(Wojciech Jakóbik)
Niemiecka spółka RWE skrytykowała propozycję ministerstwa spraw gospodarczych i energetyki RFN zmierzającą do wprowadzenia podatku węglowego. Narodowy Instrument Ochrony Klimatu ma być powiązanym z europejskim systemem handlu emisjami i pozwolić na redukcję emisji o 22 mln ton.
Według RWE regulacja spowoduje zamknięcie wielu kopalni, ze względu na opłatę 18-20 euro do tony CO2. Ma też doprowadzić do redukcji emisji o 70 mln ton, bo większość firm będzie musiała zakończyć działalność jako nierentowną. Efektem ma być także eksport emisji za granicę. Krajowe firmy nie wyprodukują energii, więc zostanie ona kupiona za granicą, od firm, które w sposób rentowny wytwarzają energię z paliw kopalnych.
Zamkniętych lub zamrożonych ma zostać nie 10 a około 40 procent elektrowni węglowych w Niemczech, co poskutkuje ubytkiem 10 GW mocy z sieci elektroenergetycznej. Razem z odejściem od atomu, które ma trwać do 2025 roku zniknie nawet do 20 GW mocy. Jedynym remedium będzie import energii zza granicy, bo rozwój OZE nie usunie braku.
W związku z tym pracę możę stracić 30 tysięcy pracowników branży. Zniknie też około 70 tysięcy miejsc pracy pośrednio związanych z nią. Oznaczałoby to stratę do 8 mld euro rocznie zysków. Cena energii elektrycznej ma wzrosnąć o co najmniej 5 euro za MWh. Razem ze wzrostem wynikającym z odejścia od atomu (4 euro za MWh) dałaby wzrost cen energii elektrycznej o 30 procent.
RWE ostrzega, że proponowana regulacja może być formą dyskryminacji, której nie zaakceptuje Komisja Europejska i niemiecki Trybunał Konstytucyjny.