Realne porozumienie naftowe pozostaje niepewne

29 września 2016, 15:00 Alert

Nieformalne porozumienie kartelu naftowego OPEC z Algierii w sprawie ograniczenia poziomu wydobycia ropy naftowej zaskoczyło analityków. To jednak początek długiej drogi do porozumienia naftowego, na które liczyły kraje uzależnione od sprzedaży surowca. Bank Goldman Sachs nie wierzy w jego sukces.

Od 2017 roku kraje OPEC mają łącznie zmniejszyć wydobycie o 740 tysięcy baryłek dziennie. Ropa zareagowała wzrostami na giełdach i zbliżyła się do ceny 5 dolarów za baryłkę. Nie wiadomo jednak, czy tendencja się utrzyma.

Ropa

Wiele zależy od realnych działań OPEC, którego członkowie nie są monolitem i mogą wyłamać się z porozumienia. Jednocześnie nadal nie ma deklaracji o przystąpieniu do układu żadnego państwa spoza OPEC, a wydobycie spoza kartelu ma coraz bardziej istotny wpływ na podaż. Ostateczna decyzja zapadnie na formalnym spotkaniu OPEC w listopadzie 2016 roku. Wtedy kraje członkowskie mogą zdecydować o ustalonym w Algierii zmniejszeniu produkcji z 33,24 do 32,5-33 mln baryłek dziennie.

Do tego czasu rywalizacja Arabii Saudyjskiej i Iranu może wysadzić układ. Reuters wskazuje, że to Rijad może być najbardziej obciążony ewentualnym ograniczeniem. Wydobywa najwięcej ropy w OPEC, a Iran i Irak deklarują wolę zwiększenia wydobycia. Libia i Nigeria wydobywają z kolei poniżej historycznych poziomów ze względu na konflikty wewnętrzne. Angola i Wenezuela nie mogą się ograniczać, bo ich budżety są w katastrofalnym stanie ze względu na spadek dochodów ze sprzedaży ropy. Saudyjczycy zapowiedzieli już, że Iran, Nigeria i Libia będą miały zgodę na wydobycie na maksymalnym poziomie, który „będzie miał sens”.

Według wyliczeń Reutersa, w celu pogodzenia wyjątków dla niektórych członków OPEC i jednoczesnego zmniejszenia produkcji w organizacji o 740 tysięcy baryłek dziennie, będzie konieczne cięcie ponad 1,1 mln baryłek gdzie indziej, co zwiększy brzemię spadające na Arabię Saudyjską. Organizacja musi teraz ustalić, kto i o ile obetnie produkcję.

Według agencji Reuters ograniczenie wydobycia o 10 procent w Arabii, oznacza, że ceny musiałyby wzrosnąć do około 60 dolarów za baryłkę, aby zrekompensować stratę przychodów. Z tego względu Saudyjczycy mogą naciskać na Iran i Irak w celu ograniczenia wydobycia i przyjęcia części brzemienia przez te kraje.

Nie wiadomo, czy do układu przyłączy się Rosja, największy producent spoza OPEC. Rzecznik rosyjskiego prezydenta odmówił komentarza na temat możliwości przyłączenia się jego kraju do porozumienia naftowego. Odesłał dziennikarzy do ministra energetyki Aleksandra Nowaka, który był obecny w Algierii i, choć nie brał udziału w negocjacjach OPEC, to spotkał się nieformalnie z jego członkami.

Wzrost cen ropy może sprawić, że znów rozkwitnie rewolucja łupkowa w USA, które są niechętne do ingerowania w działalność wydobywczą ich koncernów. Według Międzynarodowej Agencji Energii wydobycie ropy łupkowej w USA ma w październiku spaść jedenasty miesiąc z rzędu. Wzrost cen baryłki może odwrócić ten trend. Podobny efekt może się pojawić w Brazylii i Kanadzie.
Nie wiadomo, czy porozumienie naftowe zostanie wdrożone i czy przyniesie oczekiwany efekt.

Bank Goldman Sachs poinformował, że wiadomość o nieformalnym układzie krajów kartelu OPEC nie wpływa na jego prognozę cen ropy w 2017 roku. Zdaniem banku cena mieszanki WTI będzie wynosić na koniec przyszłego roku 43 dolary, a Brent 53 dolary. W czwartym kwartale tego roku ropa ma kosztować średnio 50 dolarów, a w czwartym za rok – 60 dolarów. Bank przewiduje, że jest szansa na realne cięcia w OPEC na poziomie około 500 tysięcy baryłek dziennie lub mniej.

– Spodziewamy się, że jeśli ten układ będzie ściśle wdrożony i przyniesie podwyżkę cen, to w średnim terminie jego efekt sam siebie zniesie, ze względu na silną odpowiedź w postaci nowych odwiertów wydobywczych na świecie – ocenia Goldman Sachs. Przypomina jednak, że w historii OPEC kraje członkowskie rzadko przestrzegały wspólnych ustaleń, „szczególnie w okresie niemałego popytu”.

Reuters/RIA Novosti/Wojciech Jakóbik