Rosja w 2024 roku zarabiała 61 milionów euro dziennie na eksporcie paliw do UE. Główną rolę odgrywa gaz, którego wartość jest dwa razy wyższa od ropy. Unia Europejska zamierza przyśpieszyć proces odejścia od rosyjskich paliw do 2027 roku, trzy lata szybciej niż pierwotnie zamierzano. Czy Bruksela może wreszcie tego skutecznie dokonać?
Dane o dziennych gigantycznych zarobkach Rosji na transakcjach z UE przytoczył Polski Instytut Ekonomiczny. Instytut wskazał, że na tę sumę składa się eksport ropy, paliw, gazu i uranu do Unii Europejskiej.
Zachód odchodzi jednak od tych paliw, w omawianym okresie import paliw był niższy o 25 procent niż w 2023 roku i sześć razy mniejszy niż w 2022 roku. W dostawach dominuje gaz, jak PIE podnosi, w 2024 roku jego dostawy do krajów Unii były warte dwa razy więcej niż ropy naftowej oraz paliw i 20 razy więcej niż uranu.
Komisja Europejska ma w czerwcu przedstawić mapę drogową, która będzie zawierała mechanizmy odejścia od rosyjskich paliw do 2027 roku. Pierwotnie datą graniczną miał być rok 2030 roku. O tym czy ta data jest realna i kondycji rosyjskiego sektora gazowego Biznes Alert rozmawiało z Tymonem Pastuchą z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM) i Filipem Rudnikiem z Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW).
– Komisja Europejska ma wyraźną wolę polityczną aby odejść od rosyjskiego gazu i ropy do 2027 roku. Również część państw członkowskich wykazuje intencję by zastąpić rosyjskie LNG amerykańskim. Widać również, że nowe dostawy są również częścią negocjacji handlowych między Unią a administracją Trumpa – zauważa w rozmowie z Biznes Alert Tymon Pastucha analityk (PISM).
Wskazuje, że największym wyzwanie są kwestie praktyczne, w tym m.in. zerwanie przez europejskie firmy kontraktów na zakup rosyjskiego gazu bez konieczności ponoszenia kar finansowych.
– Mierzy się z tym Komisja Europejska. Jak z tego wybrnie? Dowiemy się w czerwcu gdy Bruksela obiecała przedstawić konkrety – mówi ekspert.
Ambitne plany, czy realne?
W związku z przyśpieszeniem odejścia od rosyjskiego gazu trzy lata szybciej powstaje pytanie czy plan można zrealizować?
– Biorąc pod uwagę czynniki makroekonomiczne, sytuację w sektorze energetycznym i perspektywy rynku LNG to sytuacja sprzyja planom Brukseli. Można tu wskazać porozumienie ze Stanami Zjednoczonymi, sprzyjającą koniunkturę na rynku, w postaci rosnących możliwości importowych z różnych kierunków czy perspektywę spadku cen w przeciągu najbliższych dwóch lat – odpowiada Pastucha.
Podobnego zdania jest Filip Rudnik z OSW.
– Realizacja planu jest możliwa. w najbliższych latach pojawi się coraz więcej alternatyw jeśli chodzi o dostawy z innych kierunków, chociażby jeśli chodzi o LNG z USA (nowe terminale skraplające). Potrzebna jest wola polityczna krajów członkowskich UE, niezbędna dla m.in. zerwania istniejących kontraktów na import rosyjskiego LNG. Długoterminowe umowy na odbiór rosyjskiego LNG mają m.in. podmioty hiszpańskie i francuskie. Warto tu zaznaczyć, że sprawę komplikuje fakt, że francuski Total posiada mniejszościowe udziały w zakładzie skraplającym w Rosji, Jamał LNG – odpowiada na pytanie Biznes Alert.
Filip Rudnik oprócz nowych mocy skraplających USA wyjaśnia, że istnieją plany zwiększenia importu gazu z Azerbejdżanu, rozpoczęcia dostaw z Turkmenistanu oraz zwiększenia wydobycia w Unii Europejskiej (wskazuje na rumuńskie złoża).
– Unia Europejska zdaje się kłaść nacisk na jak najszerszą dywersyfikację źródeł dostaw, wraz z wygaszaniem zależności od Rosji. Przy czym warto zaznaczyć, że we Wspólnocie- również na tle rozpoczęcia drugiej kadencji Trumpa – pojawiły się obawy związane ze zbytnim poleganiem na dostawach LNG z Ameryki. Także jest tu pewien dylemat – mówi analityk OSW.
