Sabotaż gazociągów Nord Stream 1 i 2 urzeczywistnił zagrożenia, które jeszcze rok temu wydawały się fantasmagorią. To, przed czym wielu obserwatorów ostrzegało, staje się rzeczywistością – pisze Mariusz Marszałkowski, redaktor BiznesAlert.pl.
24 lutego i inwazja Rosji na Ukrainę zmieniły wiele w kwestii powszechnego odbioru pojęcia bezpieczeństwa. Uległo ono znacznej komplikacji, szczególnie w morskim wydaniu. O tym jak Polska „uzależniła” się od Bałtyku pisałem już wiele razy podczas analizowania projektów dywersyfikacji dostaw surowców energetycznych do Polski. Równie często o tym, że przez lata nie interesowano się Marynarką Wojenną jako narzędziem ochrony tejże infrastruktury. Dzisiaj jest jednak wyjątkowy czas, gdyż stało się coś, przed czym wielu ludzi ostrzegało już wcześniej. Wybuchy gazociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2 oznaczają, że Bałtyk nie jest już bezpiecznym i stabilnym akwenem. Sabotaż na magistralach gazowych oznacza, że Bałtyk stał się polem konfrontacji pomiędzy Rosją, a NATO.
Przeciwdziałanie wrogim zamiarom Rosji wobec energetycznej infrastruktury państw Zachodnich na Bałtyku wymaga zarówno sił i środków w ramach poszczególnych państw, ale i koordynacji działań oraz ścisłej współpracy na płaszczyźnie NATO.
W ostatnich latach na Bałtyku powstawała, bądź powstaje, cała infrastruktura energetyczna, zarówno produkcyjna, wiertnicza, morskich farm wiatrowych, jak i przesyłowa oraz transportowo-przeładunkowa. Zagęszczenie tych obiektów wymaga zwiększenia potencjału morskiego, który będzie w stanie chronić ową infrastrukturę.
Jak chronić morską infrastrukturę krytyczną?
Kluczowe role w zabezpieczeniu infrastruktury krytycznej na Bałtyku odgrywają Marynarka Wojenna oraz Straż Graniczna, konkretnie Morski Oddział Straży Granicznej. Obie te formacje posiadają możliwości techniczne do nadzorowania polskiego obszaru morskiego. Teren Straży Granicznej jest zawężony do wód terytorialnych z racji możliwości oddziaływania (m.in. punkty obserwacyjne zlokalizowane na wybrzeżu, czy małe jednostki patrolowe). Marynarka Wojenna operuje zaś poza wodami terytorialnymi. Siły te są jednak szczupłe, niedostosowane do wyzwań obecnych, jak i tym bardziej tych, które mogą pojawić się za kilka lat.
Wybuchy na Nord Streamach pokazują, że niektóre państwa Zachodu posiadają odpowiednie zdolności, aby reagować. Na miejsce wybuchu zostały skierowane nawodne siły okrętowe. Duńczycy wysłali fregatę Absalon, niemiecka Deutsche Marine patrol wzdłuż trasy gazociągu fregatę Sachsen. Dodatkowo w inspekcji gazociągu brały udział inne okręty zarówno szwedzkiej, jak i niemieckiej marynarki wojennej.
Aby jednak właściwie podejść do tematu ochrony morskiej infrastruktury energetycznej należy zrozumieć, że jest to wyzwanie wielowątkowe i bardzo skomplikowane, w którym rolę odgrywa wiele podmiotów. Dawid Kamizel, ekspert i analityk wojskowy zaznacza, że ważna jest współpraca wielu elementów państwa. – Ważne jest rozpoznanie zagrożenia, zanim dojdzie do fazy kinetycznego wykonywania zadania np. sabotażu. Do tego potrzebna jest ścisła współpraca m.in. służb wywiadowczych, które dostarczają informacji potrzebnych do podejmowania konkretnych decyzji – tłumaczy ekspert.
Kamizela wyjaśnia, że obecnie Bałtyk, podobnie jak Ocean Atlantycki w czasie Zimnej Wojny, jest areną rywalizacji i potencjalnych starć z Rosją – Bałtyk, tak jak Atlantyk, jest de facto akwenem NATOwskim. Zwłaszcza, gdy ziści się dołączenie Finlandii i Szwecji do sojuszu. W takim przypadku, znacznie łatwiej NATO niwelować zagrożenie ze strony rosyjskiej marynarki wojennej – mówi.
