icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Filiński: Cena ropy będzie zależeć od banku centralnego USA

 – Do nadchodzącej środy spekulacje związane ze środowym posiedzeniem banku centralnego USA będą jednym z najważniejszych faktorów działających na wzrost cen ropy naftowej – ocenia Tomasz Filiński ze Świata Paliw.

Poprzedni tydzień również obfitował w nerwowe ruchy cen ropy naftowej i częste zwroty akcji, z podwyżkowy początkiem w reakcji na cięcia wydobycia Arabii Saudyjskiej ogłoszone w poprzednią niedzielę, następnie mocnym spadkiem w środku tygodnia wywołanym fałszywymi, niesprawdzonymi informacjami, jakoby USA i Iran miałyby wznowić rozmowy na temat umowy nuklearnej i eksportu „czarnego złota”, ostatecznie zdementowanymi przez rzecznika Rady Bezpieczeństwa Narodowego Białego Domu, aż w końcu pod koniec tygodnia notowania baryłki ustabilizowały się blisko poziomów, od których zaczynały pięć dni wcześniej, czyli „Saudyjski lizak” niemal całkowicie został „wyssany” przez rynek przed weekendem.

Firma analityczna z branży naftowej QCI – Quantum Commodity Inteligence w swoim najświeższym podsumowaniu zacytowała komentarz stratega towarowego z agencji ANZ Daniela Hynesa, który słusznie zauważył, że „Reakcja na wiadomości podkreśla siłę niedźwiedzich nastrojów na całym rynku. Niedawny ruch Arabii Saudyjskiej w celu zmniejszenia produkcji o podobną kwotę wywołał znacznie mniejszy ruch wyżej”, gdzie „niedźwiedzie” nastroje to te, które wpływają na spadek cen produktów naftowych i one aktualnie wywołują silniejszą reakcję rynków, aniżeli te działające na wzrost, potocznie określane jako „bycze”.

Ale nie może być inaczej, gdy globalna gospodarka sygnalizuje spowolnienie w związku z szalejącą inflacją, a banki centralne w wielu krajach wciąż stają przed dylematem dalszych podwyżek stóp procentowych, np. w najbliższą środę decyzje o swojej dalszej polityce monetarnej ma podjąć amerykański FED i mimo, że na ostatnim posiedzeniu padły deklaracje ze strony przedstawicieli tej instytucji o przerwie w zacieśnianiu pasa, to dziś nie brakuje głosów argumentujących za potrzebą kolejnej, szybkiej zmiany w celu ochłodzenia konsumpcji. Tu jednak do rozsądku przemawiają niedawne doświadczenia z kłopotami sektora bankowego w USA, po części wywołane do tablicy w trakcie serii comiesięcznych podwyżek FED-u. Atmosfera temu towarzysząca prowokowała klientów niektórych banków do wypłacania depozytów, co doprowadziło niektóre z nich na skraj bankructwa, siejąc panikę i strach na arenie międzynarodowej. Kłopoty w sektorze bankowym jak na razie zostały okiełznane dzięki szybkim reakcjom organów państwowych, które zgodziły się na przejęcia upadających podmiotów przez bardziej stabilne konsorcja kredytowe takie jak J&P Morga, trochę wbrew etyce antymonopolowej, ale w tym przypadku cel uświęcał środki, uspokajając w ten sposób podrażnione rynki. Te emocje dominowały miesiąc temu, więc stosunkowo niedawno, dlatego mając na uwadze szersze dobro wątpię, by amerykańska Rezerwa Federalna zaryzykowała w czerwcu podwyższając stopy procentowe, które i tak już są na bardzo wysokim poziomie, a poza tym dotychczasowe decyzje jeszcze w pełni się nie zmaterializowały.

Jednakże pomimo takiej mojej oceny uważam, że do nadchodzącej środy spekulacje związane ze środowym posiedzeniem banku centralnego USA będą jednym z najważniejszych faktorów działających na wzrost cen ropy naftowej.

