Siemieniuk: Ukraina atakuje dronami logistykę Rosji przygotowując kontrofensywę

4 maja 2023, 07:35 Bezpieczeństwo

– Nasilające się ataki dywersyjne ze strony ukraińskich jednostek specjalnych na rosyjską logistykę zwiastują, że ukraińska kontrofensywa może ruszyć lada dzień – pisze Bartosz Siemieniuk, współpracownik BiznesAlert.pl.

Dron nad Kremlem. Fot Telegram.
Dron nad Kremlem. Fot Telegram.

Kiedy zeszłej jesieni byliśmy świadkami spektakularnej szczególnie na kierunku charkowskim, kontrofensywy Ukrainy, poprzedzała ją seria ataków, najczęściej przy użyciu systemów artylerii rakietowej HIMARS. Głównym celem była rosyjska logistyka która została zmuszona do rozdrobnienia się przez co sam system stał się bardziej ułomny. Brak zaopatrzenia skutkował masową ucieczką wojsk rosyjskich za kolejne linie obrony. Jednocześnie zostawiały one za sobą często wiele sztuk sprzętu cennego dla Ukrainy w postaci czołgów, bojowych wozów piechoty czy systemów artyleryjskich. Nie zabrakło także łupu cennego dla wywiadów wojskowych NATO w postaci wozów dowodzenia, systemów łączności czy obrony przeciwlotniczej.

Obecnie również trwa misja izolowania wojsk rosyjskich od systemów zaopatrzeniowych jednakże tym razem dzieje się to głównie z wykorzystaniem akcji dywersyjnych których głównym orężem nie są wielkie i spektakularne systemy HIMARS, a ciche i skryte drony kamikadze. Oczywiście nie jest tak, że Ukraińcy przestali używać amerykańskich wyrzutni rakietowych, które stały się jednym z symbolów tej wojny. Niestety jednak i one mają swoje ograniczenia techniczne jak i… polityczne.

Amunicja GMLRS ma zasięg jedynie do 85 km. Rosjanie nauczeni poprzednią kampanią, przenieśli swoje główne składy logistyczne poza linie zasięgu HIMARS. Amerykanie dalej nie wydali zgody na przekazanie Ukraińcom pocisków ATACAMS o zwiększonym zasięgu do 300 km. Nie chcą aby Ukraina atakowała systemami HIMARS cele w głębi Rosji. Waszyngton nie chce przekraczać czerwonej linii, którą wytyczyła Moskwa obawiając się, że zostanie ono zinterpretowane jako dołączenie Zachodu do wojny.

Ukraina wiedząc, że nie dostanie na tyle zaawansowanych systemów, aby razić cele w głębi Rosji, musiała uciec się do innych środków. Takimi są właśnie akcje dywersyjne, jak wykolejenie  pociągu z paliwem w obwodzie brańskim czy atak dronów kamikadze na bazy paliw na półwyspie Taman, która jest jednym z większych terminali przeładunkowych, a także cztery dni wcześniej na bazę paliwową w Sewastopolu na Krymie. Ukraina prowadzi także cykliczne akcje dywersyjne w rosyjskich zakładach remontowych czy instytutach badawczych.

Trzeciego maja został opublikowany film w którym to bezzałogowy aparat powietrzny dociera nad sam Kreml wybuchając nad nim. Sama akcja miała bardziej charakter pokazowy, że Ukraińcy są zdolni również i do takich rzeczy… jednakże czy na pewno? Akcję tę można interpretować dwojako. Faktycznie mógł być to pokaz zdolności ukraińskich sił specjalnych i próba zastraszenia Kremla z jej włodarzem na czele, szczególnie przed wielkim świętem rosyjskim 9 maja. Jednak może to być rosyjska prowokacja, mająca na celu przestraszenie państw zachodnich a w szczególności Unii Europejskiej, która mogłaby zablokować część planów pomocowych z programem amunicyjnym na czele, na którym Ukraińcom zależy najbardziej. Dlatego należy podchodzić do doniesień o ataku na Kremlu z ostrożnością i nie dać się przypadkiem złapać w rosyjską pułapkę propagandową.

Odebranie możliwości zaopatrzeniowych poprzez niszczenie systemów logistycznych takich jak bazy paliwowe czy infrastruktura kolejowa, której najczęściej Rosjanie używają do transportu, jest kluczowe do powodzenia ukraińskiej kontrofensywy. Działa jak przecięcie tętnic przez które płynie krew, potrzebna do funkcjonowania człowieka. Takimi tętnicami rosyjskiej machiny wojennej są systemy logistyczne przez które są zapewniane paliwo, amunicja, warsztaty polowe oraz zaopatrzenie medyczne dla żołnierzy. Udane przecięcie tych szlaków jest jednym z kluczowych składników powodzenia planowanej kontrofensywy.

Sawicki: PKN Orlen składa wniosek o przejęcie Lotosu. Co zbada Bruksela?