Rewolucja łupkowa się nie skończyła. To początek

3 sierpnia 2016, 07:30 Energetyka

Znany amerykański ekspert rynku energii i publicysta ekonomiczny Keith Kohl zwrócił ostatnio na swoim blogu uwagę, że w Stanach Zjednoczonych rewolucja łupkowa się nie skończyła. Ma coraz większe znaczenie dla gospodarki USA. Keith jako twardy realista liczy pieniądze i ocenia fakty.

Fracking w Teksasie z lotu ptaka.

– Jestem upartym kibicem gazu ziemnego z łupków, choć wiem, że w wielu mediach ta energetyczna opcja nie jest popularna. W ciągu ostatnich dwóch lat ceny gazu systematycznie spadały wspólnie z cenami ropy. Ale już w zeszłym tygodniu coś zaczęło się zmieniać nawet w opiniach mediów, dotychczas zafascynowanych niebywałymi ponoć perspektywami energii odnawialnej. Serwowano nam nieustannie prognozy, ile to energii słonecznej będziemy zużywać w 2050 r. i ile miliardów dolarów zaoszczędzimy, bo za wiatr do turbin wiatrowych przecież się nie płaci. Wcale się temu nawet nie dziwię. EIA (Energy Information Administration) w marcu tego roku poinformowała, że wydatki na energetykę słoneczną i wiatrową, będą w br.stanowiły większość inwestycji w sektorze energii USA. Ale ten optymizm zwolenników energii odnawialnej nie przystaje do realiów.

Keith Kohl podkreśla: – Żyjemy w świecie napędzanym gazem ziemnym. To co wreszcie zauważamy dziś, to nie jest „comeback” błękitnego surowca. Spójrzmy obiektywnie. Gazu, także gazu niekonwencjonalnego, używamy w Stanach Zjednoczonych od 195 lat. Od chwili kiedy William Hart, „ojciec gazu ziemnego”, dokonał pierwszego komercyjnego odwiertu gazowego koło małego miasteczka Fredonia w stanie Nowy Jork. Od tego czasu przeszliśmy długą drogę – obecnie gaz stanowi 29 proc. na rynku energetycznym w USA. Dziennie zużywamy go 77,7 mld stóp sześciennych, czyli prawie 28 bln stóp sześciennych rocznie.

Ważniejsze jest jednak to, że z całą pewnością udział gazu w miksie energetycznym USA systematycznie wzrasta i będzie wzrastać.

Ekspert wymienia kilka katalizatorów tego procesu. Najważniejszym jest stopniowa rezygnacja z węgla jako nośnika energii. Przede wszystkim dlatego, że w Stanach Zjednoczonych trzy z każdych czterech elektrowni węglowych mają więcej niż 30 lat. Inwestycje w nowe bloki węglowe są zbyt drogie w porównaniu z budową elektrowni gazowych. Do tego wydobycie gazu obecnie jest znacznie tańsze niż wydobycie węgla (choć eksploatacja złóż węglowych w USA jest znacznie łatwiejsza niż np. w Europie). Zdaniem Keitha: – W rezultacie produkcja energii z węgla w USA w ub.r. spadła o mniej więcej 5 proc. i jest to tendencja stała zmierzająca do ostatecznej rezygnacji z elektrowni węglowych. Energię elektryczną będą wytwarzać farmy wiatrowe, instalacje solarne i elektrownie gazowe, które zastąpią elektrownie węglowe.

Keith zauważą: – Byłoby daleko idącym uproszczeniem powiedzieć, że będziemy wydobywać więcej gazu, żeby zastąpić węgiel. Bo to wydobycie nie odbywa się tak, jak za czasów Williama Harta, który w 1821 r. produkował gaz z odwiertów głębokości 27 stóp. Nasze odwierty są wielokrotnie głębsze, a co więcej – uzyskanie gazu zależy od szczelinowania hydraulicznego. Bez tej technologii nie ma szans na eksploatację ogromnych zasobów gazu łupkowego. A przecież dziś prawie połowa naszego wydobycia gazu pochodzi ze złóż łupkowych. Szczelinowanie pozwala też na eksploatację „tight” gazu. Szczelinowanie hydrauliczne jest – czy raczej do niedawna było – technologią na tyle drogą, że przy bardzo niskich cenach gazu wydobycie prawie we wszystkich basenach znacznie spadło.

Keith zauważa: – Znacznie mniej wiertnic pracuje dziś na polach łupkowych niż kilka lat temu. Jednak spadek cen gazu miał dodatkowy skutek, technologia szczelinowania hydraulicznego jest obecnie doskonalsza, efektywniejsza i znacznie tańsza. Dlatego wiertnic pracuje dużo mniej, ale wydobycie jest na przyzwoitym poziomie.

W miarę zamykania elektrowni węglowych popyt na gaz jako nośnik energii będzie wzrastać, co doprowadzi do uniezależnienia cen gazu od cen ropy. Dodatkowo rozwój technologii LNG sprawi, że gaz skroplony z USA będzie konkurencyjny i poszukiwany na rynkach światowych. Uważam, że boom na gaz łupkowy być może dopiero nadchodzi. – kończy Keith Kohl.

Uznany insider rynku energii, Keith Kohl jest jednym z niewielu dziennikarzy ekonomicznych, który wielokrotnie odwiedzał piaski roponośne w stanie Alberta w Kanadzie. Jego analizy pomogły licznym inwestorom  zrealizować znaczne zyski na szybko zmieniającym się rynku energii. Keith jest redaktorem zarządzającym portalu Energy & Capital. Opublikował w amerykańskich mediach głównego nurtu dokładne relacje z wydobycia gazu łupkowego z basenów m.in. Bakken i Marcellus.