Sawicki: W obliczu nowych sankcji wobec Rosji kara dla ExxonMobil to przestroga

24 lipca 2017, 07:30 Energetyka

„Symboliczna kara o nośnych konsekwencjach na przyszłość” – tak można określić grzywnę w wysokości 2 mln dol., którą amerykański Departament Skarbu nałożył na naftowego giganta, ExxonMobil, za złamanie sankcji nałożonych na Rosję za aneksję Krymu oraz wspieranie rosyjskich separatystów na wschodzie Ukrainy. Kolejne wykryte próby łamania sankcji mogą zakończyć się wyższą karą, zwłaszcza że na horyzoncie pojawiają się nowe obostrzenia. Ich wdrożenie będzie okazją do zestawienia konkretnych decyzji z deklaracjami o solidarności energetycznej wypowiedzianymi przez prezydenta USA Donalda Trumpa w czerwcu w Warszawie – pisze redaktor BiznesAlert.pl Bartłomiej Sawicki.

Władimir Putin (L) i Donald Trump (P) / fot. WikiMedia Commons

Departament Skarbu USA po prowadzonym przez kilka miesięcy postępowaniu podjął decyzję o nałożeniu kary w wysokości 2 mln dol. na amerykański koncern naftowy ExxonMobil za złamanie sankcji nałożonych na Rosję w 2014 r. Współpracę z Rosją, mimo nielegalnej aneksji Krymu, popierał ówczesny prezes koncernu Rex Tillerson, piastujący obecnie stanowisko sekretarza stanu.
Konsekwencje kary nałożonej na ExxonMobil za złamanie sankcji wobec Rosji będą oddziaływać na firmy w USA i w Europie. Będą także rzutować na stopień zaangażowania i rodzaj współpracy z rosyjskimi firmami energetycznymi objętymi sankcjami. W obliczy symbolicznej, jak się wydaje, wysokości kary dla naftowego giganta zachodnie firmy będą kalkulować, czy opłaca się im łamanie sankcji, czy jednak podjęcie działań zmierzających do współpracy z rosyjskimi podmiotami.

Z jednej strony to tylko 2 mln dol. Na największym koncernie naftowym na świecie kwota ta nie robi wrażenia. Z drugiej jednak strony decyzja władz w Waszyngtonie to wysłanie politycznego sygnału dla innych firm, że żadne omijanie sankcji i współpraca energetyczna czy technologiczna z Rosją nie zostaną pominięte. To także ważny sygnał dla firm europejskich, które chcą zacieśnienia gazowej współpracy z rosyjskim Gazpromem. Namacalnym dowodem jest projekt Nord Stream 2.

W amerykańskich mediach zaraz po decyzji władz Departamentu Skarbu pojawiły się domniemania, że były prezes koncernu oraz zwolennik naftowej współpracy z Rosją miał wpływać na wysokość kary nałożonej na jego byłe miejsce pracy.

Kara nałożona na ExxonMobil zbiega się w czasie z nowymi sankcjami, które chcą nałożyć na Rosję amerykańscy senatorzy. Mimo że podjęli oni decyzję o zaostrzeniu sankcji stosunkiem głosów 98:2, to członkowie Izby Reprezentantów nie mogli dojść do wspólnego porozumienia. W miniony weekend liderzy Partii Republikańskiej oraz Partii Demokratycznej osiągnęli ostatecznie jednomyślność, a sankcje mają być poddane pod głosowanie we wtorek 25 lipca.

Za co kara dla ExxonMobil?

W maju 2014 roku szefowie spółek zależnych amerykańskiego koncernu podpisali z prezesem Rosnieftu Igorem Sieczinem osiem umów. Jednak wcześniej znalazł się on na liście osób objętych sankcjami. Dla amerykańskich władz to „skrajne lekceważenie” sankcji nałożonych na rosyjskie firmy naftowe po aneksji Krymu przez Rosję.