– W pierwszej kolejności, to co stanowi o sile NATO to pewne wąskie gardła, które muszą przejść okręty rosyjskiej marynarki wojennej, które mogą być i zapewne są stale obserwowane przez siły NATO. Takimi gardłami są m.in. Zatoka Fińska, obszar Okręgu Kaliningradzkiego oraz Cieśniny Duńskie. Taka obserwacja może być realizowana poprzez m.in. bariery akustyczne – mówi Kamizela.
Bariery akustyczne wykrywają anomalie towarzyszące hałasowi, m.in. śruby okrętu nawodnego lub podwodnego. Wykrycie takowej skutkuje alarmem. Bariery mogą być na stałe montowane na niepewnych obszarach.
Według naszego rozmówcy, kolejnym elementem zapewnienia bezpieczeństwa na Bałtyku jest posiadanie odpowiednich zdolności okrętowych, zarówno nawodnych i podwodnych. – Zarówno Szwecja, jak i Finlandia czy Dania posiadają jednostki nawodne, wyposażone w nowoczesne systemy sonarowe, które są w stanie wykrywać wrogie okręty podwodne. Ale do pełni szczęścia potrzeba również okrętów podwodnych, które są w stanie pozostawać w ukryciu, a same móc wykrywać i rozpoznawać potencjalne niebezpieczeństwo. Działania okrętów podwodnych zostało w ten sposób poniekąd przetestowane w czasie kryzysu migracyjnego na Morzu Śródziemnym. To okręty podwodne mogły skrycie prowadzić obserwacje podejrzanych jednostek, a kiedy już udało się wytypować zagrożenie do akcji wkraczały mobilne zespoły interwencyjne, które sprawdzały wytypowaną jednostkę – mówi ekspert.
Takie działanie pozwoliło relatywnie niskim kosztem rozwiązać problem zorganizowanej przestępczości, trudniącej się przemytem ludzi do Włoch czy Grecji. Niskim, ponieważ alternatywą byłoby wykorzystywanie drogich w obsłudze platform lotniczych, które musiałyby stale monitorować wskazany obszar.
To co wskazuje Kamizela jest istotne. Celem przeciwnika może być wywołanie poczucia zagrożenia i postawienie na nogi sił bezpieczeństwa. Intensywna ochrona prowadzona siłami morskimi czy lotniczymi powoduje duże koszty i odwrócenie uwagi od potencjalnie bardziej niebezpiecznych działań. Tutaj jak uważa ekspert, z czasem w sukurs mogą przyjść platformy bezzałogowe, które w sposób autonomiczny mogłyby nadzorować wybrane obszary.
Nord Stream to nie koniec?
Zniszczenie gazociągów Nord Stream 1 i 2 jest sygnałem, że z każdą infrastrukturą energetyczną w Europie, nie tylko gazową, może stać się to samo. Rosjanie posiadają odpowiednie doświadczenie, ale i zdolności w postaci wyposażenia, aby dokonać zniszczenia dowolnej infrastruktury znajdującej się na dnie nie tylko Morza Bałtyckiego, ale także i Morza Północnego czy Oceanu Atlantyckiego. Poza zdolnościami, dziś Rosja posiada również motywację do dokonywania aktów sabotażu wobec infrastruktury energetycznej Zachodu. Kluczowe w tej motywacji są najbliższe, zimowe miesiące, które będą newralgiczne ze względu na ograniczoną podaż surowców energetycznych na Stary Kontynent.
Polska musi zwiększać zdolności oddziaływania na morzu, co na szczęście ma się dziać. Pierwszym etapem pozyskiwania zdolności ma być zbudowanie fregat typu Miecznik. Warto jednak zastanowić się, czy nie należy przyśpieszyć harmonogramu dostaw tych okrętów. Przełom lat 20. i 30. był właściwy dla pokojowego środowiska w Europie rodem z 2021 roku, kiedy wstępne umowy były podpisywane. Potrzebujemy tych okrętów jak najszybciej, a zważywszy na to co stało się z Nord Stream, właściwie już teraz.
Gazprom twierdzi, że mógłby słac gaz Nord Stram 2 pomimo wycieku