W obliczu agresji Federacji Rosyjskiej przeciwko Ukrainie na Morzu Azowskim, temat sankcji powrócił na wokandę ze zdwojoną siłą. Zarówno UE i NATO zareagowały błyskawicznie, ale wyłącznie werbalnie, na poczynania Rosji w Cieśninie Kerczeńskiej, wzywając Rosję do deeskalacji konfliktu, jak również do przestrzegania prawa międzynarodowego. O ile w obecnej chwili mnożą się nawoływania do wprowadzenia nowych sankcji, to jednak nikt nie pochyla się nad meritum sprawy. Oczywiście kolejne sankcje nie powinny podlegać dyskusji. Jednakże samo ich wprowadzenie nie wystarczy. Tym razem społeczność międzynarodowa powinna zadbać, by podjęte kroki były skuteczne.
Możemy dać się zwieść najnowszym analizom opublikowanych przez Bloomberg Economics, według których w porównaniu z 2013 r., czyli przed wprowadzeniem sankcji związanych z zajęciem Krymu, rosyjska gospodarka skurczyła się o 10% w porównaniu z 2013, a PKB Federacji Rosyjskiej obniżyło się o 6%. Możemy również gratulować sobie faktu, że rosyjski rząd chce za wszelką cenę wypełnić skarb państwa, korzystając z nadwyżek budżetowych ze sprzedaży ropy naftowej, i tym samym zabezpieczyć się na wypadek kolejnej serii sankcji, o czym według doniesień rosyjskich ekonomistów ewidentnie świadczy zachowawczy plan budżetowy Federacji na lata 2019-2021, stawiający przede wszystkim na oszczędności, a nie na rozwój gospodarczy. Jednakże, nikt nie zaprzeczy, że dotychczasowo wprowadzone sankcje nie powstrzymały jak dotąd, nie mówiąc już nawet o ukróceniu ekspansywnej i agresywnej polityki Moskwy.
W 2014 r. po aneksji Krymu przez Federację Rosyjską, Unia Europejska jednogłośnie wprowadziła kolejno trzy rodzaje sankcji:
- dyplomatyczne, takie jak zniesienie ułatwień wizowych i modernizacji umów partnerskich, wstrzymanie szczytów dwustronnych;
- przeciwko osobom i organizacjom odpowiedzialnym za naruszenie terytorium Ukrainy i kradzież majątku kraju, takie jak zakazy wizowe oraz zamrażanie aktywów;
- gospodarcze, wymierzone głównie w sektor finansowy, obronny i energetyczny, w tym ograniczenie dostępu Rosji do rynków kapitałowych UE (obywatele i firmy UE nie mogą już pożyczać pieniędzy przez okres dłuższy niż 90 dni, a od września 2014 30 dni), embargo na broń oraz zakaz eksportu technologii i usług wykorzystywanych w sektorze energetycznych
Kolejne sankcje zostały wprowadzone w związku z nieprzestrzeganiem przez Rosję Postanowień Mińskich, oraz kontynuację konfliktu we wschodniej Ukrainie. Państwa członkowskie wykazały się w sprawie wprowadzenia i przedłużenia sankcji przeciwko Rosji niebywałą i godną podziwu jednomyślnością.
