icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Opór starej UE przeciwko wglądowi Komisji do kontraktów gazowych

Na temat trudnych negocjacji pomiędzy Komisją Europejską, Parlamentem Europejskim i Radą UE w sprawie nowego rozporządzenia o bezpieczeństwie dostaw gazu ziemnego pisze „Rzeczpospolita”. Tło negocjacji opisuje Polska Agencja Prasowa.

Jak relacjonuje dziennik poniedziałkowe rozmowy na temat ostatecznego kształtu rozporządzenia o bezpieczeństwie dostaw gazu ziemnego nie zakończyły się sukcesem. Według informacji „Rz” kwestią, która podzieliła negocjatorów są zapisy odnośnie przejrzystości umów. KE forsuje zapisy dające jej dostęp do zawartych kontraktów gazowych w celu sprawdzenia zgodności z unijnym prawem. Jednak budzi to opór państw członkowskich.

Z informacji dziennika wynika, że do kolejnych rozmów w sprawie rozporządzenia ma dojść w kwietniu, ale względy polityczne – zbliżające się wybory prezydenckie we Francji (w maju) i zaplanowane na wrzesień wybory parlamentarne w Niemczech, mogą sprawić że i to spotkanie nie zakończy się uzgodnieniem ostatecznej treści rozporządzenia.

Jak pisze „Rzeczpospolita”, KE i PE są za wprowadzeniem w rozporządzeniu rozwiązań opartych na solidarności i przejrzystości. Jednak taki kształt przepisów trafił na opór ze strony złożonej z unijnych ministrów ds. energii, gdzie sformowała się większość blokująca złożona z przedstawiciel Austrii, Belgii, Francji, Niemiec i Włoch. Jednocześnie przeciwko wprowadzeniu mniej ambitnych zapisów jest Polska wraz krajami naszego regionu oraz Hiszpania i Portugalia.

Według relacji „Rz” dotychczas w negocjacjach nad ostatecznym kształtem rozporządzenia udało się między innymi osiągnąć porozumienie w zasad współpracy w razie kryzysu gazowego. Jednak jak zwraca uwagę dziennik, proponowanemu przez KE rozwiązaniu opartemu o stałe regiony, których kraje miały się wspierać w razie kryzysu gazowego (Polska miała być w regionie z Czechami, Niemcami i Słowacją) zastąpiono mniej skutecznym mechanizmem korytarzy gazowych. Jak relacjonuje dziennik, uzgodniono również mechanizm kompensaty za takie kryzysowe dostawy.

Spór w Radzie Europejskiej

Nadzieje na osiągnięcie porozumienia pojawiły się przed poniedziałkowymi nieformalnymi negocjacjami między reprezentującą państwa członkowskie UE maltańską prezydencją, Komisją Europejską i Parlamentem Europejskim. Jednak pomimo kilku godzin rozmów ostatecznie nie udało się wypracować kompromisu.

„Polityka energetyczna do 10 lat, od kryzysów w 2006 r. i 2009 r., to był taki motor integracji i wszyscy mówili, że warto to robić. (…) Teraz wyraźnie to słabnie” – powiedział we wtorek w Brukseli PAP i „Rzeczpospolitej” szef komisji przemysłu i badań PE, główny negocjator europarlamentu Jerzy Buzek (PO).

Projekt, o jaki toczy się batalia, to jeden z filarów unii energetycznej, który ma zapewnić, że każdy z krajów unijnych będzie odporny na ewentualne zakłócenia w dostawach gazu. Propozycje KE w tej sprawie przewidują regionalną współpracę pomiędzy państwami członkowskimi tak, aby w razie kryzysu mogły się one wspierać. Komisja zaproponowała też wprowadzenie zasady solidarności oraz przejrzystość kontaktów zawieranych pomiędzy spółkami. „Państwa członkowskie wyraźnie sprzeciwiają się takim rozwiązaniom” – wskazał Buzek.

