Rosja interesuje się zakupem chorwackich spółek energetycznych i broni inwazji na Krym

10 czerwca 2016, 15:45 Alert

(Jutarnji List/Bartłomiej Sawicki)

– Rosja jest zainteresowana nie tylko remontem chorwackich śmigłowców, ale także zakupem od węgierskiej spółki MOL pakietu akcji w chorwackiej spółce gazowej INA oraz elektroenergetycznej HEP. – Oferujemy także nasze usługi w zakresie poszukiwań ropy naftowej i gazu – zadeklarował rosyjski ambasador w Chorwacji Anvar Azimow. Jak informowały na początku 2015 r. media, polska spółka PKN Orlen miała być zainteresowana udziałami w INA. Polska firma zaprzeczyła wówczas tym informacjom.

W wywiadzie dla chorwackiej gazety „Jutarnij List” rosyjski ambasador Azimov podkreślił, że mimo sankcji nałożonych na Rosję, Moskwa wciąż otwarta jest na współpracę z krajami Unii Europejskiej, w tym także z Chorwacją. Gazeta przypomina, że chorwacki eurodeputowany Ivo Stier zdradził, że istnieje zalecenie UE w stosunku do Rosji, aby nie sprzedawać akcji spółek o znaczeniu strategicznym. Rosyjski oficjel bagatelizuje takie informacje, mówiąc, że on sam nie wierzy w takie zalecenia.

– Z Chorwacją chcemy budować dobre i przyjazne stosunki w odniesieniu do członkostwa w UE i NATO. Jesteśmy gotowi do serwisowania śmigłowców Mi 171, a nie tak, jak to jest działo się w przypadku MiG-ów 21 zakupionych od Ukrainy. Jesteśmy gotowi do zakupu udziałów w chorwackiej spółce INA od węgierskiej firmy MOL, a także udziałem w prywatyzacji elektroenergetycznej spółce Hrvatska Elektroprivreda (HEP). Oferujemy również nasze usługi w zakresie poszukiwań ropy naftowej i gazu – mówi Azimov.

Przypomnijmy, że „Jutarnji List” na początku 2015 roku, przekazał, że polski koncern naftowy PKN Orlen rzekomo zainteresowany był nabyciem akcji MOL – a w chorwackiej spółce INA. Orlen miałby zaoferować 1,5 mld euro na 49 proc. podczas gdy Węgrzy mieli domagać się dwa razy tyle. Polska firma wówczas zaprzeczyła, ale to informacje nie były wówczas pierwszymi, które łączyły Orlen z chorwacką firmą.

W czerwcu 2014 r. w tygodnik „Wprost” ujawnił nagrania z prywatnych rozmów pomiędzy polskimi politykami oraz szefami największych spółek energetycznych. Jedna z taśm dotyczyła dyskusji między ówczesnym szefem Orlenu Jackiem Krawcem i piastującym wówczas stanowisko ministra Skarbu Państwa, Włodzimierza Karpińskiego, gdzie Krawiec przyznał, że jego firmy nie stać na zakup wszystkich akcji INA.

– Nie stać nas na 100 proc. INA (…). Byłem u Hernádiego ( prezes węgierskiego MOL-a- red.), który się nie może ruszyć z Budapesztu. I on mi mówił, że oni grają na sprzedaż tego Rosjanom. (…). Ja tam jadę, żeby się dowiedzieć, jaka jest cena. Bo to, co wyceniają, to jest za dużo o parę miliardów.To, co musielibyśmy dziś zapłacić, to jest 15 mld, i wiesz, nie stać nas na taki lewar – mówił nagrany na taśmach Jacek Krawiec.

W rozmowie z chorwacką gazetą poruszono także inne energetyczne wątki. Jak zaznaczył Rosjanin, Moskwie nie przeszkadza, że Zagrzeb planuje zrealizować terminal LNG.- Niezależnie od tego Gazprom czy Rosnieft są w stanie dostarczyć gaz i ropę do Chorwacji, jesteśmy gotowi do zwiększenia podaży energii  po „bardziej rozsądnych” cenach. Rosyjskie inwestycje w Chorwacji sięgają poziomu 500 milionów dol., a my chcemy zwiększyć je trzykrotnie w turystce, energetyce, przemyśle stoczniowym. Ponadto jesteśmy zainteresowani sektorem farmaceutycznym i kosmetycznym, ale otwórzmy najpierw drzwi – mówi Azimov.

Pytany o kwestie aneksji Krymu, Azimov podkreślił, że to zamknięty rozdział. – To jest problem dla USA i UE.
Rosyjski Krym to sprawa historycznej sprawiedliwości. Ukraiński kryzys służył jedynie jako pretekst do nakładania sankcji, ponieważ USA chciały ograniczyć Rosję, która stała się globalną potęgą gospodarczą i polityczną. Wszystko po to, aby zatrzymać Rosję, a Ukrainę wykorzystać jako poligon.

W marcu 2014 roku Rosja dokonała nielegalnej aneksji ukraińskiego Krymu. Jej działania nie uznaje społeczność międzynarodowa, która oczekuje zwrotu zagrabionego terytorium Ukraińcom.

– Uważamy, że nie jesteśmy aktorami konfliktu na Ukrainie – utrzymuje przedstawiciel Rosji na Chorwacji. Głównym aktorem jest rząd w Kijowie, który doszedł do władzy dzięki niekonstytucyjnymi działaniom. Zakończenie konfliktu w Donbasie jest możliwe tylko w bezpośrednim dialogu między obiema stronami. Ponadto, Kijów nie wywiązuje się z zobowiązań wynikających z umowy mińskiej- decentralizacji kraju, realizacji wyborów, amnestii i większej autonomii Donbasu. Szanujemy integralność terytorialnej Ukrainy – zakończył rosyjski ambasador.