Poza tym elementem, w najbliższych dniach istotne z perspektywy notowań towarów naftowych będą spływające dane ekonomiczne z kluczowych gospodarek, w tym środowe wskaźniki z Chin, które pokażą stan odrodzenia państwa środka po zniesieniu blokad covidowych pod koniec 2022 roku. Ostatnie sygnały były nierównomiernie rozłożone, jak chociażby dobre wyniki importu ropy naftowej, który w maju znacznie wzrósł, ale niepokojące okazały się dane eksportowe i produkcyjne, świadczące o słabej kondycji przemysłu oraz spadającej liczbie nowych zamówień podstawowych materiałów i dóbr, a obawy zostały wzmocnione informacjami o problemach z wysokim zadłużeniem drugiego największego dewelopera w Chinach, firmy Evergrande Group, przez którego tamtejsza branża nieruchomości przechodziła już spore zamieszanie. Świeże wskaźniki między innymi dotyczące sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej pokażą, czy w czerwcowe trendy wykazują oznaki poprawy zgodnie z oczekiwaniami rynkowymi, czy może jednak spowolnienie postępuje i należy skorygować nadzieje pokładane w chińskim odbiciu.

Oprócz tych elementów ważnym punktem tego tygodnia będzie raport Amerykańskiej Administracji Informacji Energetycznej o produkcji, imporcie, eksporcie i zapasach ropy oraz paliw w ostatnim, zakończonym tygodniu. Stany Zjednoczone są największym producentem i zarazem konsumentem ropy i paliw na świecie, w związku z czym regularne monitorowanie stanu amerykańskiego przemysłu naftowego ma duże znaczenie dla inwestorów giełdowych oraz handlujących na rynkach fizycznych, a nie ma nic bardziej oficjalnego, jak rządowe dane, którymi jest cotygodniowy inwentarz EIA.

Sądząc po tym, o czym wspomniałem na początku tego tekstu, mianowicie z jaką mocą reagują inwestorzy na czynniki wzrostowe, a z jaką na czynniki spadkowe, mamy podstawy sadzić, że w tym tygodniu musiałaby nastąpić mało-prawdopodobna seria pozytywnych wskaźników z wielu regionów, by przeważyć szalę z cenami produktów naftowych do góry ponad to, co widzimy aktualnie. Jeśli jednak będą pojawiać się sygnały ekonomiczne rozczarowujące oczekiwania ekspertów, to prędzej spodziewajmy się na koniec tygodnia cen ropy naftowej z aktualnych przedziałów, czyli WTI ok 70$\b, a Brent ok 75$\b lub niżej.

Filiński: Saudyjski lizak

 – Do nadchodzącej środy spekulacje związane ze środowym posiedzeniem banku centralnego USA będą jednym z najważniejszych faktorów działających na wzrost cen ropy naftowej – ocenia Tomasz Filiński ze Świata Paliw.

Poprzedni tydzień również obfitował w nerwowe ruchy cen ropy naftowej i częste zwroty akcji, z podwyżkowy początkiem w reakcji na cięcia wydobycia Arabii Saudyjskiej ogłoszone w poprzednią niedzielę, następnie mocnym spadkiem w środku tygodnia wywołanym fałszywymi, niesprawdzonymi informacjami, jakoby USA i Iran miałyby wznowić rozmowy na temat umowy nuklearnej i eksportu „czarnego złota”, ostatecznie zdementowanymi przez rzecznika Rady Bezpieczeństwa Narodowego Białego Domu, aż w końcu pod koniec tygodnia notowania baryłki ustabilizowały się blisko poziomów, od których zaczynały pięć dni wcześniej, czyli „Saudyjski lizak” niemal całkowicie został „wyssany” przez rynek przed weekendem.

Firma analityczna z branży naftowej QCI – Quantum Commodity Inteligence w swoim najświeższym podsumowaniu zacytowała komentarz stratega towarowego z agencji ANZ Daniela Hynesa, który słusznie zauważył, że „Reakcja na wiadomości podkreśla siłę niedźwiedzich nastrojów na całym rynku. Niedawny ruch Arabii Saudyjskiej w celu zmniejszenia produkcji o podobną kwotę wywołał znacznie mniejszy ruch wyżej”, gdzie „niedźwiedzie” nastroje to te, które wpływają na spadek cen produktów naftowych i one aktualnie wywołują silniejszą reakcję rynków, aniżeli te działające na wzrost, potocznie określane jako „bycze”.

