Słowa, nie czyny. Jak producenci ropy grają porozumieniem naftowym

12 kwietnia 2016, 13:15 Alert

(Financial Times/Bloomberg/Piotr Stępiński/Wojciech Jakóbik)

ropa

Jak informuje Financial Times, zdaniem szefa State Organization for Marketing of Oil (SOMO, iracka spółka zajmująca się sprzedażą ropy naftowej – przyp. red.) stwierdził, że największe na świecie państwa wydobywające ropę naftową muszą ograniczyć wydobycie surowca aby podnieść jego ceny. Według Falaha Alamira ,,trzeba zrobić wszystko aby to porozumienie zostało osiągnięte aby wspomóc ceny”.

– Wszyscy tego potrzebują, a także poparcia Iraku dla tego porozumienia – stwierdził Alamir. – Popyt rośnie, a podaż maleje, zwłaszcza gdy spada wydobycie ropy łupkowej w Stanach Zjednoczonych. To jest odpowiedni czas. Porozumienie będzie teraz efektywne – powiedział szef SOMO.

Kwestią sporną wśród państw wydobywających ropę jest udział Iranu w zbliżającym się w szczycie w katarskiej stolicy. Zdaniem Alamirego Teheran ma prawo do zwiększenia wydobycia do poziomu sprzed wprowadzenia wobec niego międzynarodowych sankcji. Irak będzie dążył do zamrożenia wydobycia na poziomie ze stycznia 2016 roku.

Irak bije rekord wydobycia

Chociaż deklaracje irackie wskazywałyby na wolę ograniczenia wydobycia w celu podniesienia cen ropy, czyny świadczą o czymś innym. Jak informowała 11 kwietnia agencja Bloomberg powołując się wspomniane SOMO w marcu Bagdad zwiększył wydobycie osiągając rekordowy poziom 4,55 mln baryłek dziennie. Dla porównania w lutym Irak wydobywał dziennie 4,46 mln baryłek.

W ubiegłym miesiącu eksport irackiego surowca w porównaniu z lutym wzrósł 17,9 procent do 3,81 mln baryłek dziennie.

Arabia nie współpracuje

Na szczycie organizacji z 4 grudnia 2015 roku zapadła decyzja o porzuceniu celu wydobycia na poziomie 30 mln baryłek dziennie. Na spotkaniu w Katarze z 16 lutego Arabia Saudyjska, Rosja, Wenezuela i Katar ustaliły, że będą dążyć do zamrożenia wydobycia ropy na poziomie ze stycznia. Zadeklarowały, że same zamrożą eksploatację, jeżeli do inicjatywy przyłączą się inni producenci. Docelowo miałaby ona doprowadzić do ustabilizowania cen ropy na wyższym poziomie. Obecnie w obliczu nadpodaży są one niskie i podważają opłacalność wydobycia, a także pozbawiają kraje naftowe części zysków do budżetu. Następne spotkanie OPEC odbędzie się w stolicy Kataru, Doha, 17 kwietnia.

Wydobycie w Iranie wzrosło o 100 tysięcy dziennie do 3,2 mln baryłek na dzień. To najwięcej od maja 2012 roku, czyli miesiąca po wprowadzeniu sankcji gospodarczych przeciwko Iranowi, które pozbawiły go możliwości eksportu surowca do Unii Europejskiej i zmusiły do ograniczenia wydobycia. Po zniesieniu sankcji w styczniu 2015 roku Teheran chce wrócić na rynek europejski. W ramach rywalizacji o udziały rynkowe wydobycie zwiększa także inny członek OPEC, czyli Irak. W marcu wzrosło ono o 150 tysięcy baryłek dziennie do 4,35 mln. Irak to drugi producent ropy w kartelu. Największy to Arabia Saudyjska, która zmniejszyła wydobycie o 10 tysięcy baryłek dziennie do 10,19 mln. Rijad utrzymuje wydobycie na poziomie bliskim styczniowego w oczekiwaniu na dalszy los porozumienia z Doha.

Jednakże w rozmowie z Bloombergiem, Saudyjczycy zastrzegli, że Arabia zamrozi wydobycie tylko wtedy, gdy zrobi to Iran oraz „inni wielcy producenci”. – Jeśli wszystkie kraje zamrożą wydobycie to my także będziemy na to gotowi – powiedział agencji książę Mohammed bin Salman. – Jeśli ktokolwiek zdecyduje się na zwiększenie produkcji, nie przeoczymy okazji, która pojawi się przed nami – ostrzegł. Oznacza to, że jeśli nie będzie konsensusu wszystkich producentów, Arabia nie poprze porozumienia. Bez wsparcia największego producenta ropy na świecie, nie ma ono sensu. Według części ekspertów nawet wspólne ograniczenie wydobycia przez wszystkich producentów na globie do poziomu ze stycznia nie wspomoże cen, bo nie zdejmie nadpodaży z rynku. Tymczasem producenci amerykańscy nie zamierzają zmniejszać wydobycia, pozostawiając jego regulacje rynkowi. Przedstawiciele irańscy deklarują zaś, że Iran ma pełne prawo do zwiększania produkcji i powrotu na rynek europejski, a oczekiwanie od niego samoograniczania się to „żart”.

Saudyjczycy chcą spowolnić powrót Iranu na rynek

Jak podaje Financial Times, Arabia Saudyjska zakazała okrętom transportującym irańską ropę wstępu na wody terytorialne Królestwa i Bahrajnu. Te, które zadeklarowały, że jednym z trzech ostatnich portów, w których cumowały należy do Iranu, nie będą mogły wejść na wody tych krajów. Ten problem, jak i nieznane ryzyko wynikające z przyszłego rozwoju sytuacji w napiętych relacjach Arabii z Iranem sprawia, że inwestorzy obawiają się przekazywać kapitał do Iranu. Kolejnym utrudnieniem jest niemożność skorzystania z ropociągów pozwalających przesłać ropę z Morza Czerwonego do Śródziemnego. Przed wprowadzeniem sankcji Teheran je wykorzystywał. Z informacji Financial Times wynika, że obecnie dostęp do nich może blokować Arabia Saudyjska, posiadająca część udziałów w instalacjach.

Słowa, nie czyny

Kraje naftowe rozmawiają o porozumieniu naftowym w celu doraźnego podniesienia cen ropy. Same jednak podejmują działania świadczące o tym, że zamierzają słać na rynek jak najwięcej surowca i rywalizować z konkurencją za pomocą ceny. W tym świetle porozumienie naftowe wydaje się mało realne, a jeśli jednak do niego dojdzie, mało skuteczne.