Wśród krajów unijnych nie ma jednak jednolitego stanowiska w sprawie tych przepisów. Cześć państw chciałaby jak najbardziej je rozwodnić. W tej grupie – według źródeł unijnych – są Austria, Włochy, Niemcy, Francja, a także Belgia i w mniejszym stopniu Luksemburg oraz Holandia. Po przeciwnej stronie barykady są kraje optujące za bardziej ambitnym podejściem, wśród nich państwa z naszej części Europy z Polską na czele, ale także Hiszpania, czy Portugalia.

Przeciwstawne interesy tych grup krajów, a także lobbing firm gazowych połączony z trudną sytuacją polityczną przed wyborami w Niemczech, ale przede wszystkim Francji, sprawia, że o porozumienie jest bardzo trudno.

Według nieoficjalnych informacji ze źródeł w Brukseli francuskie władze obawiają się, że uzgodnienie propozycji, które zwiększają kompetencje Komisji może być paliwem dla antyunijnej szefowej francuskiego Frontu Narodowego (FN) Marine Le Pen przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi we Francji. Z okazji mogłaby też skorzystać przed wrześniowymi wyborami do Bundestagu, populistyczna Alternatywa dla Niemiec.

To jednak tylko część obrazu, bo spór dotyczy ogromnych interesów gospodarczych. Negocjatorzy Parlamentu Europejskiego poszli na ustępstwa wobec państw członkowskich (zwłaszcza tych ze starej Unii), zgadzając się na wykreślenie sztywnego podziału na regiony.

KE zaproponowała w lutym ubiegłego roku podział UE na siedem regionów, w ramach których miały być obowiązkowo przygotowywane plany na wypadek kryzysu gazowego. Polska miała się znaleźć w jednym koszyku z Niemcami, Słowacją i Czechami.

Po kilku miesiącach debat państwa unijne zbliżyły się w grudniu do kompromisu, który przewiduje, że regionalna współpraca miałaby być bardziej elastyczna i oparta na analizie ryzyka. Regiony mogłyby być tworzone np. wzdłuż kluczowych korytarzy transportowych gazu i nie być zdefiniowane na stałe.

Parlament Europejski niechętnie godzi się na to rozwiązanie, choć jest ono dużo mniej korzystne niż pierwotna propozycja KE. Negocjatorzy ze strony europosłów są w stanie też pójść krajom unijnym na rękę w sprawie zasady solidarności. Mówi ona o tym, kiedy uruchamiać mechanizm, który powodowałby wsparcie dla jednego kraju kosztem drugiego.

Zgodnie z zaproponowaną przez KE klauzulą solidarnościową wielcy odbiorcy z jednego kraju UE nie mieliby otrzymywać gazu, jeśli w sąsiednim państwie unijnym problemy z zaopatrzeniem mieliby najbardziej potrzebujący, wrażliwi konsumenci. To powoduje jednak problemy dotyczące kompensacji strat, jakie wiążą się z zakręceniem kurka z gazem np. przemysłowi w jednym kraju, by pomóc ogrzewać domy czy szpitale w innym kraju. Prezydencja maltańska zaproponowała skomplikowany mechanizm obliczania rekompensat, który według niektórych ekspertów może sprawić, że zapis solidarnościowy będzie bardzo trudno uruchomić.

Dla Parlamentu Europejskiego nieprzekraczalną barierą są jednak propozycje dotyczące przejrzystości kontraktów gazowych pomiędzy spółkami. KE zaproponowała, by te najbardziej znaczące dla bezpieczeństwa energetycznego UE były jej przedstawiane tuż po zawarciu; by mogła sprawdzić, czy nie ma w nich niedozwolonych zapisów. Państwa członkowskie chciałyby rozmycia tych zapisów. PE mówi stanowcze „nie” i o to rozbijają się teraz negocjacje.

„Jesteśmy pod ścianą jako Parlament. Dokonaliśmy konkretnych ustępstw i powiedzieliśmy o tym Radzie UE” – oświadczył Buzek. Podkreślił, że PE walczy o to, żeby zachować przejrzystość rynku. Kolejne negocjacje w tej sprawie zaplanowano na kwiecień.

