EnergetykaRopa

Wójcik: Ropa musi drożeć

Początek bieżącego tygodnia przynosi dalszą zwyżkę cen ropy. Na londyńskiej giełdzie ropa Brent osiągnęła w transakcjach spotowych 79,4 dolarów za baryłkę ( wzrost o 0,69 procent). Baryłka amerykańskiej lekkiej WTI na NYMEX w spocie kosztowała 72,48 dolarów ( o 1,13 procent więcej niż w piątek). Ceny ropy osiągnęły najwyższy poziom od 2014 roku – pisze Teresa Wójcik, redaktor BiznesAlert.pl.

To już szósty tydzień nieprzerwanych wzrostów do poziomu najwyższego od 3,5 roku ( od 2014 roku). Na londyńskiej giełdzie w ciągu ubiegłego tygodnia cena Brent za baryłkę w transakcjach terminowych wzrosła o 2,5 procent, do 79,05 dolarów. Był nawet moment 17 maja, kiedy po raz pierwszy od listopada 2014 r. został przebity pułap cenowy 80 dolarów w transakcjach na czerwiec.

Ropa musi drożeć

W ubiegłym tygodniu wzrosty na amerykańskim rynku były nieco słabsze – za baryłkę w transakcjach spotowych płacono 71,30 dolarów, o 0,9 procent więcej niż dwa tygodnie temu. Jednak – jak wspomniałam – na początku tego tygodnia (21 maja) wzrost ceny WTI był bardziej dynamiczny niż ceny Brent.

Analitycy oceniają, że na wzrosty składa się kilka ważnych wydarzeń. Ostro spada produkcja ropy w Wenezueli, USA zapowiadają ponowne wprowadzenie sankcji wobec Iranu – produkującego 4 procent światowego wolumenu – a także wobec Wenezueli. Jednocześnie zwiększa się popyt na ropę, zwłaszcza w Chinach i Indiach.

Do spadku podaży przyczynia się także ograniczenie produkcji w państwach OPEC+. Dotyczy to przede wszystkim największych światowych producentów ropy: Arabii Saudyjskiej i Rosji. Trzeba pamiętać, że od stycznia 2017 roku. OPEC +, w tym Rosja zmniejszyły wydobycie i eksport ropy o 1,8 mln baryłek dziennie, aby ograniczyć rezerwy światowe do poziomu pięcioletniego i w ten sposób ustabilizować ceny na rynkach globalnych. Norbert Ruecker, analityk szwajcarskiego banku Julius Baer podkreśla, że obecnie na te rynki zaczęła oddziaływać zasadniczo odmienna sytuacja geopolityczna, a spowodowana nią panika raczej prędko nie wygaśnie.

Sankcje wobec Iranu po myśli Rosji?

Sankcje USA wobec Iranu są więcej niż prawdopodobne, a gdy się staną faktem – spowodują nie tylko panikę, ale i realny spadek podaży o około 1 mln baryłek dziennie – uważa Ruecker. Pytanie – czy wobec tego czerwcowa konferencja OPEC z udziałem Rosji nie uzna, że ograniczenie produkcji o owe 1,8 mln baryłek dziennie nie jest już konieczne. Niepotrzebnie zmniejsza przychody państw członkowskich kartelu.

Dla Rosji jednak obecne wzrosty cen na rynkach ropy są korzystne, a ewentualne wyeliminowanie z tych rynków Iranu (z produkcją stanowiącą 4 procent światowego wydobycia) jeszcze korzystniejsze, bo spowoduje dalsze podbicie cen. Czyli sankcje amerykańskie byłyby właściwie dobrodziejstwem dla Kremla, pozwalając na znaczące zwiększenie przychodów do wysychającego budżetu. W ocenie analityków Bernstein Banku na razie zapowiadają się wobec Iranu sankcje jednostronne, a więc prawdopodobnie nie tak skuteczne, jak poprzednie, z udziałem państw Unii Europejskiej. Jednak według tych analityków do sankcji USA mogą przyłączyć się przynajmniej niektóre państwa UE.

Wenezuela wypadnie z rynku ropy?

W Wenezueli sytuacja sektora ropy od kilku lat jest coraz gorsza – podkreślają analitycy Barclays PLC (brytyjskiej firmy holdingowej, globalnego dostawcy usług finansowych, nadzorowany przez Financial Conduct Authority oraz Prudential Regulation Authority). Według ich ocen obecnie w tym kraju produkcja ropy wynosi mniej niż 1 mln  baryłek dziennie. A jeszcze w marcu było to około 1,5 mln baryłek. Gospodarczy kryzys w Wenezueli pogłębia się gwałtownie, a wraz z nim postępuje korupcja, chaos w zarządzaniu sektorem ropy i spadek wydobycia. Brak jest środków na zagospodarowanie nowych złóż, na inwestycje, sprzęt i prace badawcze. W miniony weekend prezydent Wenezueli Nicolas Maduro wygrał reelekcję na sześcioletnią kadencję. Jeśli w reakcji na te najprawdopodobniej sfałszowane wybory USA nałożą sankcje m.in. na handel ropą wenezuelską – ten produkt ubędzie z rynku światowego.

