KOMENTARZ
Walenty Dola
Współpracownik BiznesAlert.pl
Reformy ekonomiczne w Rosji to obciążenie dla władz, tylko hurrapatriotyczna retoryka daje możliwość ich uniknięcia. Aby uniknąć tłumaczenia przyczyn porażki gospodarczej swoim obywatelom, Moskwa podjęła grę na Bliskim Wschodzie.
Oto jej cele:
- Powrócić do podziału świata na sfery wpływu oraz wyparcia Zachodu z poradzieckiej przestrzeni;
- odwrócić uwagę od Ukrainy i nieudanej próby stworzenia tzw., “rosyjskiego świata” na ukraińskim terytorium;
- wykluczyć Iran jako konkurenta Gazpromu;
- przywrócić swój wpływ na Bliskim Wschodzie;
- podnieść ceny na nośniki energii, jako podstawowego źródła dochodów do budżetu Rosji.
Wojna na Ukrainie i aneksja Krymu to skutek ukrytej polityki, którą prowadził sam prezydent Rosji Władimir Putin od momentu przyjścia do władzy. Zachód nie tylko nie chciał tego zauważyć wcześniej, ale nadal pobłaża niebezpiecznemu apetytowi Kremla. Nawiasem mówiąc na Zachodzie nie traktuje się poważnie lekcji historii, co możemy zaobserwować po ciągłym flircie z kremlowskim dyktatorem.
Po upływie 25 lat po wyprowadzeniu swoich wojsk z Afganistanu, Moskwa ponownie skierowała swoje siły poza granice byłego ZSRR, zaczynając operację wojskową w Syrii. W warunkach ostrej konfrontacji z Zachodem i wprowadzonych przeciwko Kremlowi finansowych, ekonomicznych, wojskowych, a zarazem politycznych sankcji, powyższy krok na ogół wygląda nie tylko niebezpiecznie, ale nawiasem mówiąc prawie że samobójczo. Tym bardziej, że działania Moskwy trafiły pod ostrą krytykę ze strony czołowych arabskich i islamskich państw, jak Turcja, Arabia Saudyjska oraz Katar.
Rosja podjęła strategiczną decyzję rzucając wyzwanie Ameryce na Bliskim Wschodzie. Nie patrząc na spadek cen ropy naftowej na całym świecie i ekonomiczne sankcje, skierowanych na przeciwdziałanie rosyjskiej polityce na Ukrainie, Putin najwyraźniej brnie, by rozszerzyć siłę wojskową Moskwy, jej polityczne poważanie i ekonomiczny wpływ w regionie, długotrwale znajdujący się pod wpływem Waszyngtonu.
A zatem celem Moskwy jest wyparcie USA z Bliskiego Wschodu i osłabienie reżimów konserwatywnych na Półwyspie Arabskim, szczególnie saudyjskiego i katarskiego, który w szybkim tempie topi gospodarkę Rosji poprzez obniżenie cen na ropę naftową i gazu, prowadząc grę po stronie Waszyngtonu. W związku z powyższym Kreml stara się stworzyć trwały wojenno-polityczny i ekonomiczny sojusz Rosji z krajami kręgu szyitów: Iranem, Irakiem, Syrią, Jemenem i sprzyjać przejściu pod ich kontrolę okręgu z przeważającą ludnością szyicką: Bahrajn, Wschodnia prowincja Arabii Saudyjskiej, południowe prowincje saudyjskie Nadżran i Dżizan. Do tego sojuszu powinna wejść też libańska Hezbollah.
W swojej wadze strategicznej (ludność, terytorium, bogactwa naturalne, położenie geopolityczne i itd.,) sojusz ten przeważyłby wielu innym zjednoczeniom w które wchodzi Rosja. Wówczas w dziedzinie energetyki Moskwa stałaby się silniejsza i mogłaby określać światowe ceny na ropę naftową oraz gaz, geografię ich podziału, używając broni energetycznej w celu przeciwdziałania planom, które posiada Zachód. Moskwa ma również nadzieję na to, że do niej przyłączyłyby się Algieria, Egipt, Tunezja, Palestyna wraz z innymi krajami, które są już zmęczone hegemonią USA i ich sojuszników na Bliskim Wschodzie, a także etniczno-religijne mniejszości czyli Kurdowie, Druzowie, ismailici, chrześcijanie i itd.
Przy czym rola Iranu w kręgu szyitów byłaby kluczowa, ponieważ bez irańskich sił zbrojnych nie uda się zwyciężyć na lądzie w Syrii i Iraku. W tym tkwi zadanie Moskwy odnośnie Irańskiego kierunku. Putin rozgrywając kartę syryjską ma nadzieję na to, że doprowadzi do upadku Arabii Saudyjskiej, co odbije się na ostrym podwyższeniu cen na ropę naftową.
Porzucenie areny przez obecnie sprawującą władzę katarską rodzinę doprowadziłby do zmniejszenia eksportu LNG, co oznaczać będzie wzrost cen na rosyjski gaz. Na tym wygra Iran i Irak jako potężni producenci ropy naftowej i gazu. Rosja liczy też i na to, że z takimi cenami na ropę naftową i gaz zachodnie sankcje przeciwko Rosji i Iranowi upadną same. Co więcej Unia Europejska popadłaby w pełne uzależnienie od dostaw energetycznych z Rosji, Iranu i Iraku. Turcji grozi zaś odpadnięcie prawie jednej trzeciej jej terytorium zaludnionego przez Kurdów.
Niestety początek 2016 roku nie dał nadziei na szybkie rozwiązanie bliskowschodniego kryzysu. Syryjski kryzys, niegdyś regionalne zjawisko, teraz wciąga nowych graczy, stając się strefą zderzeń nie tylko regionalnych, ale też globalnych interesów.