Pojazdy elektryczne w wojsku, zwłaszcza czołgi, mogą wydawać się domeną science-fiction. Idea ich wdrożenia sięga jednak końcówki lat 90., a ciągle rozwijane projekty USA czy Korei wskazują, że niegdysiejszy sen może niedługo okazać się światem realnym.
Elektryfikacja floty jest częścią polityki Zachodu, zarówno Unii Europejskiej, jak i USA. Zeroemisyjne pojazdy są również rozważane w przypadku wojsk Stanów Zjednoczonych. Wykorzystanie nieoperacyjne jest już stosowane, a jednocześnie USA bada możliwość zastosowania taktycznych pojazdów napędzanych energią elektryczną. Zeroemisyjność nie omija nawet sił pancernych, Koreańczycy prowadzą pracę nad wodorowo-elektrycznym czołgiem. Taka ścieżka rozwoju jest podyktowana nie tylko dbaniem o środowisko, ale i względami operacyjnymi.
Amerykański sen bezemisyjnej wojskowości
Według dokumentu United States Army: Climate Strategy Stany Zjednoczone mają wymienić nietaktyczne pojazdy elektryczne do 2027 roku, a hybrydowe pojazdy taktyczne wprowadzić do 2035 roku. Elektryczne pojazdy taktyczne mają zagościć w amerykańskim wojsku do 2050 roku. Nie dotyczy to czołgów.
Amerykański think tank Rand, w opracowaniu „Do Generals Dream of Electric Tanks?” (ang. Czy generałowie śnią o elektrycznych czołgach) zauważa, że cięższe pojazdy potrzebują więcej energii (w postaci paliwa) co wymusza długie i skomplikowane łańcuchy dostaw. Dodatkowo podnosi, że zastosowanie zasilania akumulatorowego lub hybrydowego zmniejszy emisję cieplną i dźwiękową pojazdów, co utrudni ich wykrycie oraz zniszczenie.
National Defence wskazuje na rosnące zainteresowanie Stanów Zjednoczonych elektrykami. Jako dowód przedstawia targi w San Diego, które odbyły się w 2023 roku, a w obecnym roku, pod nazwą TEVCON, osiągnęły większą skalę. Z drugiej strony porusza opór jakim cechuje się wojsko przed elektryfikacją. Korpus Marines przedstawił stanowisko według, którego nie potrzebuje w pełni elektrycznego pojazdu taktycznego. Zamiast tego wykazuje zainteresowanie hybrydowymi pojazdami. Ciekawym odmiennym przypadkiem jest 1. Batalion Rozpoznania (marines), który zakupił osiem motocykli elektrycznych, każdy wyposażony w akumulator litowo-jonowy o mocy 7,2 kilowatogodzin. Pojazd w warunkach miejskich jest w stanie pokonać dystans 79 mil (około 127 kilometrów) lub poruszać się przez 155 minutach w warunkach terenowych. Ładowarka o mocy kilowata może go naładować do pełna w około sześć godzin.
Elektryczne pojazdy w wojsku
Elektryki to nie tylko obszar badań, występują już gotowe rozwiązania. Jeszcze nie mówi się o czołgach, czy transporterach opancerzonych, ale pojazdy terenowe są jak najbardziej realne. Przykładem jest projekt Electric Military Concept Vehicle (eISV) nad którym pracuje między innymi General Motors. Producent podkreśla atuty takiego rozwiązania, wspomnianą mniejszą emisję cieplną i dźwiękową. Pojazd może pomieścić do pięciu osób wraz z ładunkiem. Wykorzystano również ROPS (system ochrony przed przewróceniem) wykonany z rur ze stali chromowo-molibdenowej 4130. Pojazd waży mniej niż 2232 kilogramy i może zostać zrzucony przy niskiej prędkości z samolotów takich jak C-17 czy C-130. Posiada napęd na cztery koła z możliwością blokady przedniego i tylnego mechanizmu różnicowego. General Motors deklaruje możliwość dostosowania np. poprzez instalacje karabinu maszynowego i granatnika. Kolejnym atutem elektryka jest szybciej osiągany moment obrotowy. Zasięg proponowanego pojazdu jest „podobna do rozwiązań z silnikiem spalinowym”.
