Wall Street Journal informuje o rosnącym napięciu w relacjach USA i Arabii Saudyjskiej, która odmówiła zwiększenia podaży ropy w odpowiedzi na kryzys energetyczny podsycany atakiem Rosji na Ukrainę. Rosjanie mogą zyskać na tym napięciu zmniejszającym szansę na więcej ropy z alternatywnych kierunków, a Polacy liczący na więcej ropy saudyjskiej – stracić.
Waszyngton namawiał Rijad do zwiększenia wydobycia ropy w odpowiedzi na kryzys energetyczny oraz atak Rosji na Ukrainie, który winduje ceny surowców, przekładające się na rekordowe ceny paliw na stacjach w USA. Saudyjczycy nie zareagowali, stawiając na utrzymanie relacji z Rosją w ramach porozumienia naftowego OPEC+ regulującego poziom wzrostu wydobycia w krajach podpisanych pod układem. Dotychczasowe ustalenia zakładają miarowe zwiększenie podaży o 400 tysięcy baryłek dziennie co miesiąc i nie doszło do rewizji pomimo apelów USA oraz Międzynarodowej Agencji Energii.
WSJ ustalił, że miało nawet dojść do krzyków na spotkaniu księcia Mohammeda bin Salmana z doradcą do spraw bezpieczeństwa Jackiem Sullivanem, kiedy ten poruszył temat morderstwa dziennikarza Dżamala Chaszokdżiego przez Saudjyczyków. Salman miał powiedzieć, że nie będzie poruszał tego tematu w przeszłości, a Amerykanie „mogą zapomnieć o zwiększeniu podaży ropy”. Rosyjski Kommiersant podaje, że Rijad odwołał wizytę szefa Pentagonu, ale przyjął wysokiego oficjela z Rosji, którego dane nie zostały dotąd ujawnione.
USA wprowadziły embargo na ropę rosyjską i namawiają do podobnego ruchu Unię Europejską. Ropa saudyjska o charakterystyce innej niż rosyjska stanowi do pewnego stopnia alternatywę do dostaw z Rosji, z której korzysta między innymi Polska. Fuzja PKN Orlen i Grupy Lotos ma teoretycznie zakończyć się zwiększeniem dostaw ropy saudyjskiej przez Rafinerię Gdańską.
Wall Street Journal/Kommiersant/Wojciech Jakóbik