Podczas konferencji EEC Green odbyła się druga część panelu poświęconego smart city – innowacyjnym rozwiązaniom, które mają sprawić, że w epoce wzmożonej urbanizacji życie w miastach stanie się wygodniejsze, a środowisko czystsze.
Jacek Szołtysek z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach powiedział, że miasta przyciągają ludzi, ponieważ mają więcej do zaoferowania: – Przenosząc się do miast, ludzie oczekiwali wyższego poziomu życia. W tym aspekcie w ciągu lat niewiele się zmieniło. W ostatnim czasie, gdy mówiło się o inteligentnych miastach, brało się pod uwagę ilość nowoczesnych gadżetów. Tymczasem w smart city chodzi o to, by zapewnić mieszkańcom lepszy poziom życia. Miasto może być inteligentne wyłącznie mieszkańcami, i wtedy jest problem. Miasto inteligentne to miasto spotkań – stwarzające warunki do fizycznych spotkań mieszkańców. Do tego nie są potrzebne gadżety, tylko dobry klimat dla stosunków międzyludzkich – przekonywał profesor Szołtysek.
Alain Simonnet, dyrektor 3M na Europę Wschodnią zwrócił uwagę, że zauważalne jest zjawisko drożenia życia w miastach, co skłania ludzi do wyprowadzki do terenów podmiejskich, co z kolei powoduje poranne korki, gdy ci ludzie podróżują codziennie do pracy. – Smart city jest przyjazne środowisku, ma dobrą komunikację miejską, jest zaawansowane technologicznie i wygodne. Bycie inteligentnym oznacza sprostanie tym wymaganiom – mówił Simonnet.
Justyna Glusman, przedstawicielka warszawskich ruchów miejskich powiedziała, że smart city polega na wykorzystywaniu inteligencji swoich mieszkańców: – Władze takich miast potrafią wspólnie z mieszkańcami wypracowywać rozwiązania i wykorzystywać zasoby. Inteligentne miasto to takie, do którego ludzie chętnie przyjeżdżają. Przykładem ze świata jest Bogota; głównym wyzwaniem tego miasta była przestępczość. Potem zwrócono uwagę na problemy związane z transportem. Władze miasta wzięły byka za rogi. Dzisiaj miasta muszą się zmierzyć z problemem emisji CO2 i jakości powietrza. To wymaga politycznej odwagi i pieniędzy – mówiła Glusman. Dodała, że elektromobilność nie rozwiąże wszystkich problemów miasta: – Codziennie do Warszawy wjeżdża około pół miliona aut, na każde miejsce parkingowe przypadają trzy samochody. Ile byśmy stworzyli nowych miejsc do parkowania, i tak będzie ich za mało. W centrach jest za dużo samochodów i trzeba to ograniczać. Musimy stawiać na transport publiczny, w Warszawie jest niewykorzystany potencjał transportu szynowego. Tabor jest sukcesywnie wymieniany, pojazdy napędzane paliwami alternatywnymi są coraz tańsze. W trakcie ostatniej kampanii wyborczej dużo miejsca zajął problem komunikacji miejskiej. Rozwijana jest też sieć tramwajowa, w ostatnich latach zaniedbana, ale mamy ambitne plany na jej rozwój – tłumaczyła Glusman.
Wiceprezydent Katowic Bogumił Sobula powiedział, że bardzo trudno jednoznacznie zdefiniować smart city. – Inteligentne miasto to takie, które w maksymalnym stopniu jest w stanie wykorzystać swoje zasoby, by zaspokoić potrzeby mieszkańców. Gdy interesy mieszkańców będą sprzeczne, to władze będą w stanie przekonać mieszkańców do swoich racji. Ważne jest też to, by znać aktualne potrzeby mieszkańców. Trzeba też umiejętnie kreować potrzeby mieszkańców, to jest z kolei związane z pewnym wizjonerstwem. Dialog i komunikowanie się w takich sytuacjach jest najlepszym sposobem na rozwiązywanie takich problemów – mówił Sobula.
Prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński powiedział, że potrzebny jest przekaz z centralnej administracji, co powinno być zmieniane w miastach: – Śląsk się wyludnia. Narzekamy na transport publiczny, potrzebujemy kolei metropolitalnej jako kręgosłupa transportu w regionie. Również jakość powietrza; goście szczytu klimatycznego mogą się przekonać jak poważny to jest problem. Trudno też ocenić, czy władze centralne mają strategię walki ze smogiem. Czasami trzeba iść na zwarcie z obywatelami, na przykład ograniczając ruch samochodowy w centrach miast. Żeby dać mieszkańcom miasta, w których chce się żyć, potrzebujemy mieć wsparcie z góry – mówił Chęciński.
Kazimierz Rajczyk, zarządzający sektorem energetycznym w ING powiedział, że koncepcja współdzielenia w oparciu o elektromobilność zasługuje na wsparcie. – Powinno to być skoordynowane z rowerami miejskimi i hulajnogami, pierwsze znaki takich przemian widać już w Warszawie – powiedział.
Maciej Grabowski, były minister środowiska, obecnie w Global Compact Network Poland zaznaczył, że powinniśmy unikać definiowania smart city: – Wcześniej smart city były Ateny Peryklesa, gdzie mieszkańcy mieli dużo do powiedzenia. Miasta nie mogą się zatrzymywać w rozwoju, muszą ciągle coś wymyślać. W Nowym Jorku zamknięto Times Square, co wbrew pozorom udrożniło miasto. Ważna jest funkcja bezpieczeństwa, związana z adaptacją do zmian klimatu, ale też gospodarki wodnej – mówił.