Departament Skarbu nie wskazał za jakie transakcje została nałożona kara. Jednak jak przypomina redaktor BiznesAlert.pl Piotr Stępiński, w owym czasie Rosnieft informował o przedłużeniu obowiązywania podpisanej z ExxonMobil strategicznej umowy dotyczącej realizacji projektu Far East LNG. Podpis pod dokumentem złożył wówczas prezes Rosnieftu Igor Sieczin oraz dyrektor ds. rozwoju ExxonMobil Neil Duffin.

W grudniu ubiegłego roku okazało się, że Tillerson, oprócz pełnienia funkcji prezesa ExxonMobil, był także dyrektorem rosyjsko-amerykańskiej spółki naftowej Exxon Neftegas zarejestrowanej na Bahamach. Członkami zarządu mieli być Amerykanie z Teksasu, ale i Rosjanie. Exxon Neftegas jest operatorem projektu Sachalin-1, w ramach którego wydobywa się ropę i gaz na północno-wschodnim szelfie wyspy Sachalin. Jednym z udziałowców w tym przedsięwzięciu jest naftowy Rosnieft.

Mętne tłumaczenie ExxonMobil

Exxon szybko zareagował na tę decyzję i złożył pozew, twierdząc, że nałożona kara jest „zasadniczo niesprawiedliwa”. Według amerykańskiego Urzędu Nadzoru nad Zagranicznymi Aktywami (Office of Foreign Assets Control – OFAC) „to próba retroaktywnego wyegzekwowania nowej interpretacji nakazu wykonawczego” niezgodnego z wytycznymi Białego Domu i Skarbu Państwa.
Zdaniem amerykańskiej spółki podpisywane w 2014 roku dokumenty były w pełni zgodne z wytycznymi w sprawie sankcji nałożonymi przez administrację prezydenta USA Baracka Obamy.

W odpowiedzi Exxon przekazał, że został poinformowany przez OFAC w lipcu 2014 r., że instytucja ma powody by sądzić, że ExxonMobil zawarł umowę z Rosnieftem, którą podpisał Igor Sieczin, osoba objęta sankcjami. W tym czasie OFAC miał przyznać, że nie miał spójnego stanowiska w sprawie prawidłowej oceny dokumentów, które są kontrasygnowane przez osobę objętą sankcjami.
Exxon argumentował agencji, że koncern interpretował nałożone sankcje w ten sposób, że zabronione były transakcje między osobą objętą sankcjami, w tym wypadku Igorem Sieczinem, ale nie było zakazu podpisywania umów z osobami, które w danej sytuacji reprezentowały firmę, w tym wypadku Rosnieft, który dogadywał się z ExxonMobil. Od tego czasu przez trzy lata trwało dochodzenie, które ostatecznie zakończyło się ukaraniem firmy. Rządowa agencja oddaliła zastrzeżenia ExxonMobil, twierdząc, że nie było rozróżnienia między osobistymi i zawodowymi interesami Igora Sieczina.

Niezależnie od tego, że argumentacja koncernu wydaje się co najmniej wątpliwa, to jeśli miał on wówczas jakiekolwiek wątpliwości, powinien wstrzymać podpisywanie umowy z Igorem Sieczinem. Tak się jednak nie stało.Kara, jak na wielkość i wagę koncernu, jest niewielka i dla wyników finansowych ExxonMobil będzie praktycznie niezauważalna. Może być ona także rozpatrywana jako ważny krok, w którym administracja Białego Domu będzie chciała odciąć się od podejrzeń dotyczących zbliżenia Rosji i USA za kadencji Trumpa. Również sekretarz stanu Rex Tillerson może powiedzieć, że nie wpływa na politykę rządu względem byłego pracodawcy. Jednak media amerykańskie, zwłaszcza te nieprzychylne Trumpowi, podejrzewają, że Tillerson mógł przyczynić się do ustalenia wysokości kary.

