Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, 9 listopada do trzech procent akcji Saudi Aramco trafi na giełdę saudyjską Tawdul. Niestety obawy o niską wycenę mogą spowodować zatrzymanie procesu.
Książe koronny Mohamed bin Salman, który chciał za pieniądze z dalszej prywatyzacji Aramco finansować transformację energetyczną i gospodarczą w ramach programu Wizja 2030, liczył na przychód w wysokości co najmniej dwóch bln dolarów, który trafiłby na konto Funduszu Inwestycji Publicznych.
Financial Times ustalił, że choć rynek wycenia akcje na 1,2-1,5 bln dolarów, to Saudyjczycy mają przeć ku cenie 1,75 bln dolarów. Tłumaczyłoby to dlaczego transakcja planowana pierwotnie na 2018 rok na skalę globalną została ograniczona do giełdy Tawdul i zaplanowana na koniec 2019 roku.
Saudi Aramco posiadające atrakcyjne aktywa i dobre wyniki finansowe pogorszyło wizerunek ze względu na morderstwo dziennikarza Jamala Chaszokdżiego z udziałem dyplomatów saudyjskich, kryzys cen ropy naftowej oraz ataki dronów na rafinerie pod kontrolą firmy. Dlatego firma zamierza wypłacić sowitą dywidendę po 2019 roku, która może być warta 75-80 mld dolarów i przekonać inwestorów o dobrej kondycji spółki. Dodatkową zachętą mają być oszczędności w planie inwestycyjnym i zakup firmy petrochemicznej Sabic.
Financial Times/Wojciech Jakóbik