Rzeczpospolita/Polska Agencja Prasowa/CIRE.PL

Na temat trudnych negocjacji pomiędzy Komisją Europejską, Parlamentem Europejskim i Radą UE w sprawie nowego rozporządzenia o bezpieczeństwie dostaw gazu ziemnego pisze „Rzeczpospolita”. Tło negocjacji opisuje Polska Agencja Prasowa.

Jak relacjonuje dziennik poniedziałkowe rozmowy na temat ostatecznego kształtu rozporządzenia o bezpieczeństwie dostaw gazu ziemnego nie zakończyły się sukcesem. Według informacji „Rz” kwestią, która podzieliła negocjatorów są zapisy odnośnie przejrzystości umów. KE forsuje zapisy dające jej dostęp do zawartych kontraktów gazowych w celu sprawdzenia zgodności z unijnym prawem. Jednak budzi to opór państw członkowskich.

Z informacji dziennika wynika, że do kolejnych rozmów w sprawie rozporządzenia ma dojść w kwietniu, ale względy polityczne – zbliżające się wybory prezydenckie we Francji (w maju) i zaplanowane na wrzesień wybory parlamentarne w Niemczech, mogą sprawić że i to spotkanie nie zakończy się uzgodnieniem ostatecznej treści rozporządzenia.

Jak pisze „Rzeczpospolita”, KE i PE są za wprowadzeniem w rozporządzeniu rozwiązań opartych na solidarności i przejrzystości. Jednak taki kształt przepisów trafił na opór ze strony złożonej z unijnych ministrów ds. energii, gdzie sformowała się większość blokująca złożona z przedstawiciel Austrii, Belgii, Francji, Niemiec i Włoch. Jednocześnie przeciwko wprowadzeniu mniej ambitnych zapisów jest Polska wraz krajami naszego regionu oraz Hiszpania i Portugalia.

Według relacji „Rz” dotychczas w negocjacjach nad ostatecznym kształtem rozporządzenia udało się między innymi osiągnąć porozumienie w zasad współpracy w razie kryzysu gazowego. Jednak jak zwraca uwagę dziennik, proponowanemu przez KE rozwiązaniu opartemu o stałe regiony, których kraje miały się wspierać w razie kryzysu gazowego (Polska miała być w regionie z Czechami, Niemcami i Słowacją) zastąpiono mniej skutecznym mechanizmem korytarzy gazowych. Jak relacjonuje dziennik, uzgodniono również mechanizm kompensaty za takie kryzysowe dostawy.

Spór w Radzie Europejskiej

Nadzieje na osiągnięcie porozumienia pojawiły się przed poniedziałkowymi nieformalnymi negocjacjami między reprezentującą państwa członkowskie UE maltańską prezydencją, Komisją Europejską i Parlamentem Europejskim. Jednak pomimo kilku godzin rozmów ostatecznie nie udało się wypracować kompromisu.

„Polityka energetyczna do 10 lat, od kryzysów w 2006 r. i 2009 r., to był taki motor integracji i wszyscy mówili, że warto to robić. (…) Teraz wyraźnie to słabnie” – powiedział we wtorek w Brukseli PAP i „Rzeczpospolitej” szef komisji przemysłu i badań PE, główny negocjator europarlamentu Jerzy Buzek (PO).

Projekt, o jaki toczy się batalia, to jeden z filarów unii energetycznej, który ma zapewnić, że każdy z krajów unijnych będzie odporny na ewentualne zakłócenia w dostawach gazu. Propozycje KE w tej sprawie przewidują regionalną współpracę pomiędzy państwami członkowskimi tak, aby w razie kryzysu mogły się one wspierać. Komisja zaproponowała też wprowadzenie zasady solidarności oraz przejrzystość kontaktów zawieranych pomiędzy spółkami. „Państwa członkowskie wyraźnie sprzeciwiają się takim rozwiązaniom” – wskazał Buzek.