Nowe sankcje wymierzone w Rosję, które Kongres ma uchwalić we wtorek 25 lipca, są jednak nie na rękę administracji w Białym Domu. Przepisem ograniczającym prezydenta jest punkt, który krępuje swobodne działania głowy państwa, gdyż w procedurze zmian prawnych i złagodzenia sankcji ma uczestniczyć Kongres. Niewykluczone więc, że administracja prezydenta USA, karząc ExxonMobil, chciała pokazać, że nowe sankcje nie są potrzebne, skoro na bazie już istniejących można skutecznie działać.

Sankcje przeciwko Rosji

Amerykańskie i europejskie sankcje zostały nałożone na Rosję w marcu 2014 r., po tym jak Moskwa zajęła w nielegalny sposób Krym należący do Ukrainy. Nawet w czasie kiedy kryzys na Ukrainie pogłębił się, ExxonMobil nadal naciskał na głębsze zaangażowanie i współpracę z rosyjskim przemysłem naftowym.

ExxonMobil był jedną z amerykańskich firm, która najbardziej ucierpiała w efekcie sankcji. Chodzi o serię umów z Rosnieftem między rokiem 2011 a 2013. Dotyczyły one współpracy na złożach roponośnych Bazhenov w Zachodniej Syberii oraz prac poszukiwawczo-wydobywczych na Morzu Czarnym i w Arktyce. Wszystkie te projekty zostały zablokowane przez amerykańskie sankcje, a ExxonMobil został zmuszony do zamknięcia wspólnych przedsięwzięć z Rosnieftem kosztem 1 mld dol.

Tillerson wyraził sprzeciw wobec sankcji zanim zostały one zaostrzone pod koniec 2014 r. – Nie popieramy sankcji, ponieważ nie uważamy ich za skuteczne, chyba że są bardzo dobrze przestrzegane, a to jest bardzo trudne do wykonania – powiedział Tillerson na corocznym spotkaniu ExxonMobil w 2014 r.

W ostatnich miesiącach ExxonMobil zwrócił uwagę na dalszy sens obowiązywania sankcji. W kwietniu firma zwróciła się do Departamentu Skarbu z prośbą o zniesienie sankcji wobec Rosji, aby mogła we współpracy z Rosnieftem przeprowadzić badania w poszukiwaniu ropy i gazu na Morzu Czarnym. Wywołało to wówczas spekulacje, że koncern chce wpłynąć na postawę amerykańskiej administracji poprzez powiązania z Tillersonem. Prośba ta jednak została odrzucona.

– Jestem rozczarowany, że amerykańska firma tak wyraźnie chciałaby działać w oderwaniu od amerykańskich interesów i bezpieczeństwa narodowego – powiedział senator Ben Cardin, demokrata ze stanu Maryland. – Te wiadomości tylko podkreślają pilny charakter przyjęcia nowych sankcji wobec Rosji, które zwiększają presję na ten kraj i likwidują luki w istniejących sankcjach – powiedział Cardin w rozmowie z Wall Street Journal.

Przypomnijmy, że Stany Zjednoczone i Unia Europejska nałożyły na Moskwę oraz jej spółki sankcje w związku z rosyjską agresją na Ukrainę i nielegalną aneksją Krymu w 2014 roku. Objęły one sektor naftowy, bankowy i zbrojeniowy. Zachód wprowadził zakaz współpracy, transferu technologii i kapitału do rosyjskiego sektora wydobycia ropy naftowej na głębokich wodach, złożach niekonwencjonalnych i w Arktyce.

Nowe sankcje na horyzoncie

W obliczu dyskusji o wpływie Rosjan na proces wyborczy w USA w 2016 roku politycy w Waszyngtonie podjęli decyzję o zaostrzeniu kursu względem Rosji. W czerwcu br. Senat USA przyjął pakiet nowych sankcji wobec tego kraju. Projekt nowych obostrzeń uzasadniano chęcią zatrzymania agresji rosyjskiej na Ukrainie, a także zniechęcenia Rosji przed „inwazją na inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej i Kaukaz”. Sankcje miały także wspomóc reformy rynku energetycznego na Ukrainie i zmniejszyć zależność europejskich sojuszników USA od dostaw surowców z Rosji. Propozycje Senatu dotyczyły zmiany formy prawnej zarządzeń wydanych przez prezydenta Baracka Obamę w formę ustawy, co oznacza, że nie można ich cofnąć tylko poprzez decyzję samego prezydenta. Obejmują one sankcje wobec Rosji za ataki na Ukrainę, aneksję Krymu i ingerowanie w wybory w Stanach Zjednoczonych.