Ale nie może być inaczej, gdy globalna gospodarka sygnalizuje spowolnienie w związku z szalejącą inflacją, a banki centralne w wielu krajach wciąż stają przed dylematem dalszych podwyżek stóp procentowych, np. w najbliższą środę decyzje o swojej dalszej polityce monetarnej ma podjąć amerykański FED i mimo, że na ostatnim posiedzeniu padły deklaracje ze strony przedstawicieli tej instytucji o przerwie w zacieśnianiu pasa, to dziś nie brakuje głosów argumentujących za potrzebą kolejnej, szybkiej zmiany w celu ochłodzenia konsumpcji. Tu jednak do rozsądku przemawiają niedawne doświadczenia z kłopotami sektora bankowego w USA, po części wywołane do tablicy w trakcie serii comiesięcznych podwyżek FED-u. Atmosfera temu towarzysząca prowokowała klientów niektórych banków do wypłacania depozytów, co doprowadziło niektóre z nich na skraj bankructwa, siejąc panikę i strach na arenie międzynarodowej. Kłopoty w sektorze bankowym jak na razie zostały okiełznane dzięki szybkim reakcjom organów państwowych, które zgodziły się na przejęcia upadających podmiotów przez bardziej stabilne konsorcja kredytowe takie jak J&P Morga, trochę wbrew etyce antymonopolowej, ale w tym przypadku cel uświęcał środki, uspokajając w ten sposób podrażnione rynki. Te emocje dominowały miesiąc temu, więc stosunkowo niedawno, dlatego mając na uwadze szersze dobro wątpię, by amerykańska Rezerwa Federalna zaryzykowała w czerwcu podwyższając stopy procentowe, które i tak już są na bardzo wysokim poziomie, a poza tym dotychczasowe decyzje jeszcze w pełni się nie zmaterializowały.

Jednakże pomimo takiej mojej oceny uważam, że do nadchodzącej środy spekulacje związane ze środowym posiedzeniem banku centralnego USA będą jednym z najważniejszych faktorów działających na wzrost cen ropy naftowej.

Poza tym elementem, w najbliższych dniach istotne z perspektywy notowań towarów naftowych będą spływające dane ekonomiczne z kluczowych gospodarek, w tym środowe wskaźniki z Chin, które pokażą stan odrodzenia państwa środka po zniesieniu blokad covidowych pod koniec 2022 roku. Ostatnie sygnały były nierównomiernie rozłożone, jak chociażby dobre wyniki importu ropy naftowej, który w maju znacznie wzrósł, ale niepokojące okazały się dane eksportowe i produkcyjne, świadczące o słabej kondycji przemysłu oraz spadającej liczbie nowych zamówień podstawowych materiałów i dóbr, a obawy zostały wzmocnione informacjami o problemach z wysokim zadłużeniem drugiego największego dewelopera w Chinach, firmy Evergrande Group, przez którego tamtejsza branża nieruchomości przechodziła już spore zamieszanie. Świeże wskaźniki między innymi dotyczące sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej pokażą, czy w czerwcowe trendy wykazują oznaki poprawy zgodnie z oczekiwaniami rynkowymi, czy może jednak spowolnienie postępuje i należy skorygować nadzieje pokładane w chińskim odbiciu.

Oprócz tych elementów ważnym punktem tego tygodnia będzie raport Amerykańskiej Administracji Informacji Energetycznej o produkcji, imporcie, eksporcie i zapasach ropy oraz paliw w ostatnim, zakończonym tygodniu. Stany Zjednoczone są największym producentem i zarazem konsumentem ropy i paliw na świecie, w związku z czym regularne monitorowanie stanu amerykańskiego przemysłu naftowego ma duże znaczenie dla inwestorów giełdowych oraz handlujących na rynkach fizycznych, a nie ma nic bardziej oficjalnego, jak rządowe dane, którymi jest cotygodniowy inwentarz EIA.

Sądząc po tym, o czym wspomniałem na początku tego tekstu, mianowicie z jaką mocą reagują inwestorzy na czynniki wzrostowe, a z jaką na czynniki spadkowe, mamy podstawy sadzić, że w tym tygodniu musiałaby nastąpić mało-prawdopodobna seria pozytywnych wskaźników z wielu regionów, by przeważyć szalę z cenami produktów naftowych do góry ponad to, co widzimy aktualnie. Jeśli jednak będą pojawiać się sygnały ekonomiczne rozczarowujące oczekiwania ekspertów, to prędzej spodziewajmy się na koniec tygodnia cen ropy naftowej z aktualnych przedziałów, czyli WTI ok 70$\b, a Brent ok 75$\b lub niżej.

Filiński: Saudyjski lizak

Najnowsze artykuły