Rosyjski Rosnieft bierze pod uwagę wykupienie udziałów w spółce INA, największym chorwackim przedsiębiorstwie naftowym. Moskwa twierdzi, że INA może zająć niszę na europejskim rynku przetwórstwa ropy, a Chorwacja stać się hubem naftowym dla regionu Morza Śródziemnego i Europy Środkowej. Tego typu deklaracje padają ze strony Moskwy już od kilku lat, a na drodze do ich realizacji stoją zachodnie sankcje, nałożone na Rosję za nielegalną aneksję Krymu.
Sieczin o współpracy z Rosnieftem
– W strategii rozwoju regionalnego Rosnieft postrzega Chorwację jako hub energetyczny – powiedział prezes rosyjskiej spółki Igor Sieczin w rozmowie z chorwacką gazetą „Jutarnji List”.
Jego zdaniem korzystne położenie aktywów INA oraz obecność terminali naftowych, przez które spółka może bezpośrednio sprzedawać ropę, może stać się podstawą dla zbudowania hubu handlowego dla regionu Morza Śródziemnego i Europy Środkowej.
– Oczywiście jesteśmy zainteresowani efektywnymi inwestycjami w tym regionie i rozważamy możliwość udziału w kapitale w największej w Chorwacji spółce naftowej – powiedział Sieczin.
Dodał, że kluczowymi aktywami INA są rafinerie w Rijekce i Sisaku.
– Chorwacja poinformowała, że jest gotowa przeznaczyć środki na ich modernizację. Tymczasem węgierski MOL, który jest największym udziałowcem INA, zamierza zamknąć rafinerię w Sisak, ponieważ rzekomo jest nierentowna i zatrudnia zbyt dużo osób. Kierownictwo INA stawia na znajdującą nad morzem rafinerię w Rijekce, którą można bardzo łatwo włączyć w łańcuch handlu. Jednak naszym zdaniem nie ma żadnych powodów, aby zamykać firmę, która w wyniku modernizacji może zająć ważną niszę na europejskim rynku przetwórczym. Tym bardziej, że we wspomnianych rafineriach pracują wysoce wykwalifikowani i doświadczeni specjaliści i nie można dopuścić, aby trafili oni na bruk – powiedział prezes Rosnieftu.
– Jeżeli Rosnieft stanie się akcjonariuszem INA, zakłady będą modernizowane, a ich produkty będą spełniały europejskiej normy – dodał.
– Widzimy możliwość, aby zwiększyć naszą obecność na tym rynku jeżeli partnerzy przedstawią nam mechanizmy pozwalające zwiększyć rentowność projektów. Jestem przekonany, że istnieje potencjał do rozwoju i że nam się zbudować strategiczne partnerstwo z największą chorwacką spółką naftową – stwierdził Sieczin.
Rosjanie mieszają w czasie rozmów chorwacko-węgierskich
Wywiad z Sieczinem ukazał się, gdy przed międzynarodowym Trybunałem Arbitrażowym zapadły niekorzystne dla Chorwacji wyroki dotyczące prywatyzacji koncernu INA i sposobu zarządzania spółką przez Węgrów.
Pod koniec ubiegłego roku premier Chorwacji Andrej Plenković zapowiedział, że rząd postanowił odkupić od Węgrów udziały w naftowej spółce INA. Decyzję podjęto, gdy sąd arbitrażowy ONZ w Genewie orzekł, że nie znalazł powodów do rozpoczęcia postępowania w sprawie sprzedaży w 2009 r. Węgrom chorwackiej firmy. Węgierski MOL podkreślił, że jest otwarty na dyskusję o przyszłości INA. Pod koniec października Szwajcarski Federalny Sąd Najwyższy odmówił uchylenia wyroku Trybunału Arbitrażowego z końca zeszłego roku, który nie przychylił się do argumentów Chorwatów, wskazujących na nieprawidłowości przy prywatyzacji spółki.
Chorwacki rząd przyjął w styczniu br. decyzję o utworzeniu z węgierskim MOL Rady ds. negocjacji dotyczących ewentualnego nabycia udziałów chorwackiej spółki INA. Jej przewodniczącym został premier Andrej Plenković. Rada ma przygotować rekomendacje dotyczące środków i działań jakie można zaproponować rządowi w zakresie przygotowania, wdrożenia i finansowania ewentualnego zakupu akcji INA posiadanych przez MOL.