Rozszerzono także zakres istniejących sankcji wobec Rosji poprzez włączenie dodatkowych sektorów, takich jak kolej i górnictwo, w nadziei, że zwiększy to presję ekonomiczną na Moskwę. Doprecyzowano zapisy dotyczące projektów prac wiertniczych w poszukiwaniu ropy i gazu w Arktyce i na Morzu Czarnym.

Poszerzono również potencjalny zakres sankcji USA w celu włączenia każdego projektu energetycznego, w który zaangażowana jest Rosja. Może to prowadzić do sankcjonowania jakiejkolwiek firmy zajmującej się takim przedsięwzięciem. To zła wiadomość dla pięciu firm z Europy Zachodniej, które zaangażowane są w budowę nowego gazociągu naturalnego omijającego Ukrainę i łączącego się poprzez Morze Bałtyckie z Niemcami.

Amerykańskie firmy z branży energetycznej, bankowej, lotniczej, motoryzacyjnej i przemysłowej wyrażały obawy, że zaostrzenie niektórych sankcji może zakłócić i utrudnić działalność tych spółek. Projekt zaostrzenia sankcji utknął jednak w Izbie w związku z szeregiem sporów proceduralnych.

W minioną sobotę ogłoszono, że grupa negocjatorów z Izby Reprezentantów i Senatu osiągnęła porozumienie w sprawie pakietu sankcji, które mają ukarać Moskwę za mieszanie się w wybory prezydenckie w USA i agresję wojskową na Ukrainie i w Syrii.
Głosowanie w Kongresie zostało zaplanowane na wtorek 25 lipca. Doprecyzowanie sankcji ma dotyczyć także Iranu oraz Korei Północnej.
Projekt proponuje w ramach sankcji zmniejszenie maksymalnego okresu finansowania na rynku rosyjskich banków – do 14 dni oraz spółek podlegających sektorowi naftowo-gazowemu – do 30 dni. Dokument sugeruje również, że prezydent USA może nakładać sankcje na osoby, które zamierzają zainwestować w budowę rosyjskich rurociągów eksportowych powyżej pięciu milionów dolarów rocznie lub milion dolarów za jednym razem, lub też planują brać udział w dostarczaniu projektów, usług i technologii.

Projekt zawiera obszerny fragment poświęcony pomocy Ukrainie oraz europejskim sojusznikom i partnerom Stanów Zjednoczonych poprzez:

  • wspieranie rządu Ukrainy w przywróceniu suwerenności i integralności terytorialnej;
  •  potępianie i sprzeciwianie się wszelkim niszczącym wysiłkom rządu Federacji Rosyjskiej na Ukrainie naruszającym jej zobowiązania międzynarodowe;
  •  nieuznawanie nigdy nielegalnej aneksji na Krymie dokonanej przez Rosję lub oddzielenia jakiejkolwiek części terytorium Ukrainy poprzez użycie siły wojskowej;
  •  powstrzymywanie Rosji od dalszej destabilizacji na Ukrainie oraz w innych niezależnych krajach w Europie Środkowo-Wschodniej i na Kaukazie;
  •  wspieranie reform nadzorczych i regulacyjnych w sektorze energetycznym Ukrainy, w tym utworzenie niezależnej organizacji regulacyjnej;
  • zachęcanie i wspieranie uczciwej konkurencji, liberalizacji rynku w sektorze energetycznym Ukrainy;
  •  zmniejszanie zależności od rosyjskich zasobów energetycznych, w szczególności od gazu ziemnego, który rząd Rosji wykorzystuje jako „broń do zmuszania, zastraszania i wpływu na inne kraje”;
  •  współpracę z państwami członkowskimi Unii Europejskiej i instytucjami Unii Europejskiej w zakresie promowania bezpieczeństwa energetycznego, rozwoju zróżnicowanego i zliberalizowanego rynku gazu poprzez dywersyfikację źródeł, dostaw i tras;
  • Sprzeciw wobec budowy Nord Stream 2 ze względu na jego szkodliwy wpływ na rynek i politykę energetyczną krajów Europy
  • Kontynuowanie przez rząd Stanów Zjednoczonych eksportu zasobów energetycznych i nadanie temu działaniu priorytetu ma pomagać w stworzeniu miejsc pracy w Stanach Zjednoczonych, wspierać sojuszników USA i wzmacniać politykę zagraniczną Stanów Zjednoczonych.

