Rosja obawia się terminala w Świnoujściu. Powtarza propagandę na jego temat

14 października 2015, 07:23 Alert

(Wzglad.ru/Piotr Stępiński/Wojciech Jakóbik)

Terminal LNG w Świnoujściu. Fot. PLNG
Terminal LNG w Świnoujściu. Fot. PLNG

,,Jesteśmy niezależni w kwestii gazu” – cieszy się Polska, która w końcu zbudowała terminal LNG.  Teraz Warszawa ma faktycznie nową drogę dla dostaw surowca – morską. Jak przekonuje rosyjski Wzglad problem tkwi w tym, że Polska nie tylko nie oszczędza ale i płaci za LNG z Kataru dużo więcej przy czym obecnie nie otrzymała stamtąd ani metra sześciennego.

– Polska osiągnęła swój cel strategiczny: jesteśmy niezależni w kwestii gazu – powiedziała premier Ewa Kopacz podczas ceremonii otwarcia terminala LNG w Świnoujściu. 

– Obecnie w 90 procentach możemy otrzymywać gaz z innych kierunków, nie tylko ze wschodu. W przyszłym roku, jeżeli będziemy dobrze pracowali to w 100 procentach będziemy niezależni od dostaw ze wschodu – powiedziała Kopacz. Według niej terminal pozwoli Polsce nabywać skroplony gaz ziemny z dowolnego punktu na świecie i otrzymywać go drogą morską.

Projekt terminalu ciągnął się przez 10 lat. Decyzja została podjęta w 2006 roku, 2008 roku podpisano umowę z wykonawcą – Saipem (spółka-córka włoskiego giganta energetycznego Eni). Budowa rozpoczęła się w 2011 roku. Pierwotnie termin oddania terminalu wyznaczono na 2013 rok, ale został on przesunięty o dwa lata.

Finalnie obiekt zostanie uruchomiony w połowie 2016 roku, gdyż przed komercyjnym użytkowaniem należy na początku wtłoczyć gaz techniczny lub buforowy, który będzie podtrzymywał ciśnienie dla późniejszego dobioru surowca.

Pierwszy statek ze skroplonym gazem ziemnym ma przybyć z Kataru do Świnoujścia w połowie grudnia tego roku, drugi na przełomie lutego i marca. Dwie pierwsze partie LNG są również konieczne przeprowadzenia niezbędnych przygotowań, w tym testu wydajności. 

Polska premier mówiła o tym, że terminal LNG zmniejsza zależność od rosyjskiego gazu. Według danych za 2014 rok Polska zużywa 15,5 mld m3 gazu. Wydobycie własne pokrywa zaledwie 28 procent (4,4 mld m3), import – ponad 70 procent (11 mld m3). W 2014 roku Rosja dostarczyła nad Wisłę 8,4 mld m3 to znaczy, że zapewnia 80 procent polskiego importu surowca. Tylko 20 procent błękitnego paliwa dostarczanego do Polski pochodzi Niemiec, Czech oraz Norwegii. Gazeta Wzglad nie podaje powodu takiego stanu rzeczy. Gazprom zakontraktował dostawy do Polski z klauzulą take or pay. Polacy muszą odbierać minimalny wolumen sięgający około 80 procent zakontraktowanej ilości gazu z Rosji, albo zapłacić za niego bez odbioru. Kiedy jednak to tylko możliwe, sprowadzają surowiec, np. z giełdy niemieckiej, co we wrześniu tego roku pozwoliło PGNiG na rekordowo tanie zakupy.

Nowy terminal przeznaczony jest do magazynowania 5 mld m3 gazu co stanowi jedną trzecią rocznego zapotrzebowania Polski. Zakładana jest także jego rozbudowa oraz zwiększenie pojemności do 7,5 mld m3

Wzglad podaje, że Katar na chwilę obecną jest jedynym dostawcą, z którym Polska jeszcze w 2009 podpisała kontrakt na 1,5 mld m3 LNG. Katar wypełni terminal w Świnoujściu tylko w jednej trzeciej a pozostała część do dnia dzisiejszego nie jest zakontraktowana, chociaż Warszawa przekonywała, że poszukuje dostawców. 

Zdaniem rosyjskiej gazety umowa z Katarem jest dla Polski niekorzystna. Zgodnie z nią Warszawa zobowiązała się w ciągu 20 lat kupować ok. 1,5 mld m3 LNG od Qatargas w oparciu o klauzule take or pay. Ale cena katarskiego gazu jest 2,5 krotnie większa od rosyjskie, stwierdziła w wypowiedzi dla Wzglad analityczka Anna Kokorewa. Według niej cena rosyjskiego gazu wynosi – 265 dolarów, a katarskiego – 700 dolarów za 1000 m3. Tymczasem obie ceny są objęte tajemnicą handlową, więc nieznane jest źródło szacunków rosyjskiej analityczki.

Rzecz w tym, że w umowie Polska zobowiązała się rozpocząć dostawy katarskiego surowca jeszcze w 2014 roku gdyż pierwotnie terminal miał zostać ukończony w 2013 roku. Jednakże budowa uległa opóźnieniu a Katar zażądał wypełnienia kontraktu. Ostatecznie stanęło na tym, że Katar sprzedaje zakontraktowany dla Polski surowiec innym odbiorcom po znacznie niższej cenie a Warszawa pokrywa różnicę, stwierdził w wypowiedzi dla gazety Wzglad Aleksiej Griwacz z Państwowego Funduszu Bezpieczeństwa Energetycznego. 

Należy zauważyć, że Polska ma nadzieję, iż wolne moce terminalu uda się zapełnić dostawami z rynku spotowego. W ubiegłym roku Polska rozpoczęła rewersowe dostawy z Niemiec poprzez gazociąg Jamał-Europa dzięki modernizacji stacji pomiarowej w Mallnow we Wschodnich Niemczech (rozpoczęto ją w 2012 roku). Wówczas Polska zapowiedziała, że dzięki dostawom rewersowym może otrzymać do 5,5 mld m3 rocznie jeśli zaprzestania dostaw rosyjskiego surowca. „Jednakże Warszawa nie zdecydowała się na ten krok mimo swoich wielokrotnych wypowiedzi motywowanych politycznie oraz pretensji w kwestii ceny rosyjskiego gazu” – pisze Wzglad licząc na ignorancję swoich czytelników, po raz kolejny nie wspomniawszy o klauzuli take or pay zmuszającej Polaków do zakupu minimalnej ilości gazu od Gazpromu, blokującej dywersyfikację źródeł.

Propaganda rosyjska na temat polskiego gazoportu jest najlepszą rekomendacją dla tego obiektu, który mimo problemów, powstał, a w 2016 roku zapewni nowe, niezależne od polityki innych krajów, źródło dostaw gazu do Polski.