(Wojciech Jakóbik)
Komisja Europejska pozostaje niewzruszona na deklarację Rosji o rezygnacji z South Stream. – Unia Europejska miała zawsze jasne stanowisko na temat dostaw gazu dla Europy. Chce dywersyfikować źródła dostaw – powiedziała wicprzewodnicząca Komisji Europejskiej Kristalina Georgiewa.
– Unia chciała, aby South Stream podlegał prawu unijnemu i dawał dostęp do przepustowości innym firmom dla dobra uczciwej konkurencji na rynku – powiedziała urzędniczka. Według niej Bułgaria, która zamroziła prace przy swoim odcinku rosyjskiej rury, postąpiła zgodnie z zasadami Unii, działając bez presji w oparciu o suwerenną decyzję. Rosjanie zarzucają Sofii, że ugięła się pod presją Brukseli i Waszyngtonu.
Jednocześnie Bułgarzy domagają się od Unii „specjalnej uwagi” w związku ze stratami, jakie poniósł ten kraj z tytułu zamrożenia projektu South Stream. Komisja Europejska odmówiła już pomocy finansowej z tego tytułu. Serbski premier Aleksander Vucic przekonuje, że gazociąg byłby korzystny dla jego kraju, a teraz Belgrad płaci „cenę konfliktu wielkich potęg”.
Unia Europejska zadeklarowała jednak ustami Kristaliny Georgiewy, że przeznaczy dodatkowe środki na rozbudowę połączeń gazowych między Bułgarią, Rumunią i Grecją w celu zsieciowania ich z bałkańskimi gazociągami, które wkrótce mogą odbierać gaz kaspijski z Gazociągu Transadriatyckiego (TAP) i innych źródeł. 1 grudnia w Baar w Szwajcarii konsorcjum projektu ogłosiło zakończenie testu rynkowego TAP. Wynika z niego, że pierwotna przepustowość rury w wysokości 10 mld m3 rocznie będzie mogła zostać powiększona, ze względu na duże zainteresowanie projektem.
Turcy dementują ostatnie informacje prezydenta Rosji Władimira Putina. Minister energetyki Turcji Taner Yildiz zaprzecza jakoby jego kraj osiągnął jakiekolwiek porozumienie z Rosją odnośnie nowego szlaku South Stream przez jego terytorium.
Według niego, turecki BOTAS podpisując memorandum o porozumieniu w sprawie nowej trasy z Gazpromem, zgodził się jedynie „przedyskutować taką możliwość”. Podkreślił, że Turcja nie ustała z Rosją jej unilateralnej deklaracji o woli przekierowania całego tranzytu gazu dla Turków z gazociągów Ukraina-Bałkany do nowej rury zapowiedzianej przez Putina. Yildiz odciął się od „sporów między Rosją i Ukrainą oraz Rosją i Unią Europejską”.
Podkreślił również, że porozumienie rosyjsko-tureckie w sprawie zwiększenia dostaw gazociągiem Blue Stream nie wpływa w żaden sposób na plany budowy Gazociągu Transanatolijskiego (TANAP).
Turcy domagają się od rosyjskiego Gazpromu wyższej niż ustalone 6 procent obniżki cen za dostawy gazu z Rosji. – Rosyjska oferta to dobry krok naprzód ale spodziewamy się większego rabatu – powiedział Yildiz.
Włoskie ENI odpowiedzialne za budowę South Stream poinformowało wczoraj, że nie otrzymało żadnej uprzedniej informacji o zatrzymaniu projektu. Zamierza kontynuować realizację projektu. Komisja Europejska nie odwołała zaplanowanego na 9 grudnia spotkania w sprawie South Stream z krajami zaangażowanymi w projekt. Saipem – spółka-córka ENI – może stracić z tytułu wyłączenia inwestycji nawet 1,25 mld euro (1,55 mld dolarów) w 2015 roku.
Z kolei austriackie OMV nie obawia się strat z tytułu zatrzymania South Stream. Wskazuje, że dla firmy kluczowe są poszukiwania węglowodorów na Morzu Czarnym we współpracy z amerykańskim Exxon Mobil. OMV nie będzie musiało ponosić także kosztów budowy austriackiego odcinka rosyjskiej rury szacowanych na 100 mln euro w najbliższych trzech latach. Jeszcze w czerwcu tego roku OMV podpisało z Gazpromem umowę na budowę tego odcinka i połączenia gazociągu z hubem gazowym w Baumgarten. Ta decyzja oznaczała rezygnację z odcinka włoskiego.