Co ważne wskazano, że Stany Zjednoczone będą nadal sprzeciwiać się budowie gazociągu Nord Stream 2 ze względu na „szkodliwy wpływ na bezpieczeństwo energetyczne unijnego rynku gazu w Europie Środkowej i Wschodniej”. Wspierane mają być także reformy energetyczne na Ukrainie.

Został również utrzymany przepis, który wymaga oprócz decyzji samego prezydenta także zgody Kongresu na zmianę w polityce dot. sankcji. Ten punkt zgłoszono w związku z obawami, że Trump może zmierzać w stronę ich złagodzenia. Dokument przewiduje również konsolidację na poziomie legislacyjnym poprzednio wdrażanych sankcji w Stanach Zjednoczonych.

Zgodnie z projektem Trump musi przedstawić Kongresowi sprawozdanie dotyczące proponowanych działań, które „znacząco zmieniłyby” politykę zagraniczną Stanów Zjednoczonych w związku z polityką sankcji nałożonych na Rosję. Chodzi m.in. o potencjalne próby łagodzenia sankcji.Kongres miałby co najmniej 30 dni na przeprowadzenie wysłuchań, po czym następowałoby głosowanie za utrzymaniem lub odrzuceniem proponowanych przez Trumpa zmian.

Pod wielkim znakiem zapytania stoi jednak postawa samego Donalda Trumpa, który jeszcze w czasie kampanii wyborczej mówił o potrzebie nowego otwarcia w relacjach z Rosją. O nowych sankcjach z rezerwą wypowiadał się Rex Tillerson. Decyzja Białego Domu może być dobrą okazją do wersyfikacji słów Donalda Trumpa wypowiedzianych w Warszawie. Podczas szczytu Trójmorza, którego był gościem, mówił, że Rosja powinna przestać destabilizować region Europy Środkowo-Wschodniej. W kontekście energetycznym twierdził, że USA chcą współpracować z regionem, aby ten nie był już nigdy poddany energetycznemu szantażowi.

Kara nałożona na ExxonMobil jest więc ostrzeżeniem, że Waszyngton nie będzie pozwalał na jakąkolwiek próbę łamania czy obejścia sankcji. Wysokość kary wydaje się symboliczna, aczkolwiek w kontekście nowych sankcji, które de facto rozszerzają katalog obostrzeń, to mocny sygnał, że żadne zmiany kursu wobec Moskwy nie są przewidziane.

Europa zaniepokojona

Europejskie przedsiębiorstwa energetyczne, takie jak: BASF, Wintershall, OMV, Shell, Uniper czy Engie, biją na alarm z powodu możliwych środków karnych, które znajdują się w projekcie nowych sankcji. Operator niemiecko-rosyjskiego gazociągu Nord Stream 2 ostrzega przed rażącymi skutkami dla całego łańcucha dostaw ropy i gazu.

– Plany sankcji Senatu USA są głęboko niepokojące, a przede wszystkim są zagrożeniem dla europejskiej i niemieckiej gospodarki – mówi na łamach Frankfurter Allgemeine Zeitung Wolfgang Büchele, przewodniczący Niemieckiego Komitetu Wschodnioeuropejskich Stosunków Gospodarczych, który reprezentuje interesy niemieckich firm w tym regionie. Jego zdaniem nowe sankcje mają na celu otworzenie nowych rynków międzynarodowych dla amerykańskich dostawców ze szkodą dla europejskiego rynku pracy.
Wolfgang Ischinger, przewodniczący Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, na łamach Wall Street Journal pisał, że jeśli propozycja nowych sankcji zostanie znacząco zmodyfikowana, będzie to stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego Europy i pogorszy relacje między Stanami Zjednoczonymi a Europą, a beneficjentem będzie Rosja.