Niemniej jednak, nie jest tajemnicą, że centralnym graczem tej rozgrywki pozostają Stany Zjednoczone, które od początku współpracowały w sprawie sankcji z UE. Ostatnimi czasy są one jednak przedmiotem regularnych ataków, zarzucających prezydenckiej administracji USA całkowity brak działań, by powstrzymać ekspansywną i agresywną politykę Federacji Rosyjskiej. Departament Stanu wkłada wysiłki w utrzymanie tradycyjnego kursu dyplomacji amerykańskiej. Amerykanie mają do dyspozycji groźne narzędzie jakim jest ustawa CAATSA – Countering America’s Adversaries Through Sanctions Act, wywalczone przez ponadpartyjną grupę senatorów w związku z udziałem Rosji w wojnach na Ukrainie i w Syrii oraz ingerencji w wybory w USA w 2016. W przypadku Rosji ma ona dwa podstawowe cele. Po pierwsze, przekształcając zarządzenie wykonawcze w ustawę pozwala na rozszerzenie wachlarza środków przeciwdziałających wpływom Rosji w Europie i Eurazji (Countering Russian Influence in Europe and Eurasia Act). Ustawa w praktyce zaostrza sankcje poprzez skrócenie maksymalnego czasu trwania pożyczek dla rosyjskich banków z 30 do 14 dni, lecz przede wszystkim pozwala na ograniczenie współpracy energetycznej z rosyjskimi firmami nie tylko na terytorium Rosji, ale także w dowolnym miejscu na świecie. Po drugie, CAATSA przewiduje inne sankcje, m.in.: zakaz sprzedaży dla sankcjonowanych rosyjskich producentów broni do krajów trzecich oraz zakaz transakcji finansowych z rosyjskimi oligarchami i urzędnikami mającymi bliskie związki z Kremlem. Decyzja o zastosowaniu podobnych środków leży jednak w gestii prezydenta Stanów Zjednoczonych, który, przynajmniej do tej pory, nie skorzystał z tej prerogatywy. Błędem byłoby jednak lekceważenie potencjału tej ustawy, zwłaszcza, jeżeli weźmiemy pod uwagę wypowiedzi amerykańskiego Sekretarza ds. Energii Ricka Perry’ego z września br., w których deklarował, że kwestia wdrażania sankcji w ramach CAATSA pozostaje aktualna.
Amerykańskie sankcje w ramach prawa CAATSA są szczególnie interesujące z punktu widzenia naszego regionu. W Europie Środkowo-Wschodniej toczy się dziś bezpardonowa walka o bezpieczeństwo energetyczne, a co za tym idzie niezależność polityczną. W sytuacji, w której aż pięć krajów europejskich jest aktualnie zaangażowanych w projekt Nord Stream 2, a Niemcy obstają przy jego budowie, stawiając tym samym niemieckie interesy ponad dobrem ogółu wspólnoty europejskiej i NATO, jedyną możliwością zablokowania go wydają się kolejne amerykańskie sankcje. Tym bardziej podbudowujące są deklaracje Gordona Sondlanda, ambasadora Stanów Zjednoczonych przy Unii Europejskiej, który przemawiając 13 listopada br. do słuchaczy zgromadzonych na konferencji zorganizowanej przez renomowany think-tank European Policy Center, zapewnił, że „Stany Zjednoczone nie wdrożyły jeszcze pełnego zestawu narzędzi, mogących w znaczący sposób zaszkodzić projektowi, a wręcz go zatrzymać.”. Amerykański dyplomata podkreślił, że w przypadku, gdy „ projekt Nord Stream 2 będzie kontynuowany, amerykański prezydent ma do dyspozycji wiele innych narzędzi (…) by spróbować ograniczyć i zatrzymać projekt.” Tym samym ambasador jednoznacznie zasugerował, że Stany Zjednoczone są przygotowane do wprowadzenia nowych sankcji mających na celu zatrzymanie projektu.
Polityka sankcyjna jest misterną siecią środków i instrumentów, potencjalnych i realnych, mających na celu osłabienie pozycji adwersarza. Sankcje są narzędziem bardzo precyzyjnym i wyrafinowanym, które nie przynoszą natychmiastowych efektów. Jednakże w świetle dotychczasowego braku skuteczności wspólnych europejsko-amerykańskich sankcji przeciwko Rosji, nadszedł czas na kolejne, bardziej dotkliwe kroki. Jak pokazała napaść Rosji na Ukrainę, sama wizja ewentualnych sankcji nie wystarcza, by powstrzymać niezaspokojone ambicje rosyjskie. Tym razem, Unia Europejska, ręka w rękę ze Stanami Zjednoczonymi, powinna wprowadzić kolejne, ostre sankcje, które ukrócą agresywne poczynania Federacji Rosyjskiej oraz zahamują jej ekspansywną politykę. Zatrzymanie projektu Nord Stream 2, tak samo jak wykluczenie Rosji z systemu rozliczeń finansowych SWIFT, byłoby niewątpliwie najbardziej dotkliwą karą dla Rosji. Tym bardziej dotkliwą, że konsolidującą wspólnotę europejską oraz transatlantycką.
Jakóbik: Czas na sankcje wobec Nord Stream 2 za agresję w cieśninie