Szpala: Serbia musi się na coś zdecydować (ROZMOWA)

13 marca 2023, 07:30 Bezpieczeństwo

Serbowie wykonują ruchy dyplomatyczne, stawanie po stronie Rosji jest dla nich coraz większym obciążeniem, i jako państwo kandydujące do Unii Europejskiej muszą się na coś zdecydować. Trudno teraz powiedzieć jak to się przełoży na energetykę – mówi Marta Szpala z Ośrodka Studiów Wschodnich w rozmowie z BiznesAlert.pl.

Flaga Serbii. Źródło: Freepik
Flaga Serbii. Źródło: Freepik

BiznesAlert.pl: Jak Serbia pozycjonuje się między UE a Rosją po inwazji na Ukrainę?

Marta Szpala: W Serbii panuje poczucie rozczarowania, że 10 lat negocjacji z Unią Europejską nic nie przyniosły. Niektórzy politycy europejscy są postrzegani jako sojusznicy reżimu Aleksandra Vucicia, część polityków na Zachodzie wierzy, że tylko Vucić jest w stanie utrzymać Serbię na kursie proeuropejskim, i załatwić sprawę Kosowa. Istotne jest to, że Serbia jest ekonomicznie uzależniona od Unii Europejskiej, więc Belgrad nie może sobie pozwolić na to, by to stracić. Przez lata Vucić grał na kilka frontów i czerpał korzyści z dobrych stosunków zarówno z Zachodem jak i ze Wschodem czyli  przede wszystkim z Chinami i Rosją. To się udawało bo  Zachód nie miał pomysłu na politykę wobec Bałkanów, więc to tolerował. Jednak czym dłużej trwa wojna tym mocniej wizerunek Serbii jako sojusznika Rosji na Bałkanach uderza w jej pozycję międzynarodową i wiarygodność  jako państwa kandydującego do UE.

Vucić wysyła ostatnio pozytywne sygnały do Zachodu, m.in. w sprawie Ukrainy. Czy można traktować to jako pewną zmianę, czy jest to dalsza gra?

Na początku wojny Serbia miała nadzieję, że szybko się ona skończy. Belgrad nie dołączył się do sankcji i liczył, że Rosja go za to wynagrodzi, i wrócimy do business as usual. Ponieważ wojna trwa dalej, a Stany Zjednoczone zwiększyły swoją obecność na Bałkanach, widać, że naciski na  Serbię rosną. Amerykanie uważają, że Rosja ma dwa wejścia na Bałkanach: przez spór kosowsko-serbski i przez energetykę. Normalizacja stosunków na linii Belgrad – Kosowo zamknie drogę Rosji do rozgrywania tego konfliktu by destabilizować region. Dlatego USA tak bardzo się angażują w trwające negocjacje kosowsko-serbskie trwają. Jak one się zakończą zobaczymy..

Jeśli chodzi o energetykę, Serbowie wykonują gesty, które pokazują, że interesuje ich dywersyfikacja. Vucić był na inauguracji terminalu LNG w Grecji, rozmawia z Azerbejdżanem o dostawach gazu. Belgrad wciąż nie podpisał nowej długoterminowej umowy na dostawy gazu. Poprzednia wygasła z końcem 2021 roku, ale Belgrad uzyskał jej przedłużenie na pół roku ze względu na niskie ceny gazu.  Nowej jednak wciąż nie ma i trudno powiedzieć z czego to wynika – czy problem jest po stronie serbskiej czy rosyjskiej.

Serbia potrzebuje jednak unijne pieniądze na modernizację energetyki. Kraj ten jest wciąż mocno uzależniony od węgla, a w sektorze dominują przestarzałe elektrownie. Serbowie patrzą na stosunki z Brukselą przez pryzmat interesów ekonomicznych, a w tym obszarze  Rosja ma niewiele do zaoferowania.

Jednocześnie Serbia współpracuje ze Wspólnotą Energetyczną, jest rozliczana z reform. Czy można przewidzieć, że pójdzie te sygnały przełożą się na trwałą zmianę polityki energetycznej?

Zacznijmy od tego, że Serbia budując przedłużenie gazociągu TurkStream na swoim terytorium i wyłączając tę rurę spod regulacji unijnych – wbrew zaleceniom Wspólnoty Energetycznej, przyczyniła się do wzmocnienia dominującej pozycji rosyjskich spółek na Bałkanach, ale także częściowo w Euroie Środkowej. Serbowie od 12 lat nie potrafili zbudować połączenia z Bułgarią finansowanego ze środków unijnych, a w tym czasie powstał TurkStream. Moim zdaniem objęcie TurkStreamu reżimem unijnym umożliwiłoby Serbii importowanie gazu z innych kierunków.

Tego nie ma i zapewne szybko się to nie zmieni.

Powiązania serbsko-rosyjskie w energetyce są bardzo silne  i nietransparentne, nie wiadomo kto, gdzie czerpie jakie korzyści. Jest duża grupa ludzi, która z tego korzysta. Nie mówimy tylko o dyrektorach w Serbiagazie (państwowym koncernie gazowym Serbii – przyp. red.), którzy mają drugie lukratywne etaty  w koncernach rosyjsko-serbskich. Odejście od stosunków energetycznych z Rosją uderzy w ich personalne interesy. Oficjalnie nie wiemy ile Serbia płaci za gaz, umowy są tajne. Jest to bardzo mocne uwikłanie, i zmiana tego stanu rzeczy zajmie dużo czasu.

Amerykanie mocno naciskają na Serbię, ale trudno powiedzieć, czy to przyniesie jakieś zmiany. Serbowie wykonują ruchy dyplomatyczne, stawanie po stronie Rosji jest dla nich coraz większym obciążeniem, ale zmiany w sektorze gazowym nie są nieodwracalne. Co oznacza, że mimo obecnych sygnałów Serbia może wrócić do relacji z Rosją. Nie zostały podjęte decyzje mające na celu odcięcie od rosyjskiego sektora energetycznego.

Co mówią dane?

Na razie nie wskazują żadnych zmian. W mediach pojawiają się informacje o nacjonalizacji NIS (Naftna Industrija Srbije – serbskie przedsiębiorstwo petrochemiczne – przyp. red.), w której większość udziałów posiadał Gazprom Nieft, ale jak na razie udziały rosyjskiej spółki w serbskim koncernie zostały podzielone tak pomiędzy  rosyjskie podmioty by NIS nie został objęty sankcjami. Koncern NIS korzystał ze spadku cen rosyjskiej ropy po wybuchu wojny, co przełożyło się na wzrost jej udziału w surowcu przerabianych w serbskiej rafinerii z 17 do 60 procent w 2022 roku. Jednak to się skończyło z wejściem w życie kolejnego pakietu unijnych sankcji w grudniu zeszłego roku zakładającego zakaz importu rosyjskiej ropy drogą morską (Serbia importuje ropę prez chorwacki port). Choć Serbia nie jest w reżimie sankcyjnym, to one i tak w nią uderzają.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik

Jakóbik: Panie Premierze, jaka będzie strategia energetyczna Polski?