W sobotę głos zabrała także Komisja Europejska. Bruksela wyraża zaniepokojenie nowym prawem omawianym w Kongresie USA. Jej zdaniem może mieć ono niezamierzone konsekwencje nie tylko w odniesieniu do jedności transatlantyckiej i państw G7, ale także do interesów gospodarczych i energetycznych UE. – Wpływ ten powinien mieć potencjalnie szeroki i niedyskryminujący charakter, także jeśli chodzi o kwestie dywersyfikacji źródeł energii – podkreśla Komisja. Stanowisko Komisji nie podważa sensu nowych sankcji. Bruksela nawołuje jednak do koordynacji, jedności i spoistości nowych przepisów wśród sojuszników. Dyplomaci UE są także zaniepokojeni faktem, że spór niemiecko-amerykański ws. Nord Stream 2 może skomplikować wysiłki Brukseli zmierzające do wynegocjowania porozumienia z Rosją w sprawie specjalnego reżimu prawnego dla nowego gazociągu.

Zachodnie firmy wspierające Nord Stream 2 będą w grupie ryzyka

Należy jednak pamiętać, że to co zamierza realizować Waszyngton to wspieranie unijnej strategii dywersyfikacji źródeł i szlaków dostaw surowców energetycznych. USA podobnie jak Bruksela chcą wspierać reformy energetyczne na Ukrainie. To co bezpośrednio może uderzyć w wymienione wyżej koncerny to zdecydowana krytyka projektu gazociągu Nord Stream 2, w który wspomniane wyżej firmy są zaangażowane. Dokument nie mówi wprost, że firmy te, które działają także w USA, mogą zostać ukarane za współpracę z Rosją przy Nord Stream 2. Projekt ten jednak, poprzez ujęcie go w ramach sankcji, staje się niezwykle ryzykowny, a amerykańska administracja może (aczkolwiek nie musi) potraktować współpracę przy nim jako złamanie sankcji. Niekorzystnie dla projektu Nord Stream 2 działa także dalsze zaostrzenie możliwości finansowania podmiotów z kapitałem rosyjskim w sektorze bankowym oraz energetycznym. Kara dla ExxonMobil to przestroga, że choćby próba naruszenia sankcji, jakiej dopuściła się amerykańska spółka, będzie wiązać się z konsekwencjami. Niski wymiar kary dla ExxonMobil mógł także wynikać z faktu, że to rodzimy koncern. Sankcje, którymi objęto by europejskie firmy, mogłyby okazać się znacznie dotkliwsze.

Niewykluczone, że nowe sankcje wypłynęły także na postawę niemieckiego Siemensa, który postanowił opuścić spółkę partnerską Interautomatika zarządzaną razem z Rosjanami. Decyzja ta zapadła po tym, jak należące do niemieckiego koncernu cztery turbiny gazowe, które sprzedano Rosji, trafiły na okupowany przez nią Krym. Siemens przyznał, że nie ma jeszcze dowodów na naruszenie przepisów, zaznaczając jednocześnie, że są wiarygodne informacje o tym, że wspomniane turbiny dotarły na Krym. – Stanowi to rażące naruszenie umów dostawczych z Siemensem, naruszenie zaufania oraz regulacji unijnych – poinformował Siemens w komunikacie. W związku z tym całkowicie wycofa się z udziałów w tej firmie.

