Rozmowy gazowe KE-Ukraina-Rosja będą gorące przez obawy o lodowatą zimę

0
19
fot. Gazprom

9 grudnia, po ponad rocznej przerwie, w Brukseli wznowione zostaną trójstronne rozmowy między Ukrainą, Rosją a Unią Europejską dotyczące dostaw gazu ziemnego nad Dniepr. Moskwę na spotkaniu ma reprezentować minister energetyki Aleksander Nowak oraz wiceprezes Gazpromu Aleksander Miedwiediew, Kijów – minister energetyki i przemysłu węglowego Igor Nasałyk oraz prezes Naftogaz Andriej Kobolew. Jak zapewniał wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej ds. Unii Energetycznej Marosz Szefczovicz, dla Brukseli celem wspomnianych rozmów jest ,,zapewnienie przewidywalności oraz stabilności dostaw gazu (na i przez Ukrainę – przyp. red.) w okresie zimowym”.

Zdaniem Kommersanta problem polega na tym, że tegoroczna, surowa zima poddaje pod wątpliwość zdolność Ukrainy do przejścia przez sezon grzewczy przy minimalnych rezerwach gazu zgromadzonych w podziemnych magazynach tak jak udało się to na przełomie lat 2014-2015 oraz 2015-2016.

Od końca listopada Kijów 2015 roku przestał kupować rosyjski gaz a minionego lata z powodu braku pieniędzy nie mógł w pełni wykorzystywać możliwości wtłaczania do magazynów pochodzącego z dostaw rewersowych z Unii Europejskiej. W efekcie łącznie ukraińskie rezerwy liczą obecnie 13,25 mld m3. W porównaniu z rokiem ubiegłym między październikiem a listopadem poziom zużycia surowca był o 35 procent wyższy.

Według danych gazety w trakcie rozmów z Komisją Europejską strona rosyjska będzie wskazywać na to, że spodziewa się bardzo mroźnej zimy a w okresie styczeń-luty szczyt zapotrzebowania na gaz na Ukrainie może przewyższyć techniczne możliwości odbioru surowca z magazynów. Zdaniem Kommiersanta rozwiązaniem mógłby być zakup od Gazpromu 1,5-4 mld m3 paliwa.

W ciągu ostatnich dwóch miesięcy szef Naftogazu Andriej Kobolew wielokrotnie mówił o tym, że spółka jest gotowa kupować surowiec z Rosji pod warunkiem podpisania dodatkowego kontraktu z Gazpromem, w którym nie obowiązywałaby klauzula take or pay. Zmusza ona klienta do odbioru lub opłacenia minimalnej ustalonej w kontrakcie ilości gazu.

Jest przedmiotem sporu jakie Naftogaz toczy z Gazpromem przed trybunałem arbitrażowym w Sztokholmie w sprawie umowy z 2009 roku na dostawy gazu na Ukrainę. Przy czym, jak zauważa Kommiersant, zakończyły się wysłuchania, a werdykt arbitrażu prawdopodobnie poznamy na przełomie stycznia i lutego przyszłego roku.

Według źródeł gazety w zamian za podpisanie dodatkowej umowy strona rosyjska może domagać się od Kijowa ustępstw w arbitrażu. Gazeta pisze o możliwości anulowania wartej 6,4 mld dolarów kary jaką Komisja Antymonopolowa Ukrainy nałożyła na Gazprom za nieprawidłowości przy przesyle gazu przez jej terytorium.

Gazprom uznaje wspomnianą karę za całkowicie niezgodną z prawem, ale czynione przez Kijów próby jej wyegzekwowania w tych krajach gdzie rosyjski koncern posiada aktywa, może przysporzyć Rosjanom wiele problemów. Przy czym, zdaniem Kommiersanta, w żadnym przypadku Gazprom nie przedstawi Ukrainie propozycji obniżenia ceny gazu, ponieważ według firmy już teraz jest ona niższa od ceny gazu dostarczanego z UE – ok. 182 dolarów wobec 244 dolarów za 1000 m3 (z uwzględnieniem kosztu dostawy paliwa na Ukrainę).

Jak informują źródła rosyjskiej gazety, jeżeli stronom nie uda się teraz dojść do porozumienia to najprawdopodobniej rozmowy zostaną wznowione pod koniec zimy, kiedy znany będzie werdykt sztokholmskiego arbitrażu. Kommiersant przekonuje, że do tego momentu zapasy surowca w ukraińskich magazynach znacząco zmaleją co wzmocni pozycję Gazpromu. Ukraińskie prognozy pogody rzeczywiście zapowiadają, że tego roku nad Dnieprem będzie najzimniej od kilkudziesięciu lat.

Kommiersant