Wśród krajów unijnych nie ma jednak jednolitego stanowiska w sprawie tych przepisów. Cześć państw chciałaby jak najbardziej je rozwodnić. W tej grupie – według źródeł unijnych – są Austria, Włochy, Niemcy, Francja, a także Belgia i w mniejszym stopniu Luksemburg oraz Holandia. Po przeciwnej stronie barykady są kraje optujące za bardziej ambitnym podejściem, wśród nich państwa z naszej części Europy z Polską na czele, ale także Hiszpania, czy Portugalia.

Przeciwstawne interesy tych grup krajów, a także lobbing firm gazowych połączony z trudną sytuacją polityczną przed wyborami w Niemczech, ale przede wszystkim Francji, sprawia, że o porozumienie jest bardzo trudno.

Według nieoficjalnych informacji ze źródeł w Brukseli francuskie władze obawiają się, że uzgodnienie propozycji, które zwiększają kompetencje Komisji może być paliwem dla antyunijnej szefowej francuskiego Frontu Narodowego (FN) Marine Le Pen przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi we Francji. Z okazji mogłaby też skorzystać przed wrześniowymi wyborami do Bundestagu, populistyczna Alternatywa dla Niemiec.

To jednak tylko część obrazu, bo spór dotyczy ogromnych interesów gospodarczych. Negocjatorzy Parlamentu Europejskiego poszli na ustępstwa wobec państw członkowskich (zwłaszcza tych ze starej Unii), zgadzając się na wykreślenie sztywnego podziału na regiony.

KE zaproponowała w lutym ubiegłego roku podział UE na siedem regionów, w ramach których miały być obowiązkowo przygotowywane plany na wypadek kryzysu gazowego. Polska miała się znaleźć w jednym koszyku z Niemcami, Słowacją i Czechami.

Po kilku miesiącach debat państwa unijne zbliżyły się w grudniu do kompromisu, który przewiduje, że regionalna współpraca miałaby być bardziej elastyczna i oparta na analizie ryzyka. Regiony mogłyby być tworzone np. wzdłuż kluczowych korytarzy transportowych gazu i nie być zdefiniowane na stałe.

Parlament Europejski niechętnie godzi się na to rozwiązanie, choć jest ono dużo mniej korzystne niż pierwotna propozycja KE. Negocjatorzy ze strony europosłów są w stanie też pójść krajom unijnym na rękę w sprawie zasady solidarności. Mówi ona o tym, kiedy uruchamiać mechanizm, który powodowałby wsparcie dla jednego kraju kosztem drugiego.

Zgodnie z zaproponowaną przez KE klauzulą solidarnościową wielcy odbiorcy z jednego kraju UE nie mieliby otrzymywać gazu, jeśli w sąsiednim państwie unijnym problemy z zaopatrzeniem mieliby najbardziej potrzebujący, wrażliwi konsumenci. To powoduje jednak problemy dotyczące kompensacji strat, jakie wiążą się z zakręceniem kurka z gazem np. przemysłowi w jednym kraju, by pomóc ogrzewać domy czy szpitale w innym kraju. Prezydencja maltańska zaproponowała skomplikowany mechanizm obliczania rekompensat, który według niektórych ekspertów może sprawić, że zapis solidarnościowy będzie bardzo trudno uruchomić.

Dla Parlamentu Europejskiego nieprzekraczalną barierą są jednak propozycje dotyczące przejrzystości kontraktów gazowych pomiędzy spółkami. KE zaproponowała, by te najbardziej znaczące dla bezpieczeństwa energetycznego UE były jej przedstawiane tuż po zawarciu; by mogła sprawdzić, czy nie ma w nich niedozwolonych zapisów. Państwa członkowskie chciałyby rozmycia tych zapisów. PE mówi stanowcze „nie” i o to rozbijają się teraz negocjacje.

„Jesteśmy pod ścianą jako Parlament. Dokonaliśmy konkretnych ustępstw i powiedzieliśmy o tym Radzie UE” – oświadczył Buzek. Podkreślił, że PE walczy o to, żeby zachować przejrzystość rynku. Kolejne negocjacje w tej sprawie zaplanowano na kwiecień.

Rzeczpospolita/Polska Agencja Prasowa/CIRE.PL

Najnowsze artykuły