W dniu 2 lipca 2025 roku rozpoczęła się rozprawa przed Sądem Krajowym w Brunszwiku dotycząca konsekwencji finansowych awarii frachtowca „Felicity Ace” z 2022 roku. Jednostka zatonęła wówczas na Atlantyku, przewożąc około 4000 samochodów, w tym elektryczne modele Volkswagena.
Właściciele statku, armatorzy i ubezpieczyciele żądają od Volkswagena odszkodowania, wskazując, że pożar, który doprowadził do katastrofy, mógł zostać wywołany przez jeden z przewożonych pojazdów. Volkswagen odpiera zarzuty, twierdząc, że przyczyny pożaru nie są jednoznacznie ustalone.
Proces skupia się na ustaleniu, czy auto marki VW zainicjowało ogień, czy też stało się jego ofiarą. Eksperci wskazują, że pożary związane z pojazdami elektrycznymi, zwłaszcza akumulatorami litowo-jonowymi, mogą być trudne do opanowania, co podsyca debatę o bezpieczeństwie transportu takich aut. W przypadku potwierdzenia winy VW, koncern może stanąć przed ogromnymi kosztami, sięgającymi dziesiątek milionów euro. Sprawa zyskała dodatkowy rozgłos po tym, jak w 2024 roku inny frachtowiec zatonął w podobnych okolicznościach, wzbudzając obawy o regulacje w transporcie morskim.
Sąd w Brunszwiku bada dowody, w tym dane techniczne statku i pojazdów, a wyrok może mieć wpływ nie tylko na koncern Volkswagena, ale i na branżę motoryzacyjną oraz transport morski. Eksperci przewidują, że proces może potrwać kilka miesięcy, a jego wynik może zmienić podejście do bezpieczeństwa przewozu aut elektrycznych.
Handelsblatt / Aleksandra Fedorska