Sierakowska: USA produkują 11 mln baryłek ropy dziennie

19 lipca 2018, 12:00 Energetyka

Po wcześniejszym kilkudniowym ciągu dynamicznych zniżek, notowania ropy naftowej wczoraj zaliczyły wzrostową sesję. Cena amerykańskiej ropy WTI przekroczyła w górę poziom 67 USD za baryłkę, z kolei notowania europejskiej ropy Brent wyraźnie przekroczyły poziom 72 USD za baryłkę. Środową sesję na razie należy traktować jako wzrostowe odreagowanie, zwłaszcza że z fundamentalnego punktu widzenia, powodów do zwyżek cen ropy naftowej było wczoraj niewiele – pisze Dorota Sierakowska, analityczka DM BOŚ.

W centrum uwagi inwestorów na rynku ropy naftowej, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, był raport amerykańskiego Departamentu Energii. Podano w nim, że w poprzednim tygodniu zapasy ropy naftowej w USA wzrosły aż o 5,8 mln baryłek. Jest to nie tylko duże zaskoczenie w porównaniu z oczekiwaniami z początku tego tygodnia, zakładającymi spadek zapasów o kilka milionów baryłek (co najmniej 3 mln), lecz także jest to dużo większa zwyżka niż podał Amerykański Instytut Paliw we wtorkowym raporcie. Niemniej, negatywny wydźwięk tej informacji hamowały dane pokazujące duży spadek zapasów benzyny w USA w poprzednim tygodniu (o 3,2 mln baryłek) przy oczekiwaniach symbolicznej zniżki.

Wśród informacji zaprezentowanych przez Departament Energii warto zwrócić uwagę przede wszystkim na tę dotyczącą produkcji, która – wg danych tej instytucji – w poprzednim tygodniu wynosiła średnio 11 mln baryłek dziennie. To pierwszy raz w historii, kiedy amerykańska produkcja sięgnęła do tej bariery. Tym samym, Stany Zjednoczone doganiają Rosję, która w pierwszej połowie lipca produkowała około 11,2 mln baryłek ropy naftowej dziennie. Niemniej, w przypadku obu krajów zapowiadane są w kolejnych miesiącach zwyżki wydobycia ropy, a więc możemy obserwować wyścig o stanowisko globalnego lidera produkcji tego surowca.