Rosja ma nadzieję, że w sprawie ewentualnego przedłużenia gazociągu Turkish Stream do granicy z Unią Europejską Bruksela będzie kierowała się względami pragmatycznymi a nie upolitycznionymi racjami – stwierdził rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow.
– Od ponad 20 lat Rosja jest pewnym dostawcą surowców energetycznych. Zapewnia 60 procent zużycia gazu i ponad 15 procent zapotrzebowania na ropę w Europie. Perspektywa rozwoju współpracy wynika z podpisanej 10 października umowy międzyrządowej o budowie jednej nitki (gazociągu Turkish Stream z Rosji do Turcji – przyp. red.) do Grecji – powiedział Ławrow.
– Nauczeni gorzkim doświadczeniem z gazociągiem South Stream będziemy gotowi przedłużyć tę nitkę do terytorium Unii Europejskiej, ale tylko po tym, jak otrzymamy od Brukseli absolutną gwarancję realizacji projektu. Mamy nadzieję, że Bruksela będzie kierowała się pragmatyzmem a nie upolitycznionymi racjami – dodał.
W ten sposób szef rosyjskiej dyplomacji potwierdził swoje słowa wypowiedziane pod koniec października kiedy stwierdził, że Rosja jest gotowa przedłużyć na terytorium Unii Europejskiej jedną z nitek Turkish Stream, jeśli otrzyma pisemne gwarancje od UE, że projekt ten będzie realizowany. Dodał przy tym, że według ocen ekspertów „w dającej się przewidzieć przyszłości krajom członkowskim UE trudno będzie się obejść bez rosyjskich nośników energii”.
TASS/Piotr Stępiński