Analitycy Barclays zwracają uwagę – na razie jako jedyni – że pojawiają się też nowe, znaczne zakłócenia w dostawach ropy z Nigerii. Ostatecznie według ich prognozy średnia cena ropy Brent na giełdzie w Londynie w tym roku wyniesie 70 dolarów za baryłkę. O siedem dolarów więcej niż przewidywali dotychczas. W przyszłym roku za baryłkę będzie się płacić 65 dolarów. O pięć dolarów więcej niż niedawno przewidywano w Barclays.

Eksperci niemieckiego Bernstein Banku podkreślają perspektywy dużego zmniejszenia światowych rezerw ropy i produktów ropopochodnych. Ich zdaniem powodem jest w mniejszym stopniu spadek produkcji przez OPEC i Rosję, większe znaczenie ma duży wzrost popytu w Chinach i Indiach. Tendencja spadkowa rezerw paliw w skali globalnej będzie się nasilać w nadchodzących miesiącach letniej turystyki i zneutralizuje systematyczne zwiększanie produkcji ropy w USA.

USA ucieszą się ostatnie?

Zdaniem Bernstein Banku rekordowe wydobycie ropy WTI, które niedawno osiągnęło 10,7 mln baryłek dziennie – w żadnym wypadku nie powstrzyma wzrostu światowych cen ropy. Nawet, gdy wydobycie w Stanach Zjednoczonych przekroczy 11 mln baryłek, co wprowadzi USA na pierwsze miejsce w światowej produkcji „płynnego czarnego złota”.

Według ostatnich danych Baker Hughes, w Stanach Zjednoczonych pracuje obecnie 844 platform wydobywczych.To najwięcej od  marca 2015 roku. W maju ub.r. było aktywnych tylko około 640 platform. Ta informacja wskazuje, że amerykańskim nafciarzom obecne ceny się w zupełności opłacają. Rentowny jest systematyczny wzrost wydobycia, a USA, od kilkudziesięciu lat importer ropy, staje się jej eksporterem. Biały Dom prowadzi politykę bardzo korzystną dla sektora ropy i gazu, także w wymiarach stosunków międzynarodowych. Otwierają się perspektywy eksportu na duży rynek Indii. Sekretarz skarbu USA Steven Mnuchin poinformował w minioną niedzielę (20 maja), że Stany Zjednoczone i Chiny po dwudniowych negocjacjach w sprawie „likwidacji nierównowagi w handlu” obu państw „zamroziły wojnę handlową”. Efektem ma być poważne ograniczenie deficytu handlowego po stronie amerykańskiej. Pekin zobowiązał się, że „znacząco” zwiększy import towarów i usług ze Stanów Zjednoczonych. Wprawdzie nie podano żadnych liczb, ale oficjalnie strona chińska zapowiedziała „podwojenie zakupów produktów energetycznych w USA” czyli ropy i produktów ropopochodnych. Według Bloomberga znaczy to, że wzrost produkcji ropy w Stanach Zjednoczonych jest przeznaczony także na eksport. M.in. na ogromny i bardzo chłonny rynek chiński.

Przy wyższych cenach ropy problem pojawi się po stronie państw, które importują ropę i produkty ropopochodne. Tania ropa stymulowała ich rozwój gospodarczy. Drożejąca – rozwojowi nie sprzyja.


Powiązane artykuły

Rafineria PCK w Schwedt

Zmienił się rząd, a Niemcy ciągle nie wiedzą co z Rosnieftem w Schwedt

Nowy skład federalnego ministerstwo gospodarki nadal nie sprecyzował jakie konkretne zamiary ma w sprawie udziału Rosnieftu w trzech dużych niemieckich...
Podpisanie umowy w sprawie finansowania budowy lądowej części FSRU. Na zdjęciu Marta Postuła, wiceprezes BGK i Sławomir Hinc, prezes Gaz-Systemu. Fot.: Gaz-System

Dwa miliardy na polski pływający gazoport

BGK podpisał umowę z Gaz-Systemem na pożyczkę w wysokości ponad dwóch miliardów złotych, celem sfinansowania budowy części lądowej FSRU. Inwestycja...

Szwajcarzy nadal nie wiedzą ile zapłacą za unijny prąd

Po publikacji szkicu umowy na temat wymiany energii elektrycznej między Szwajcarią a UE w piątek 13 czerwca szwajcarskie społeczeństwo ma...

Udostępnij:

Facebook X X X