Saudyjska ropa w Polsce to znak czasu

20 października 2015, 16:41 Energetyka

KOMENTARZ

Tankowiec. Fot. Wikimedia Commons
Tankowiec. Fot. Wikimedia Commons

Teresa Wójcik, Wojciech Jakóbik

Redakcja BiznesAlert.pl

W poniedziałek (20. 10) prezes Lotosu Paweł Olechnowicz powiedział, że Grupa Lotos jest zainteresowana dostawami ropy z każdego kierunku, w tym z Arabii Saudyjskiej, a także z Iranu. W celu zwiększenia bezpieczeństwa LOTOS dywersyfikuje źródła dostaw.

Było to w nawiązaniu do informacji, o pierwszej dostawie ropy z Arabii Saudyjskiej, którą koncern przed około dwoma tygodniami otrzymał od tego dostawcy.  Prezes nie poinformował, czy planowane są zakupy dalszych ilości surowca z tego kraju. Na branżowej konferencji w Warszawie przedstawiciel LOTOSU Tomasz Klonowski powiedział, że była to dostawa „testowa”.

Tymczasem w  ubiegłym tygodniu Igor Sieczin szef rosyjskiego koncernu naftowego Rosnieft poinformował, że Arabia Saudyjska dostarczyła do portu w Gdańsku transport ropy wchodząc w ten sposób na polski rynek.

Dostawy ropy z Arabii Saudyjskiej nie są przełomem, ale pokazują trend. Polskie rafinerie otwierają się na kolejne mieszanki surowca i kontynuują modernizację. – Grupa Lotos jest zainteresowana przerobem różnego rodzaju ropy, w tym saudyjskiej i irańskiej – poinformował dziennikarzy Paweł Olechnowicz, prezes spółki. 

Umowa o dostawach z Arabii byłaby jawna, gdyby była warta więcej, niż 10 procent wartości kapitałów własnych firmy, zgodnie z zapisami spółek giełdowych. Mniejsze dostawy to tajemnica handlowa. Jednakże ropa arabska docierała już do Gdańska w 2012 roku. Liczy się fakt, że Saudowie atakują rynek tradycyjnie zdominowany przez Rosjan w wielu punktach Europy.

Kiedy w latach 70-tych powstawała Rafineria Gdańska, budowano ją pod kontrakt z BP na dostawy ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Obiekt został przystosowany pod ten rodzaj ropy na technologii brytyjskiej. W 1979 roku problemy z dostępnością ropy w wyniku kryzysu naftowego spowodowały przeorientowanie na ropę rosyjską. Ugruntowało się to w pierwszej połowie lat 80-tych. Dopiero w latach 90-tych rozpoczęła się ponowna dywersyfikacja ropy z Bliskiego Wschodu. Powrót ropy rosyjskiej nastąpił dopiero w drugiej połowie lat 90. Była dostarczana rurą i dawała dyferencjał w stosunku do mieszanki Brent. To zatem kwestia ceny.

Jednakże obecnie to ropa Saudów jest tańsza od rosyjskiego Urals, czy wspomnianej baryłki Brent. Jest warta mniej o 2-3 dolary. Jak podaje portal Trójmiasto.pl, Lotos sprowadził w latach 2008-14 ponad 175,5 tysięcy ton ropy z Arabii Saudyjskiej. To niewiele, w porównaniu z importem z Rosji, który wyniósł w tym czasie 98 mln ton. Chociaż Urals ma przewagę konkurencyjną wynikającą z istniejącej w Europie infrastruktury rurociągowej i bliskości geograficznej złóż, europejskie rafinerie mogą mieszać ją ze słodką ropą pochodzącą z innych źródeł.

W ostatnich kilkunastu latach gdańska rafineria przerabia więcej gatunków ropy naftowej m.in. z Morza Północnego. Program inwestycyjny 10 +, realizowany w latach 2007-2011 pozwolił nie tylko na zwiększenie przerobu ropy naftowej o 75%, ale przede wszystkim na większą elastyczność przerobu różnych gatunków ropy naftowej dzięki budowie drugiego ciągu instalacji destylacji atmosferycznej i próżniowej. Pozwala to kupować na spotach mniejsze ilości surowca w dobrej cenie

Równie ważne jak cena zakupu ropy jest także ciągłość dostaw oraz zaawansowanie technologiczne rafinerii. W Gdańsku, dzięki dalszej rozbudowie rafinerii w ramach projektu EFRA (Efektywna Rafinacja – przyp. red) powstanie instalacja opóźnionego koksowania (DCU) i instalacje pomocnicze. W ten sposób Grupa Lotos będzie mogła przerabiać także ropy cięższe niż REBCO – np. z Bliskiego Wschodu lub Ameryki Północnej. Mówiąc kolokwialnie, DCU służy do wyciskania większej ilości paliwa z każdej baryłki ropy.

W klasycznej rafinerii pozostałość próżniowa przerabiana jest na ciężki olej opałowy lub asfalt. Taka rafineria ma wówczas niedużą efektywność przerobu. W Gdańsku powstały i powstają kolejne instalacje z zaawansowanymi technologiami zwiększające możliwości wytwarzania paliw – głównie oleju napędowego. Mowa jest o instalacjach hydrokrakingu MHC oraz odasfaltowania rozpuszczalnikowego ROSE (zakupionej w ramach amerykańskiego offsetu na F-16). Dzięki DCU z tych resztek nadal będzie powstawać pełnowartościowe paliwo a ze struktury uzyskiwanych produktów wyeliminowany zostanie ciężki olej opałowy.

Modernizacja rafinerii w Europie sprawia, że tego typu obiekty na naszym kontynencie będą sięgać po ropę tam, gdzie znajdą lepszą ofertę, i niekoniecznie będzie to Rosja. Z kolei spadek wartości baryłki powoduje, że Rosnieft i inne firmy rosyjskie mają coraz większe problemy z ekspansją w tutejszej infrastrukturze. Rosjanie kontrolują rafinerie w Bułgarii, na Ukrainie, w Holandii i we Włoszech. Mają także 54 procent udziałów w niemieckiej rafinerii Schwedt, znajdującej się przy polskiej granicy. Pakiet większościowy akcji przejęli w czerwcu 2015 roku. Planowane zbycie części akcji we włoskiej rafinerii Saras pokazuje zmianę trendu w polityce zakupowej Rosnieftu. Nie wiadomo jednak, czy zostanie ona utrzymana. Pewne jest, że czasy komfortu dla rosyjskich eksporterów ropy na rynek europejski skończyły się nieodwołalnie.