Rosja na razie sama buduje Turecki Potok

0
27
Tranzyt gazu przez Grecję - projekty. Grafika: Breugel.

(Euractiv.com/bb)

Już za dwa tygodnie Rosja zamierza rozpocząć budowę Gazociągu Tureckiego, choć nie podpisała jeszcze z Turcją umowy w tej sprawie. Nowa magistrala ma prowadzić po dnie Morza Czarnego do Europy Południowej oraz Środkowej i omijać Ukrainę.

Ma zastąpić projekt South Stream (Gazociąg Południowy), od którego realizacji rosyjski koncern Gazprom odstąpił po zablokowaniu budowy przez Komisję Europejską. Rosja uważa, że UE powinna wesprzeć budowę nowej magistrali.

Gazprom nie ma umowy z Turcją

Dziennik „Kommiersant”, który w środę podał tę informację, zwraca uwagę, że Moskwa po raz pierwszy decyduje się na tak ryzykowny krok, bo bez umowy inwestycja może nie zostać dokończona. Według rosyjskiej gazety, Turcy przeciągają podpisanie umowy ze względu na zaplanowane na siódmego czerwca wybory parlamentarne.

Rozpoczęcie przez Gazprom budowy Gazociągu Tureckiego bez umowy z Ankarą, daje stronie tureckiej przewagę w negocjacjach. Dziennik przypomina też, że Turcja zabiega o zniżkę na dostawy rosyjskiego gazu dla państwowego koncernu Botas.

„Kommiersant” podkreśla, że Rosja nie ma zgody na położenie gazociągu w wodach terytorialnych Turcji i wyprowadzenia rury na brzeg, ma jednak pozwolenie na ułożenie dwóch trzecich morskiego odcinka gazociągu przez wody terytorialne i wyłączną strefę ekonomiczną Federacji Rosyjskiej (które zresztą uzyskał dla poprzedniego projektu – South Stream).

Rosja chce, by UE poparła Turecki Potok

W piątek szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow wezwał Unię Europejską, by poparła budowę Tureckiego Potoku. Jak argumentował, realizacja tego projektu przyniesie Unii „stabilność energetyczną”, więc jeśli UE rzeczywiście chce bezpieczeństwa energetycznego, to „Bruksela musi przyczynić się do realizacji tej idei”. Podczas wizyty w Belgradzie podkreślił też, że Rosja odczuwa zainteresowanie tym projektem ze strony Grecji, Macedonii, Serbii, Węgier „i innych państw regionu”.

Szef MSZ Serbii Ivica Daczić powiedział po rozmowach z rosyjskim ministrem, że jego kraj też jest zainteresowany nowym gazociągiem. „Możemy w obecnym momencie wyrazić gotowość do udziału w tym projekcie, bo potrzebujemy niezawodnego zaopatrzenia w gaz” – cytuje Daczicia agencja TASS. „Irytuje nas ta sytuacja, że jeśli chodzi o Nord Stream, to robić można wszystko, a jednocześnie kiedy mowa o projekcie na południe, to nie można zrobić nic, choć to ten sam gaz z Rosji. Mamy takie same prawa, jak mieszkańcy północnej części Europy – podkreślił szef serbskiej dyplomacji.

Turecki Potok (Turkish Stream), o takiej samej mocy przesyłowej jak South Stream, czyli 63 mld m sześc. rocznie, ma prowadzić przez Morze Czarne do Turcji, a następnie do jej granicy z Grecją. Docelowo nowa magistrala ma się składać z czterech nitek o przepustowości po 15,75 mld metrów rocznie.

Rosyjski koncern gazowy zapowiedział, że pierwsza nitka gazociągu zostanie oddana do użytku już w grudniu przyszłego roku, a gaz nią doprowadzany będzie w całości przeznaczony na turecki rynek Turcji. Punkt odbioru surowca dla ewentualnych kontrahentów z krajów UE, tzw. hub, ma natomiast zostać zbudowany na granicy turecko-greckiej koło miejscowości Epsila. Gazprom zamierza dostarczać tam 47 mld m sześc. surowca.

Prezydent Słowacji uspokaja Ukrainę

Tymczasem Słowacki prezydent Andrej Kiska uspokajał w środę Ukrainę oświadczając, że dostawy gazu rewersem ze Słowacji na Ukrainę są realizowane. Zadeklarował przy tym gotowość Bratysławy do dalszego wspierania Ukraińców. Na wspólnej konferencji prasowej z prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką w Kijowie zapewnił, że tok rewersyjny jest gotowy i będzie działał.

Rewers, przypominają media, odbywa się nieużywanym przez wiele lat gazociągiem, łączącym elektrownię w Vojanach na południowym wschodzie Słowacji z ukraińskim Użhorodem. Ostatnio gazociąg ten połączono krótkim konektorem ze stacją kompresorową w miejscowości Velke Kapuszany, obsługującą główną trasę tranzytu gazu z Rosji przez Ukrainę i Słowację na zachód Europy.

W trakcie konferencji prasowej Poroszenko poinformował, że Ukraina podpisała pierwszą umowę w sprawie budowy interkonektora gazowego z jedną ze spółek węgierskich. Nazwy tej firmy jednak nie ujawnił.