Rząd chorwacki musi osiągnąć porozumienie z węgierskim udziałowcem w sprawie odkupienia akcji INA, ale Węgrzy stawiają podstawowy warunek – muszą odzyskać pieniądze, które zainwestowali w spółkę. Jak podkreślił premier Chorwacji, jednym z rozważanych wariantów jest sprzedaż 25 proc. udziałów chorwackiej spółce elektroenergetycznej HEP. Jak zasugerował szef chorwackiego rządu, środki pozyskane z tej sprzedaży mogą posłużyć do odkupienia akcji od Węgrów. MOL posiada obecnie 49,08 procent akcji INA, rząd chorwacki ma 44,8 proc. Spółka jest wyceniana na ok. 1,9 mld euro.
Słowa Sieczina nie są nowością. Ponad rok temu w identycznym tonie na temat potencjalnej transakcji wypowiadał się ambasador Rosji w Chorwacji Anvar Azimow. – Jesteśmy gotowi do zakupu udziałów w INA od węgierskiej firmy MOL, a także udziału w prywatyzacji elektroenergetycznej spółki Hrvatska Elektroprivreda (HEP). Oferujemy również nasze usługi w zakresie poszukiwań ropy naftowej i gazu – mówił Azimov w czerwcu zeszłego roku w rozmowie z gazetą „Jutarnij List”.
Rosyjskie plany mogą zderzyć się ze sankcjami
Mimo deklaracji Sieczina, kupienie od Węgrów udziałów w spółce INA może być trudne do zrealizowania. Plany Rosnieftu mogą pokrzyżować europejskie i amerykańskie sankcje, wprowadzone w związku z rosyjską agresją na Ukrainę i nielegalną aneksję Krymu w 2014 roku.
Obostrzenia objęły głównie sektor naftowy, bankowy i zbrojeniowy. Zachód wprowadził zakaz współpracy, transferu technologii i kapitału do rosyjskiego sektora wydobycia ropy naftowej na głębokich wodach, złożach niekonwencjonalnych i w Arktyce.
Sankcje przeszkodziły wcześniej w przejęciu przez Rosnieft naftowej działalności banku Morgan Stanley. Rosyjski koncern musiał także zawiesić współpracę z amerykańskim Exxon Mobil przy projektach na Morzu Łaptiewów, Karskim i Czarnym. Ponadto z powodu sankcji spółka była zmuszona sprzedać swoje udziały we włoskich rafineriach.
Polski ślad w chorwacko – węgiersko – rosyjskiej rozgrywce
Na początku 2015 roku „Jutarnji List” przekazał, że polski koncern naftowy PKN Orlen rzekomo był zainteresowany nabyciem należących do MOL akcji w spółce INA. Orlen miałby zaoferować 1,5 mld euro na 49 proc., podczas gdy Węgrzy mieli domagać się dwa razy więcej. Polska firma zaprzeczyła tym doniesieniom, ale te informacje nie były pierwszymi, które łączyły Orlen z chorwacką firmą.
W czerwcu 2014 r. w tygodnik „Wprost” ujawnił nagrania z prywatnych rozmów pomiędzy polskimi politykami oraz szefami największych spółek energetycznych. Jedna z taśm dotyczyła dyskusji między ówczesnym szefem Orlenu Jackiem Krawcem i ministrem Skarbu Państwa Włodzimierzem Karpińskim. Krawiec przyznał, że jego firmy nie stać na zakup wszystkich akcji INA.
– Nie stać nas na 100 proc. INA (…). Byłem u Hernádiego ( prezes węgierskiego MOL – red.), który się nie może ruszyć z Budapesztu. I on mi mówił, że oni grają na sprzedaż tego Rosjanom. (…). Ja tam jadę, żeby się dowiedzieć, jaka jest cena. Bo to, co wyceniają, to jest za dużo o parę miliardów. To, co musielibyśmy dziś zapłacić, to jest 15 mld, i wiesz, nie stać nas na taki lewar – mówił nagrany na taśmach Jacek Krawiec.
Bartłomiej Sawicki/Piotr Stępiński