Gonchar: Rosja miała motyw, aby sabotować Nord Stream 1 i 2 (ROZMOWA)

15 grudnia 2023, 07:35 Bezpieczeństwo

– Sabotaż Nord Stream 1 i 2 był wygodną wymówką Gazpromu. Dzięki temu nie musiał płacić odszkodowania za wywołanie kryzysu energetycznego w Europie – mówi Mychajło Gonchar, prezes Centre for Global Studies „Strategy XXI”, w rozmowie z BiznesAlert.pl.

Miejsce wybuchu Nord Stream w duńskiej WSE w okolicy Bornholmu fot. SpaceKnow

BiznesAlert.pl: Kto miał interes w wysadzeniu gazociągu Nord Stream 2?

Mychajło Gonchar: Mam na to bardzo prostą i jasną odpowiedź: Rosja. Jak pamiętamy, rosyjski Gazprom otrzymał zgodę Kremla na przerwanie dostaw gazu do swoich europejskich klientów. Jego przedstawiciele opowiadali historie o uszkodzonej turbinie Nord Stream 1 i nie tylko. Konsekwencją tego odcięcia była strata Europejczyków wynosząca około 50 miliardów euro.

31 sierpnia 2022 roku popłynęły ostatnie dostawy przez Nord Stream 1. Obie magistrale były więc puste przed incydentami. Gazprom mówił o sile wyższej, ale przedstawiciele krajów zachodnich wiedzieli, że kłamie. Wszyscy odrzucili te tak zwane argumenty Rosjan. Te fałszywe wyjaśnienia były pretekstem do szantażu energetycznego, który się nie powiódł, dlatego Rosja potrzebowała nowych. Sabotaż Nord Stream 1 i 2 był wygodnym wyjaśnieniem I wymówką, wobec której Gazprom nie musi płacić odszkodowania za wywołany przez siebie kryzys energetyczny w Europie.

Jak w takim razie wyśledzić sabotaż?

Warto pamiętać, że podczas układania ostatnich fragmentów Nord Stream 2, pomiędzy kwietniem a wrześniem 2021 roku, Rosjanie przeprowadzili dziwną operację na Morzu Bałtyckim. Wysłali na pokład statków technicznych specjalną grupę wojskową, która nie miała powodu przebywać w tym rejonie prac, ponieważ ta część rurociągu była już ukończona. Członkowie tej grupy zostali zidentyfikowani jako żołnierze Głównej Dyrekcji Badań Głębokowodnych Ministerstwa Obrony Rosji, a inni należeli do jednostek specjalnych Floty Bałtyckiej Marynarki Wojennej Federacji Rosyjskiej. Myślę, że była to operacja rozpoznawcza, mająca na celu zainstalowanie sonarów i określenie możliwych lokalizacji na potrzeby instalacji urządzeń wybuchowych i przyszłego scenariusza ataku hybrydowego na NATO w bałtyckiej strefie.

Co Pan powie o teoriach spiskowych, które słyszeliśmy po incydentach na Nord Stream 1 i 2? Mówiło się nawet o udziale polskich statków z ukraińskimi komandosami na pokładzie…

Myślę, że to była specjalnie zaplanowana kampania dezinformacyjna ze strony Rosji. Na pierwszy rzut oka kraje takie jak Ukraina, Polska, USA czy Norwegia miały motyw, aby zniszczyć te gazociągi. Stany Zjednoczone wprowadziły sankcje, które miały uniemożliwić budowę Nord Stream 2, działo się to przy użyciu instrumentów prawnych, ale nie było w tym żadnych aktów przemocy. Zachód działa w zupełnie inny sposób niż Kreml i widzimy to wyraźnie.

Wkrótce w naszym Black Sea Security Journal opublikujemy materiały dotyczące planu, jak zapobiec finalizacji i uruchomieniu Nord Stream 2, nie wykorzystując jako narzędzia sabotażu. To już wkrótce…

Rozmawiał Wojciech Jakóbik

IPE: Infrastruktura krytyczna Polski może być ważnym elementem systemu rurociągów NATO