Gazprom kiepsko przędzie
Gazprom, odpowiadający za dostawy gazu do Europy, według oficjalnych informacji przytaczanych m.in. przez OSW w lutym bieżącego roku, wydobył w 2024 roku 416 miliardów metrów sześciennych gazu ziemnego. Był to wzrost o 16 procent, względem 2023 roku. W przytaczanym okresie wzrósł eksport do Chin (o 36 procent w ujęciu rok do roku) i do Europy (o 13 procent, również w porównaniu do 2023 roku). Zdaniem ekspertów nie oznacza to jednak, że rosyjski koncern gazowy jest w dobrej kondycji ekonomicznej.
– W 2024 roku bilans finansowy Gazpromu nieco się poprawił na skutek m.in. zwiększenia dostaw do Europy. Niemniej, w 2025 roku – przez wstrzymanie tranzytu przez Ukrainę – wskaźniki finansowe Gazpromu ponownie się pogorszą. Tym bardziej, że rynki azjatyckie nie są w stanie zrekompensować Gazpromowi wysokich marż, jakie ten uzyskiwał w Europie. Do tej pory zaś Chińczycy i Rosjanie nie porozumieli się do budowy magistrali Siła Syberii-2, która pozwoliłaby przekierować część wolumenów ze złóż przeznaczonych do Europy na kierunek chiński – komentuje Filip Rudnik.
– Jeżeli chodzi o poprawę wyników Gazpromu w 2024 roku to nie przykładałbym do niej znaczącej uwagi. Należy patrzeć na obecną sytuację, na to co dzieje się teraz. Istotny jest koniec tranzytu przez Ukrainę, przez co wg prognoz eksport gazu z Rosja do UE spadnie o ponad 30 procent w ujęciu rok do roku. Patrząc też na dochody Rosji z eksportu surowców energetycznych to widać załamanie po stronie gazu – zgadza się z nim Tymon Pastucha.
Analityk PISM zauważa, że wyniki Gazpromu to nie jedyne problemy dotyczące wydobycia i przetwórstwa gazu. Wskazuje też na starzejącą się infrastrukturę, brak zasobów i nowoczesnych technologii.
Problematyczne veto
Wprowadzenie całkowitego embarga na rosyjskie paliwa, w tym gaz, wymaga jednomyślności wszystkich krajów członkowskich. Węgry i Słowacja skrytykowały plan odejścia od rosyjskich paliw do 2027 roku. Czy ich potencjalne veto może zatrzymać Unię?
– Całkowite embargo na rosyjskie LNG i gaz rurociągowy musiałoby zostać wprowadzone jednomyślnie, stąd nikła szansa na realizację tego zamiaru ze względu na obecne władze Węgier czy Słowacji. Niemniej, istnieją też nieco bardziej „kreatywne” metody dla ograniczenia przesyłu rosyjskiego surowca do UE, chociażby poprzez mechanizmy handlowe czy regulacyjne – np. objęcie molekuł z Rosji cłami czy wprowadzenie kwotowych limitów dla importu z tego kierunku. Takie mechanizmy są w Radzie UE wprowadzane bez jednomyślności, a poprzez większość kwalifikowaną – odpowiada Filip Rudnik z OSW.
– Węgry i Słowacja są bardzo problematyczne, często korzystają z prawa veta w przypadku sankcji wobec rosyjskich paliw. Gdyby nie one to unijne plany byłyby szybciej i efektywniej wdrażane. Póki co nie ma w tych krajach woli politycznej by użyć twardych środków wobec Rosji i obłożyć ją np. embargiem. Trudno jednak przewidzieć przyszłość. Możliwe jest, że pod wpływem różnych czynników, czy to zewnętrznych, czy wewnętrznych nie skorzystają z prawa veta. Pojawiają się jednak pytania: jakie będą tego koszty i z czym taka zmiana podejścia będzie się wiązać? – mówi Tymon Pastucha z PISM.
W czerwcu Unia Europejska chce przedstawić pomysł na mapę drogową, która pozwoli zerwać z paliwami rosyjskimi do 2027 roku. Data jest realna ale na drodze stoją dwa wyzwania. Pierwsze to zerwanie kontraktów tak by europejskie firmy nie zostały obłożone karami finansowymi. Lekarstwem na to jest wprowadzenie embarga, do którego jednak potrzeba zgody Węgier i Słowacji. Oba państwa wielokrotnie wykazały, że są za sprowadzaniem rosyjskich paliw. Jeżeli Unii Europejskiej uda się osiągnąć swój cel to pozbawi Rosję znacznego źródła dochodu, które i tak zostało zmniejszone po inwazji w 2022 roku.
Marcin Karwowski