Siemens złożył także ofertę na odkupienie turbin i anulowanie pierwotnej umowy z firmą Technopromexport (TPE), przeciwko której podejmuje działania prawne mające na celu powstrzymanie dalszych dostaw na Krym i przywrócenie turbin do miejsca pierwotnego przeznaczenia, czyli do elektrowni na południu Federacji Rosyjskiej. Rosyjska decyzja, która łamie pierwotne zobowiązania wobec Siemensa, w perspektywie nowych sankcji może paradoksalnie zaszkodzić samej Rosji. Moskwa ryzykuje tym, że europejskie firmy będą znaczniej bardziej ostrożne w prowadzeniu działalności na terenie jej kraju.

Warto także odnotować, że przed uzgodnieniem decyzji w sprawie nowych sankcji, rosyjski gigant gazowy Gazprom miał, zdaniem rosyjskiej prasy, bez rozgłosu przyspieszyć prace nad drugą nitką gazociągu Turkish Stream z Rosji poprzez Morze Czarne do Turcji, mimo że warunki potrzebne do realizacji tego projektu nie zostały spełnione. Rosjanie wcześniej deklarowali, że budowa drugiej nitki Turkish Stream rozpocznie się tylko wtedy, kiedy Unia Europejska zagwarantuje, że jest zainteresowana taką inwestycją. Takie zapewnienia ze strony Brukseli jednak nie padły, a mimo to szwajcarska firma Allseas miała już położyć kilkanaście kilometrów drugiej nitki gazociągu. Co więcej nie ma jeszcze porozumień z Turcją w kwestii punktów wejścia i infrastruktury śródlądowej dla rurociągu.

Co ciekawe pod koniec zeszłego tygodnia amerykańska firma serwisowa dla branży naftowej i gazowej Schlumberger poinformowała, że zamierza nabyć 51 proc. udziałów w rosyjskiej spółce Eurasia Drilling Company Ltd (EDC), największej firmie serwisowej w Rosji. Dla Schlumbergera inwestycja ta oznaczałaby dostęp do rosyjskiego rynku, w którym producenci utrzymali swoje wydatki kapitałowe pomimo niskich cen ropy naftowej. Byłaby to największa tego typu inwestycja od czasu wprowadzenia sankcji. Zdaniem koncernu współpraca ma dotyczyć tych sektorów, które zostały objęte sankcjami. Nie wiadomo jednak, jak nowe przepisy wpłyną na taką transakcję. W świetle dokumentu jaki będzie głosowany przez Kongres, wydaje się, że ta transakcja może być bardzo ryzykowna i zakończyć się podobnie jak w przypadku ExxonMobil. Wynika to z faktu, że jeden z nowych przepisów sankcji precyzuje, że zakazane jest udostępnianie i ponowny eksport bezpośrednio lub pośrednio przez osoby ze Stanów Zjednoczonych Ameryki towarów, usług (z wyjątkiem usług finansowych) lub technologii wspierających poszukiwania i wydobywanie ze złóż głębinowych, projektów łupkowych.

Kara nałożona na ExxonMobil za złamanie sankcji jest niewielka. Należy to jednak odczytywać jako wyraźny gest polityczny oraz przestrogę dla innych firm, że próby obejścia sankcji nie zostaną pozostawione bez echa, zwłaszcza w kontekście nowych obostrzeń. W europejskiej prasie możemy zaś przeczytać, że firmy energetyczne są zaniepokojone sankcjami, które uderzą w podstawy energetyczne Starego Kontynentu. Warto jednak pamiętać, że alarmują głównie te koncerny lub te stowarzyszenia przemysłu, które są bezpośrednimi lub pośrednimi beneficjentami współpracy z Rosją ze szkodą dla europejskiej solidarności, czego przykładem jest gazociąg Nord Stream 2. Jeśli wczytamy się w projekt sankcji, to wynika z nich wprost, że Waszyngton chce wspierać dotychczasową politykę Unii Europejskiej zmierzającą do dywersyfikacji. Trudno więc doszukiwać się tu zachwiania polityki europejskiej, a co najwyżej objęcia współpracy niemieckiego biznesu z Rosją strefą podwyższonego ryzyka, a przez to zmniejszenia benefitów współdziałania z Rosją, powiększenia kosztów działalności i narażenia się na ewentualne sankcje.