Rosyjski Komitet Śledczy poinformował we wtorek w komunikacie, że sześć osób ma status podejrzanych w sprawie karnej dotyczącej zanieczyszczenia rosyjskiej ropy trafiającej do rurociągu Przyjaźń. Cztery osoby są w areszcie śledczym, a dwie są poszukiwane.
Śledczy są zdania, że sześcioro podejrzanych w okresie od sierpnia 2018 roku do kwietnia br. sprzeniewierzyło surowiec o wartości co najmniej 1 mln rubli (ok. 15,3 tys. USD). W marcu i kwietniu 2019 roku, aby ukryć te malwersacje, kilkoro podejrzanych dostarczyło ropę naftową nieodpowiadającą standardom jakości do węzła we wsi Nikołajewka w obwodzie samarskim – głosi komunikat. Następnie – według śledczych – zanieczyszczona ropa trafiła do zbiornika we wsi Łopatino, a potem do systemu rurociągu Przyjaźń.
Wśród sześciorga podejrzanych są: dyrektor generalny spółki Nieftiepieriewałka Swietłana Bałabaj i wicedyrektor tej firmy Rustam Chusnutdinow; dyrektor spółki Pietronieft Aktiw – Władimir Żogolew oraz wicedyrektor spółki Magistral – Siergiej Bałandin.
Osoby te zdaniem śledczych „są uczestnikami grupy przestępczej” i dopuściły się „wielokrotnych defraudacji” surowca. Sąd zadecydował o umieszczeniu ich w areszcie śledczym.
Wcześniej we wtorek o zatrzymaniach w sprawie zanieczyszczenia ropy, która trafiała do rurociągu Przyjaźń, poinformował minister energetyki Rosji Aleksandr Nowak.
Na posiedzeniu rządu Rosji Nowak powiedział, że podległy mu resort może wnieść propozycje zmiany przepisów, zaostrzające kontrolę nad jakością ropy przeznaczonej na eksport. Wśród możliwych rozwiązań jest np. podniesienie wysokości grzywny za nieprzestrzeganie regulaminu jakości oddawanej ropy. Inna propozycja to wprowadzenie przepisów o codziennej kontroli ropy w rurociągu Drużba pod kątem zawartości chlorków organicznych. Teraz przepisy mówią o kontroli raz na dziesięć dni. Nowak zapewnił, że w praktyce obecnie jakość ropy sprawdzana jest codziennie.
O tym, że zanieczyszczenie ropy w rurociągu Przyjaźń było działaniem umyślnym, poinformował pod koniec kwietnia rosyjski państwowy operator rurociągów – koncern Transnieft. Obciążył on odpowiedzialnością firmę Samaratransnieft-terminal (STNT), która odrzuciła te zarzuty. STNT była właścicielką terminalu w obwodzie samarskim, w którym – według Transnieftu – doszło do skażenia ropy. Jednak w 2017 roku sprzedała go spółce Nieftiepieriewałka. STNT zagroziła także, że poda Transnieft do sądu.
Od 19 kwietnia rurociągiem Przyjaźń płynęła przez Białoruś w kierunku zachodnim zanieczyszczona ropa; w surowcu wykryto przekroczenie norm chlorków organicznych. Białoruskie rafinerie ograniczyły produkcję paliw o 50 proc. Tranzyt ropy wstrzymały polski PERN oraz ukraińska Ukrtransnafta, a 30 kwietnia także białoruski operator. Władze rosyjskie w zeszłym tygodniu wstrzymały przesyłanie ropy płynącej rurociągiem Przyjaźń do Europy Wschodniej i Niemiec.
W sumie, jak informowano wcześniej, w rurociągu Przyjaźń na terenie Rosji, Białorusi, Polski i Ukrainy zgromadziło się ok. 5 mln ton zanieczyszczonej ropy, z tego ok. 1 mln – na Białorusi.
W sobotę ministerstwo energetyki w Moskwie podało, że rosyjska ropa odpowiedniej jakości dotarła tego dnia do rafinerii w Mozyrzu na Białorusi.
Polska Agencja Prasowa