(Bloomberg/Wojciech Jakóbik)
Administracja prezydenta Baracka Obamy przeciwna pomysłowi zapowiada, że ostateczna decyzja należy do Departamentu Handlu USA. Prezydent mógłby także zablokować decyzję Senatu wetem.
Spór toczy się wokół wpływu liberalizacji eksportu na rynek amerykański. Jej zwolennicy przekonują, że doprowadzi do podwyżki cen ropy, zwiększając tym samym rentowność pracy sektora wydobywczego. Przeciwnicy obawiają się utraty premii do PKB z tytułu taniej ropy.
Projekt musi zyskać poparcie Republikanów i części Demokratów w Senacie. – Mamy najlepszą ropę, najlepszą technologię i szybko wyprzemy z rynku saudyjski, rosyjski i irański surowiec – cieszy się Joe Barton, senator republikański z Teksasu.
Większość republikańska jest pewna sukcesu. Nie wiadomo jednak, jaka będzie ostateczna decyzja Departamentu Handlu USA oraz prezydenta. Demokraci w zamian za poparcie planu domagają się zaakceptowania przez Republikanów kredytów na inwestycje w odnawialne źródła energii.
Na surowiec ze Stanów liczą klienci w Europie zależni od dostaw z Rosji. Traktują tę opcję, jako szansę na poprawę pozycji negocjacyjnej w relacjach z głównym dostawcą.