Koncerny europejskie finansujące Nord Stream 2 nie opuszczają projektu mimo presji USA

26 listopada 2020, 09:30 Alert

Przedstawiciele prawie wszystkich firm biorących udział w finansowaniu Nord Stream 2 zapewniają, że pomimo ryzyka sankcji amerykańskich nie opuszczą tego kontrowersyjnego projektu.

Rury Nord Stream 2 w Mukran. Fot. Agata Skrzypczyk
Rury Nord Stream 2 w Mukran. Fot. Agata Skrzypczyk

Koncerny wciąż popierają Nord Stream 2

Rainer Seele, dyrektor generalny austriackiej firmy OMV, jednego z głównych sponsorów projektu Nord Stream 2, powiedział, że Unia Europejska musi realizować własne interesy energetyczne. Zdaniem prezesa austriackiego koncernu, nie ma przewidywalnego ryzyka, które mogłoby zatrzymać projekt.

– Nadal jesteśmy oddani projektowi Nord Stream 2. Nie ma na moim biurku propozycji wyjścia z finansowania projektu. My już wykonaliśmy naszą pracę, sfinansowaliśmy projekt, co się stanie, jeśli Nord Stream 2 nie zostanie ukończony? Europa może być zmuszona do importu większej ilości LNG z USA i to jest powód napięcia – powiedział Seele.

Podobne zdanie prezentują pozostali inwestorzy: Shell, Wintershall, Engie i Uniper.

Prezes Wintershall, Mario Mehren wraz z prezesem Uniper Andreasem Schierenbeckiem jest przekonany, że gazociąg zostanie ukończony. Judith Hartmann, dyrektor finansowy Engie, powiedziała niedawno, że spodziewa się rozmów  z partnerami Nord Stream 2 w grudniu w celu rozważenia dalszych kroków.

Jednak sankcje mogą zmienić sytuację, wbrew optymizmowi szefów spółek europejskich. Warto pamiętać, że w 2019 roku ci sami ludzie zapewniali, że Nord Stream 2 powstanie do końca 2019 roku. Tak się nie stało.

Również przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen w niedawnym wywiadzie dla Die Zeit powiedziała, że nie będzie w USA sprzeciwu wobec nałożenia sankcji na Nord Stream 2. – W USA powstało ponadpartyjne porozumienie o zatrzymaniu tego projektu. Wybór prezydenta Bidena nic nie zmieni – powiedziała przewodnicząca KE.

Bloomberg/Mariusz Marszałkowski

Marszałkowski: Lobbyści Gazpromu wierzą w Joe Bidena. Czy słusznie?