Elektryczny czołg to nie jest nowinka
Rand zauważa, że wizja elektrycznego czołgu nie jest wymysłem ostatnich lat. Bradley w 2014 roku zaproponował prototyp hybrydowy, a armia amerykańska w 1995 roku rozważała elektryczny „cannon-vehicle” (ang. pojazd-działo).
Przykładem zeroemisyjnego czołgu, który ma szansę zaistnieć jest Main Battle Tank (ang. czołg podstawowy) nowej generacji określany jako K3. Nad projektem pracuje Hyundai-Rotem, który dostarcza do Polski czołgi K2, a polski rząd i przemysł negocjują transfer technologii. Nowa konstrukcja ma posiadać m.in. system aktywnego kamuflażu, ograniczyć załogę do trzech załogantów operujących pojazdem za pomocą ekranów bezdotykowych i być wspierana przez sztuczną inteligencję. Czołg dodatkowo będzie wyposażony w napęd hybrydowy. O idei projektu poinformował w kwietniu Juliusz Sabak, redaktor prowadzący Portalu Obronnego, po wizycie w centrum badawczo-rozwojowym w Namyang.
– Napęd będzie początkowo hybrydowy-diesel, ale docelowo planowane jest zastosowanie w K3 napędu wodorowo-elektrycznego. Jak przekonują przedstawiciele koncernu Hyundai, dzięki zastosowaniu nowych technologii magazynowania wodoru w strukturze żelowej lub krystalicznej, uda się uzyskać nie tylko wysoki zasięg i wydajność, ale też bezpieczeństwo w przypadku trafienia większe, niż w przypadku obecnie stosowanych paliw – czytamy na Portalu Obronnym.
– Pojazd otrzymał futurystyczne kształty, które nie tylko dobrze wyglądają, ale mają też obniżać jego sygnaturę radarową czy termiczną. Oczywiście w toku rozwoju może się on jeszcze zmienić, ale założenia są jasne. Wiele systemów, w tym część uzbrojenia, będzie poza momentem użycia ukrytych pod pancerzem. Inne, takie jak zdalnie sterowany moduł uzbrojenia, otrzymają specjalne osłony. W bryłę pojazdu K3 wkomponowano też systemy aktywnej i pasywnej ochrony oraz dodatkowe panele opancerzenia reaktywnego w kluczowych obszarach – pisze Juliusz Sabak.
Hyundai Rotem wskazał lata 2035-2040 jako możliwy termin realizacji projektu.
Elektryki w wojsku to rozsądny kierunek
Biorąc pod uwagę programy, zarówno poszczególnych sił zbrojnych, jak i producentów uzbrojenia, elektryki oraz hybrydy to nie fanaberia. Wizja K3 może kojarzyć się z science-fiction, ale Hyundai wskazuje przybliżoną datę zakończenia projektu.
Elektryki to nie tylko walka z produkcją spalin, to również zmniejszenie emisyjności cieplnej i dźwiękowej, które przekładają się na konkretne przewagi operacyjne. Podobnie jak łatwiejsze przystosowanie elektryków do brodzenia w wodzie, dzięki bardziej zwartej budowie. Autorzy raportu Greening the armies (ang. Zazielenienie Armii) wskazują, że wdrożenie elektryków do armii do kwestia lat 30. Mowa jednak o początkach tego wdrożenie. Ich zdaniem sprzęt emisyjny będzie używany do lat 80. Nawet powstanie hybrydowego K3 nie będzie oznaczało wdrożenie go w armiach. Nowe technologie wymagają nowych rozwiązań w zakresie zaplecza. Dostaw paliw, części czy możliwości naprawy.
Pojazdy elektryczne w wojsku mają jeszcze jedną istotną zaletę. Pozwalają uniezależnić się od dostaw ropy i przy rozbudowanym systemie energetycznym (również magazynowania energii) zapewnić bezpieczeństwo dostaw.
Marcin Karwowski