Kolejne kraje skandynawskie odmawiają integracji z rynkiem energii w Niemczech. Powód to obawy o destabilizację i zmienne ceny.
Szwecja zatrzymała projekt połączenia elektroenergetycznego Hansa PowerBridge o mocy 700 MW mającego łączyć ją z Niemcami przez Morze Bałtyckie tłumacząc się „brakiem efektywności” rynku niemieckiego. Operator Svenska Kraftnat cofa decyzję z 2018 roku ze względu na to, że nagła podaż energii ze źródeł odnawialnych w Niemczech może destabilizować rynek szwedzki i a spadki tej podaży podnosić ceny ze względu na skokowy wzrost importu w kierunku niemieckim.
W podobnym tonie wypowiada się ministerstwo energetyki Norwegii. Minister Terje Aasland powiedziała agencji Montel, że „jeden obszar cenowy w Niemczech nie jest optymalny”. Chodzi o to, że Niemcy musiały okresowo wyłączać moce wytwórcze przez nadmiar energii, którego nie mogły rozdysponować wewnątrz kraju przez niedostateczną ilość połączeń. Wtedy także był wyłączany interkonektor NordLink do Norwegii.
Podział Niemiec na dwie strefy cenowe na północy i południu lepiej odzwierciedlałby sytuację i wysyłał bardziej adekwatne sygnały cenowe. Jest tak już w Szwecji i Norwegii, które dzielą się na kilka stref cenowych, które odzwierciedlają spadkiem cen nadpodaż w danym obszarze, a nie całym kraju. Mniejsze wahania cen pozwalają zabezpieczać się na rynku w sposób bardziej przewidywalny.
Reuters / Montel / Wojciech Jakóbik
Zachmann: Potrzebujemy koordynacji rynków energii, bo inaczej nasza praca na nic (ROZMOWA)