Premier Meklemburgii-Pomorza Przedniego zwana Schroederem w spódnicy domaga się jak najszybszej certyfikacji spornego gazociągu Nord Stream 2 w celu rozpoczęcia dostaw, tymczasem Niemcy coraz częściej rozglądają się za alternatywnymi źródłami dostaw gazu, na przykład w USA i Norwegii, skąd Polska zabezpieczyła już dostawy.
Pomimo groźby nowego ataku Rosji na Ukrainę premier Meklemburgii Pomorza Przedniego Manuela Schwesig przekonuje, że sporny gazociąg Nord Stream 2, który ma zostać objęty sankcjami USA oraz Unii Europejskiej w razie wojny, jest potrzebny Niemcom do transformacji energetycznej, a więc dlatego powinien dostać zielone światło regulatora Bundesnetzagentur. – Liczę na szybką procedurę zgodną z prawem, aby gazociąg ten mógł ruszyć do pracy – powiedziała polityk socjalistycznego SPD zwana Schroederem w spódnicy ze względu na to, że podobnie jak były kanclerz Gerhard Schroeder broni współpracy energetycznej z Rosją.
– Wierzę mocno, że potrzebujemy tego gazociągu na Bałtyku – oceniła na spotkaniu noworocznym z mediami. Jej zdaniem gaz będzie paliwem przejściowym transformacji energetycznej Niemiec „jeżeli właściwie wycofają się z energetyki jądrowej oraz węglowej”. – Jestem także zdania, że należy nadal skupiać się na dialogu krytycznym oraz wymianie handlowej z Rosją – dodała.
Die Zeit publikuje komentarz, w którym autor zastanawia się nad potencjalnymi źródłami dostaw interwencyjnych gazu w razie wojny na Ukrainie, która mogłaby zatrzymać dostawy przez jej terytorium. – W grudniu prawie połowa gazu skroplonego z USA trafiła do Europy. To o szesnaście procent więcej niż w analogicznym okresie zeszłego roku i rekord, czyli ponad siedem mln ton LNG na 106 statkach – wylicza w oparciu o dane U.S. Energy Information Administration. Przypomina o rozmowach rządu USA o interwencyjnych dostawach gazu do Europy od różnych dostawców ujawnionych przez Reutersa. – USA nie mają tylko interesu ekonomicznego w rozwoju dostaw LNG do Europy. Widać jak wrażliwa jest Unia Europejska na szantaż w dobie kryzysu na Ukrainie przez jej zależność od gazu rosyjskiego – ostrzega Die Zeit.
Kolejne potencjalne źródło to Norwegia, której premier wystąpił w telewizji ZDF i zastrzegł, że jeśli Rosja zatrzyma całkowicie dostawy gazu do Europy, firmy norweskie nie będą w stanie całkowicie je zastąpić. – Norwegia była partnerem energetycznym Niemiec od 40 lat. Obecnie realizujemy jedną trzecią zapotrzebowania tego kraju i wywiązujemy się w pełni – zapewnił premier Jonas Gahr Store. – Działamy z pełną mocą, nie mamy rezerw pozwalających zastąpić całkowicie inne źródła – dodał, odnosząc się do dostaw z Rosji. Media niemieckie zasugerowały, że chodzi o tylko o Nord Stream 2.
Norwedzy zwiększyli wydobycie gazu do poziomu rekordowego w historii. Warto także przypomnieć, że Polska może wydobywać tam do 5 mld m sześc. gazu rocznie i sprowadzać go przez gazociąg Baltic Pipe. Polacy mają także zakontraktować dodatkowy gaz pozwalający zapełnić 10 mld m sześc. całkowitej przepustowości tej magistrali, która będzie gotowa do pracy z końcem 2022 roku. Polskie PGNiG posiada także szereg kontraktów na dostawy LNG z USA na czele z tym Cheniere indeksowanym do cen w na giełdzie amerykańskiej Henry Hub cieszącej się cenami kilkanaście razy niższymi od rekordów notowanych w Europie.
RND/Die Zeit/ZDF/Wojciech Jakóbik
Jakóbik: Wojna gazowa o Europę dopiero się zaczyna (ANALIZA)