(TASS/AFP/Teresa Wójcik/Wojciech Jakóbik)
Premier Rosji Dmitrij Miedwiediew wczoraj na spotkaniu z ministrem energetyki Aleksandrem Nowakiem i szefem Gazpromu Aleksiejem Millerem powiedział, że przyczyna rezygnacji Moskwy z projektu South Streamu była wyłącznie prawna. Nie było tu żadnych czynników emocjonalnych, a tym bardziej politycznych. Miedwiediew wyjaśniał, że daremne były wszystkie starania Rosji, aby doprowadzić do wspólnego stanowiska w sprawie regulacji prawnych z Brukselą. „Byliśmy zmuszeni wycofać się z tego projektu” – stwierdził rosyjski premier, dodając, że strona rosyjska nadal jest gotowa do współpracy, ale na warunkach do przyjęcia dla obu stron. South Stream był jego zdaniem dobrym projektem i strona rosyjska bardzo poważnie nad nim pracowała.
Obecnie, Moskwa gotowa jest zrealizować inny system rur prowadzący do Turcji (Turkish Stream) i zbudować węzeł gazowy na granicy turecko-bułgarskiej. Na tym samym spotkaniu minister energetyki Aleksander Nowak radził europejskim partnerom, aby jak najszybciej rozpoczęli budowę infrastruktury przesyłowej do granicy turecko-greckiej. Nie było wyjaśnień w sprawie różnicy wypowiedzi między premierem, a ministrem.
W rozmowie z premierem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem, dyrektor Gazpromu Aleksiej Miller oznajmił, ze wraz z zakończeniem obowiązywania tymczasowego porozumienia gazowego z ukraińskim Naftogazem po 31 marca zostanie cofnięty rabat na dostawy surowca nad Dniepr.
– Obniżka przyznana w ramach pakietu zimowego w wysokości 100 dolarów za 1000 m3 przestanie obowiązywać od pierwszego kwietnia – powiedział Aleksiej Miller.
Warto przypomnieć warunki porozumienia. Zimowy pakiet, jak nazwały propozycję porozumienia media, został opisany w dwóch dokumentach: wiążącym protokole podpisanym przez KE, Rosję i Ukrainę, oraz dodatkiem do umowy na dostawy gazu między Gazpromem a Naftogazem. Porozumienie dotyczy okresu listopad 2014-marzec 2015.
Ukraina zapłaciła dług obliczany w oparciu ocenę 268,5 dolara za 1000 m3 w dwóch transzach: 1,45 mld dolarów natychmiast i 1,65 mld do końca roku. Te sumy składają się na 3,1 mld dolarów zaległości za odebrane dostawy od Gazpromu. Ostateczną cenę, a co za tym idzie finalną sumę zadłużenia określi Sąd Arbitrażowy w Sztokholmie, gdzie toczy się już postępowanie Gazprom versus Naftogaz, gdzie obie strony mają swoje roszczenia.
Rosja dostarczyła Ukrainie gaz w zamian za comiesięczne przedpłaty świadczone przez Ukrainę. Cena wyniesie według Komisji Europejskiej „mniej niż 385 dolarów za 1000 m3” i jest obliczona w oparciu o niezmienioną formułę cenową z umowy gazowej z 2011 roku. Financial Times informał o cenach 378 dolarów za 1000 m3 od listopada do grudnia 2014 oraz 365 dolarów od stycznia do marca 2015 roku. Obniżka wynika ze zmiany opłat celnych przez Rosję. Ukraina może aplikować o dowolną ilość surowca i nie jest związana klauzulą take or pay. Gwarantami spłaty będą Komisja Europejska oraz Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
Ostatecznie Ukraina sprowadziła z Rosji mniej gazu, niż planowała. Jednak dzięki taniejącej ropie naftowej oferta Gazpromu może być bardziej atrakcyjna. Jak podaje Ukrtransgaz, Ukraina importowała w okresie od 1 do 14 stycznia 1 mld m3 gazu ziemnego. Z Rosji sprowadziła 572,2 mln m3 (57,1 procent dostaw), ze Słowacji 416,6 mln m3 (41,6 procent) i z Węgier 13,3 mln m3 (1,3 procent). Ukraińcy nadal nie sprowadzają gazu przez system gazociągów Polski. Taką decyzję podjął Naftogaz, o czym informował BiznesAlert.pl. Rezygnacja z importu przez Polskę wynika z faktu, że gaz rosyjski staniał razem z ceną ropy naftowej, do której indeksowany jest kontrakt na dostawy od Gazpromu do Naftogazu. Według Kommiersanta w pierwszym kwartale 2015 roku kosztuje on 320-330 dolarów za 1000 m3. Z tego względu tańszy od rosyjskiego gazu jest jedynie surowiec od norweskiego Statoilu, który dociera przez rewers słowacki. Przez Polskę płynął gaz od niemieckiego RWE.
