– Przygotowany przez PiS projekt noweli prawa budowlanego i ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym dotyczący ograniczenia możliwości lokalizacji farm wiatrowych ma moim zdaniem związek właśnie z protestami organizacji pozarządowych przeciwko energetyce wiatrowej – ocenia dr Arkadiusz Sekściński, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
– Na konferencji prasowej 9 stycznia przedstawiciele PiS mówili, że nie ma żadnych regulacji prawnych w zakresie lokalizacji turbin wiatrowych, a przecież w ubiegłym roku Instytut Sobieskiego (think – tank PiS) opublikował książkę pt. „Regulacje prawa krajowego w zakresie inwestycji w farmy wiatrowe (wybrane aspekty)” i także z niej wynika, że obowiązujące ustawy i rozporządzenia z zakresu ochrony środowiska oraz planowania przestrzennego kompleksowo regulują wszystkie aspekty powstawania i funkcjonowania parków wiatrowych – wskazuje ekspert. – Obecne przepisy są może złożone, ale wystarczające do tego, żeby ich przestrzeganie nie wywoływało negatywnych skutków rozwoju energetyki wiatrowej dla mieszkańców.
– Oczywistym jest, że ustalenie odległości elektrowni wiatrowych od zabudowań i terenów leśnych na 3 km to byłby koniec dużej, profesjonalnej energetyki wiatrowej. Przeprowadzaliśmy analizy w tej sprawie i przy wspomnianej odległości niemal nie byłoby gdzie budować zawodowych, profesjonalnych farm wiatrowych. Tym bardziej, że w projekcie jest mowa o wiatrakach o mocy powyżej 500 kW, a inwestorzy powszechnie instalują turbiny o mocy przekraczającej już 2 MW – ocenia Sekściński.
Źródło: Wirtualny Nowy Przemysł