mln baryłek ropy dziennie. Dostawy z OPEC do Azji wzrosły w okresie od listopada 2016 do stycznia 2017 roku o 7 procent do 17 mln baryłek dziennie, co stanowi dwie trzecie zużycia regionalnego. Rosjanie wyprzedzili w zeszłym roku Arabię Saudyjską na pierwszym miejscu w eksporcie ropy do Azji z wynikiem odpowiednio 1,05 do 1,02 mln baryłek dziennie.
Jak informował BiznesAlert.pl, wprowadzenie cięć przez producentów OPEC i Rosję otwiera drogę do odbudowy udziałów na rynku azjatyckim przez dostawców z Afryki Zachodniej, czyli Nigerii i Angoli. Nigeryjczycy są wyłączeni z cięć, a Angola może przekierować dostawy z innych części kuli ziemskiej do Azji. Z informacji Bloomberga wynika, że w styczniu tego roku eksport ropy z tych krajów na rynek azjatycki sięgnął 1,79 mln baryłek dziennie, a w lutym ma wzrosnąć do 2,19 mln.
Iran zwiększa podaż
Iran został wyłączony z konieczności cięć i w ramach porozumienia naftowego mógł podnieść poziom wydobycia do poziomu 3,975 mln baryłek dziennie. Teheranowi, który zamierza zwiększyć dostawy ropy do Europy, łatwiej będzie walczyć o udziały w rynku w tym regionie.
Na planach Iranu zyskują klienci w Europie, w tym Polska. Pierwszy ładunek ropy naftowej z Iranu dla PKN Orlen dotarł 22 stycznia do gdańskiego Naftoportu. To druga dostawa surowca z Iranu do Polski, po tym jak w sierpniu ub. roku Grupa Lotos odebrała ropę z tego samego kierunku.
Presja z USA
Na ceny ma wpływ presja ze strony rosnących zapasów ropy w USA. Amerykański Instytut Naftowy poinformował 1 lutego, że wzrosły one powyżej planowanego poziomu 5,8 mln baryłek.
W przekonaniu premiera Iraku Haidera al-Abadiego ceny ropy nie osiągną poziomu oczekiwanego przez udziałowców pporozumienia przed końcem 2018 lub 2019 roku. – Zapotrzebowanie wzrosło i pomogło to podnieść ceny, ale nie wrócą one do poziomów z 2013 roku – powiedział dziennikarzom. W owym czasie baryłka kosztowała ponad 100 dolarów. Irak był jednym z największych sceptyków układu. Ostatecznie się do niego przyłączył, ale nadal nie wprowadził cięć w pełni.
Arabia Saudyjska poinformowała, że kartel OPEC obawia się wpływu rewolucji łupkowej w USA na porozumienie naftowe. Jednak podczas weryfikacji skutków porozumienia, do którego doszło 23 stycznia tego roku uczestnicy rozmów kartelu na ten temat uznali, że wzrost wydobycia w Stanach nie zaszkodzi układowi. Według Międzynarodowej Agencji Energii wzrost ma wynieść około 500 tysięcy baryłek dziennie. To za mało, by przezwyciężyć spadek podaży wywołany cięciami w OPEC.
Jednak administracja Donalda Trumpa zamierza osiągnąć niezależność względem OPEC, ograniczyć regulacje prawne w sektorze energetycznym oraz dokonać rewolucji w krajowym wydobyciu węglowodorów włącznie z wydobyciem surowców na szelfie – poinformowała na stronach internetowych nowa administracja Białego Domu.
Porozumienie naftowe spowodowało wzrost cen ropy o 10-12 procent. Przez to wzrosła liczba odwiertów w Stanach Zjednoczonych. W rezultacie mimo że we wcześniejszych prognozach zakładano, że w 2017 roku w USA nastąpi spadek wydobycia o 150 tys. baryłek, to z ostatnich prognoz wynika, że wzrośnie on o 80 tys. baryłek.
Zdaniem US Energy Information Administration (EIA) wydobycie ropy naftowej w 2017 roku wzrośnie do 9 mln baryłek ropy dziennie, a w roku kolejnym ponownie ma wzrosnąć o 3 procent. Według EIA efekt porozumienia naftowego będzie krótkotrwały lub będzie miał ograniczony efekt.
Wzrost wydobycia ropy połączony z liberalizacją jej eksportu może zagrozić spadkowi podaży oczekiwanemu przez udziałowców porozumienia naftowego. Mimo to Arabia Saudyjska, której najbardziej zależy na sukcesie układu, chwali politykę Donalda Trumpa.
– Polityka energetyczna Donalda Trumpa jest korzystna dla sektora naftowego i myślę, że musimy to potwierdzić – powiedział w rozmowie z BBC Khalid al-Falih, minister energetyki Arabii.
Rozstrzygnięcie w maju
Do kolejnego szczytu kartelu ma dojść 25 maja. Zgodnie z oczekiwaniami celem rozmów ma być przedłużenie porozumienia naftowego o kolejne 6 miesięcy. Wtedy kraje członkowskie i ich partnerzy spoza OPEC zdecydują wspólnie, czy warto przedłużyć porozumienie naftowe o kolejne półrocze.