KOMENTARZ
Agata Rzędowska
Redakcja BiznesAlert.pl
Elektromobilność w wydaniu polskim to na razie przede wszystkim autobusy. Polskie e-busy jeżdżą częściej za granicą, niż u nas. To oczywiście bardzo dobrze i powinien nas cieszyć sukces polskich firm motoryzacyjnych na arenie międzynarodowej. Mamy też dzięki temu realne szanse na realizację opracowanego przez Ministerstwo Rozwoju Planu na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Elektromobilność jest jego kluczowym elementem. Jeśli wierzyć wicepremierowi Mateuszowi Morawieckiemu, rynek e-autobusów powinien napędzać naszą gospodarkę w przyszłości niebagatelną kwotą 2,5 mld zł rocznie. Elektromobilność gościła w Krynicy, a przed wakacjami zostało powołane Centrum Elektromobilności.
Jednak na świecie elektromobilność to coś więcej, niż transport zbiorowy. W takich krajach jak Norwegia, Francja, Niemcy czy Wielka Brytania to obywatele realizują założenia dotyczące elektromobilności. Jak? Kupując i użytkując samochody na prąd. Ich kraje stwarzają ku temu dobre warunki. Oczywiście w polskich dużych miastach budując mądrze infrastrukturę i zapewniając doskonałą siatkę połączeń komunikacji zbiorowej też mamy szansę na odkorkowanie centrów i radykalne zmniejszenie zanieczyszczeń. Jednak żeby to osiągnąć, trzeba będzie także wprowadzić różne ograniczenia i opłaty, które się kierowcom samochodów konwencjonalnych nie spodobają.
Przyjrzyjmy się młodemu pokoleniu Polaków. Czy będzie nadal postrzegało posiadanie samochodu jako miarę swojego sukcesu zawodowego? Jak szybko dotrze do nas światowy trend powiększania się miast, a rozlewające się przedmieścia pogrążą się w chaosie i zamiast się zaludniać, zaczną tracić mieszkańców na rzecz dobrze skomunikowanych, czystych i cichszych centrów? W tej sytuacji nie można pomijać coraz liczniejszej grupy pracowników dojeżdżających do pracy.
Patrząc na trend dotyczący osób pracujących poza gminą zamieszkania (w 2006 roku było to 25% ogółu pracowników najemnych, a w 2011 roku już 32,5%) powinniśmy równolegle z e-busami budować infrastrukturę dla samochodów użytkowych zeroemisyjnych. To wszystko oczywiście pociągnie za sobą zapotrzebowanie na większą produkcję energii.
– Jeżeli ta formuła rozwinęłaby się, możemy zwiększyć zużycie energii o ok. 12-15 proc. – mówił minister Krzysztof Tchórzewski o programie e-Bus. To szansa, aby dzięki tej zmianie przejść w znacznie większym stopniu na pozyskiwanie energii ze źródeł odnawialnych. Obecne władze są na początku drogi do planowanych zmian, więc mają możliwość kreowania trendów. Powinno im także zależeć na tym, by polska branża motoryzacyjna i kierowcy mogli jechać po prąd, a nie pod prąd.