Rośnie zależność Niemiec od rosyjskiego gazu

12 maja 2016, 08:30 Alert

(TASS/Gazprom/Wojciech Jakóbik)

Wicekanclerz Niemiec po raz kolejny spotkał się z prezesem rosyjskiego koncernu Gazprom, by ponowić poparcie dla kontrowersyjnego gazociągu Niord Stream 2. Tymczasem eksport rosyjskiego gazu do Niemiec wzrósł w czterech pierwszych miesiącach 2016 roku o 19 procent.

W 2015 roku Gazprom pobił rekord eksportu gazu ziemnego do Niemiec, śląc do tego kraju 45,3 mld m3, czyli o 6,6 mld m3 więcej, niż rok wcześniej. Wyniki z okresu styczeń-kwiecień mają potwierdzać, że trend wzrostu jest kontynuowany. Jest za to częściowo odpowiedzialny wzrost zamówień na zakupy gazu rosyjskiego z Niemiec przez Ukrainę, ale także rosnące zamówienia firm niemieckich.

Zdaniem Sigmara Gabriela, wicekanclerza Niemiec, projekt Nord Stream 2 nie tylko zapewni niezawodność dostaw gazu z Rosji, ale także pozwoli rozwinąć europejski rynek gazu. Zdanie Polski i innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej jest odmienne. W ich przekonaniu projekt pozwoli na przerywanie dostaw gazu do regionu bez konsekwencji dla Europy Zachodniej, a zatem zwiększy ryzyko związane z dostawami rosyjskiego surowca. Poprzez nasycenie niemieckiego rynku rosyjskim gazem ma zaś blokować rozwój rynków w Europie Środkowo-Wschodniej, które dywersyfikację dostaw opierają w istotnej mierze na dostawach z niemieckiej giełdy.

Wątpliwości wobec projektu Nord Stream 2 zgłaszała Komisja Europejska. Według komisarza UE ds. energii i klimaty Miguela Ariasa Canete, realizacja tego gazociągu doprowadziłaby do skupienia 80 procent eksportu rosyjskiego gazu na jednym szlaku. Zależność niemieckiego rynku od gazu z Rosji wzrosłaby z kolei z 30 do 60 procent. Zdaniem Canete kontynent nie potrzebuje dodatkowego gazu z tego kierunku. Optymistyczne prognozy zapotrzebowania na surowiec w Europie prezentowane przez Gazprom rozmijają się z wyliczeniami Komisji.

Projekt Nord Stream 2 zakłada budowę dwóch nowych nitek gazociągu z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie. Razem z istniejącym Nord Stream pozwoli na eksport 110 mld m3 surowca (dwa razy więcej, niż obecnie). W konsorcjum znalazły się firmy europejskie posiadające po 10 procent akcji: BASF, Engie, E.on, OMV, Shell, a także rosyjski Gazprom (50 procent udziałów). Rządy krajów, do których należą owe firmy przekonują, że projekt ma czysto biznesowy charakter. Przeczą temu głosy poparcia polityków austriackich i niemieckich, jak Sigmar Gabriel.