Ukraina negocjuje z Polską warunki importu gazu, w Kijowie wczoraj rozpoczęły się rozmowy w tej sprawie. Szef ukraińskiego koncernu Naftogaz Ukrainy Andrej Kobolew poinformował, że dostawy gazu przez Polskę od 1 stycznia b.r. zostały zawieszone w oczekiwaniu na ustalenie nowych cen. Kobolew stwierdził: „ Ustalenie przez obie strony nowych cen jest normalnym procesem handlowym. Niebawem obie strony określa cenę, która będzie im odpowiadać”. Szef Naftogazu nie podał terminu zakończenia negocjacji.
Według Kobolewa zawieszenie dostaw rewersowych z Polski nie jest problemem dla Ukrainy. Z naszego kraju dziennie maksymalnie może być dostarczane 4 mln m. sześc. gazu. Ze Słowacji odpowiednio transportowane jest 31,5 mln m. sześc., zaś z Węgier – 17 mln m. sześc. surowca.
Zdaniem wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej do spraw Unii Energetycznej, Słowaka Marosza Szewczowicza, strony tymczasowego porozumienia o dostawach gazu z Rosji na Ukrainę powinny rozpocząć rozmowy na temat nowego porozumienia, wykraczającego poza objęty obecnie okres od listopada 2014 do marca 2015 roku. Jego zdaniem nie można czekać na zakończenie obowiązywania zimowego pakietu.
To reakcja na apel ukraińskiego ministerstwa energetyki o mediację Komisji Europejskiej w negocjacjach na temat kolejnego okresu dostaw gazu ziemnego z Rosji. Prodan wskazywał, że wyrok sądu arbitrażowego w Sztokholmie na temat sporu cenowego Naftogaz-Gazprom będzie znany dopiero za około rok. Wcześniej potrzebne będzie nowe, tymczasowe porozumienie gazowe, które już teraz nazywane jest letnim pakietem. Tymczasem Rosja grozi stale zatrzymaniem tranzytu przez Ukrainę i ostrzega, że Kijów może podkradać gaz.
Jeśli nie dojdzie do porozumienia w sprawie obniżki ceny dostaw po marcu 2015 roku, Ukrainę mogą czekać problemy finansowe.
W pierwszych dziesięciu dniach stycznia Ukraina przekroczyła o 23,7 procent plan wykorzystania gazu ziemnego. Przemysł, instytucje rządowe, firmy centralnego ogrzewania i domostwa zużyły wtedy 1,9 mld m3 surowca.
Według założeń Naftogazu podwyżka taryfy gazowej miała działać demotywująco na zużycie gazu. Spod podwyżki zostały jednak wyłączone gospodarstwa domowe. Te jednak zwiększyły zużycie w stosunku do analogicznego okresu w zeszłym roku o 14 procent.
Dodatkowo, rosyjski premier Dmitrij Miedwiediew ostrzegł, że Rosja ma prawo żądać od Kijowa przed terminem spłaty należności 3 mld dolarów za kredytowane należności za gaz i niebawem oficjalnie wystąpi z taką decyzją. Ten kredyt, w wysokości 15 mld dol. Moskwa przyznała Ukrainie za prezydentury Janukowycza w grudniu 2013 r. Kontynuacja spłaty tego kredytu została przerwana po realizacji raty 3 mld dol.
20 stycznia 2015 roku Gazprom notyfikował Naftogaz, że zalega on na kwotę 2,44 mld dolarów. Rosjanie manipulują wysokością długu, aby wpłynąć na polityke Kijowa. Była to odpowiedź na deklarację prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki, że za dwa lata jego kraj będzie niezależny od gazu rosyjskiego.