Przyszłość Gazociągu Polska-Litwa może być zależna od sporu Orlen Lietuva z Kolejami Litewskimi – podaje agencja LETA/BNS.
Polska i Litwa rozmawiają o przyszłości projektu Gazociągu Polska-Litwa (GIPL), który jest kluczowy dla integracji gazowej krajów bałtyckich z pozostałymi państwami Unii Europejskiej. Projekt zostanie opóźniony o 2,5 roku. Agencja BNS przekonuje, że Polacy domagają się nowego podziału kosztów, który będzie dla nich bardziej korzystny.
– Warszawa postrzega zaangażowanie Orlenu na Litwie, jako sprawę równie istotną, jak GIPL i LitPol Link 2. Orlen uznaje, że nie jest traktowany na równi z innymi klientami Kolei Litewskich i nie chce płacić więcej, niż inni – mówi agencji Wojciech Jakóbik, analityk Instytutu Jagiellońskiego i redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
LitPol Link 2 to projekt drugiego połączenia elektroenergetycznego Polska-Litwa, który pozwoli na niekontrolowany, swobodny przepływ energii między systemami, a co za tym idzie, synchronizację sieci krajów bałtyckich z kontynentalnym. Jakóbik podkreśla, że wraz z integracją nie będzie już możliwe ograniczenie napływu taniej energii ze Skandynawii do Polski.
– Energetyka i polityka są ze sobą ściśle powiązane. Jeśli ktoś szuka pretekstu, na pewno go znajdzie. Warto przypomnieć sobie problemy ropociągu Drużba, który po wielkich naprawach i tak został wyłączony i nikt go nie używa. To jest dokładnie to, co może dziać się w tym przypadku – powiedział Kestius Dauksys, poseł będący członkiem komisji ds. energetyki w Sejmasie. Jego zdaniem opóźnienie GIPL może być decyzją polityczną pod pretekstem zmiany trasy.
Mimo to minister energetyki Litwy Rokas Masiulis nie uznaje powiązania kwestii GIPL ze sporem Orlenu o stawki kolejowe. – Nie ma bezpośredniego połączenia, te sprawy są całkowicie odrębne, choć jest generalnie prawdą, że sprawa Orlenu i inne są koordynowane w jednym ministerstwie w Polsce, a na Litwie w różnych – powiedział minister cytowany przez BNS.
Przyznał, że sprawa Orlenu została podniesiona przez Polaków podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy. Minister transportu i komunikacji Litwy Rimantas Sinkevicius ocenia, że negocjacje Orlenu z Kolejami Litewskimi mogą mieć przełożenie na przyszłość wspólnych projektów.
– Problemem są pieniądze. Jedna strona chce tańszych usług, a druga chce zysków. Najmniejsza różnica oczekiwań z zeszłej wiosny wyniosła 41 mln euro do 2024 roku. Największa to fantastyczna suma ponad 200 mln euro – wskazuje Litwin.
Premier Litwy Algirdas Butkevicius zadeklarował, że nie zaakceptuje działalności krajowego operatora kolejowego ze stratą w celu usatysfakcjonowania Orlenu. Przyznał jednak, że zgoda w tej sprawie ułatwiłaby rozmowy o wspólnych projektach energetycznych z Polską.
BNS/Wojciech Jakóbik