Sprawiedliwa transformacja: pod jaki numer dzwonić?

6 września 2024, 13:00 Energetyka

Polskie regiony węglowe są największym beneficjentem unijnego Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. To nowy element wspólnotowej polityki, który w latach 2021-2027 ma wspierać realizację unijnych celów energetycznych i klimatycznych. Przyszłość Funduszu w kolejnej perspektywie budżetowej UE jest jednak niepewna. Jego utrzymanie powinno być jednym z priorytetów dla polskiego rządu, a zbliżająca się prezydencja Polski w UE to dobry moment, by rozmawiać o tym z europejskimi partnerami. Tymczasem, choć za energetykę w Polsce odpowiada wiele resortów, za sprawiedliwą transformację – w zasadzie nikt. Co jest do stracenia?

Przykona. Wieś położona w powiecie tureckim, we wschodniej części województwa wielkopolskiego. We wrześniu 2023 roku uruchomiono tam drugą największą farmę fotowoltaiczną w Polsce. Ponad 300 tysięcy dwustronnych paneli zlokalizowanych na powierzchni odpowiadającej 375 boiskom do piłki nożnej ma moc ponad 200 MW. Już teraz może zasilić ponad 100 tysięcy gospodarstw domowych, a w planach jest jej rozbudowa. Jeżeli tak się stanie, moc wzrośnie o kolejne 40 MW, a farma stanie się największą inwestycją tego typu w naszym kraju.

Jest to kolejny projekt w tak dynamicznie rozwijającej się w Polsce fotowoltaice – technologii, której moc w czerwcu tego roku przekroczyła 16,9 GW.

Jednak w przypadku elektrowni w Przykonie to nie jej skala, a lokalizacja powinna przykuwać szczególną uwagę. Farma powstała na rekultywowanych terenach po odkrywkach kopalni węgla brunatnego Adamów. Ostatnią tonę węgla wydobyto tam w 2020 roku, trzy lata przed uruchomieniem elektrowni fotowoltaicznej.

Wielkopolska Wschodnia to jeden z siedmiu regionów węglowych w naszym kraju. Podobnie jak Śląsk, Małopolska, Lubelszczyzna, Bełchatów i Dolny Śląsk (subregion zgorzelecki i wałbrzyski) mierzy się z procesem transformacji energetycznej.

Polskie oblicza (sprawiedliwej) transformacji

Pięć z siedmiu polskich regionów węglowych jest beneficjentami unijnego Funduszu na rzecz Sprawiedliwej Transformacji (FST), w ramach którego Polska otrzymała ponad 17 miliardów złotych na lata 2021-2027 – najwięcej spośród wszystkich państw UE. Wsparciem objęte są województwa: dolnośląskie (podregion wałbrzyski), łódzkie (podregion piotrkowski i sieradzki), małopolskie (podregion oświęcimski), śląskie (podregion katowicki, bielski, tyski, rybnicki, gliwicki, bytomski i sosnowiecki) i wielkopolskie (podregion koniński). Obecnie jako jedyne z FST nie korzystają Bogdanka (województwo lubelskie) i Turów (subregion zgorzelecki w województwie dolnośląskim). Ten ostatni o Fundusz nawet się nie ubiegał.

Aby skorzystać z bezzwrotnych środków FST należało przygotować tzw. terytorialne plany sprawiedliwej transformacji i wskazać w nich m.in. datę planowanego odejścia od wydobycia i wykorzystywania węgla w danym regionie oraz harmonogram poszczególnych etapów tego procesu.

FST ma szczególne znaczenie w kontekście polskich zmagań z procesem transformacji energetycznej. Wśród inicjatyw wspieranych przez FST jest m.in. budowa farm fotowoltaicznych, magazynów energii czy innych technologii niskoemisyjnych na rekultywowanych terenach górniczych, ale przede wszystkim dywersyfikacja działalności gospodarczej konkretnych regionów, w których dotąd górnictwo węgla kamiennego czy brunatnego i powiązane z tym sektory były podstawą funkcjonowania oraz głównym miejscem pracy dla mieszkańców. Działania finansowane z FST mają być prowadzone tak, by ograniczyć zależność od kopalń i elektrowni – ale jednocześnie kreować m.in. nowe, stabilne miejsca pracy w innych, mniej emisyjnych sektorach i pomagać mieszkańcom w przebranżowieniu.

Pomimo tego, że Fundusz Sprawiedliwej Transformacji jest nowym, pilotażowym unijnym mechanizmem, Polska jest jednym z państw, które dobrze radzą sobie z wykorzystaniem dostępnych środków. To ogromna praca i zasługa urzędów marszałkowskich w regionach (jeszcze) węglowych.

Co na to Bruksela?

Tymczasem na poziomie całej UE, z wykorzystaniem Funduszu Sprawiedliwej Transformacji jest kłopot.

Celem FST jest wsparcie odchodzenia od gospodarki wysokoemisyjnej w całej UE, co oznacza, że wszystkie państwa wspólnoty, również te, w których nie ma regionów węglowych, są uprawnione do skorzystania z tego instrumentu finansowego.

Wnioski o pieniądze z FST złożyło 26 państw UE, jednak są takie, jak na przykład Słowenia, które nie alokowały jeszcze ani eurocenta z przyznanych środków. Inne kraje borykają się z różnorodnymi problemami, np. głębokimi podziałami i trudnościami w osiągnięciu konsensusu pomiędzy interesariuszami (widoczne przede wszystkim w bułgarskich regionach węglowych, w których nie podjęto jeszcze rozmów na temat transformacji) czy wątpliwościami dotyczącymi wyboru partnerów procesu i nieuwzględnieniem kluczowych graczy (szczególnie w Czechach i na Węgrzech).

Jeśli więc fundusz pilotażowy napotyka n a bariery i nie jest dobrze wykorzystywany na poziomie całej wspólnoty, uwzględnienie FST w nowym wieloletnim budżecie unijnym, który będzie konstruowany już wkrótce, nie jest pewne. Odcięcie dostępu do pieniędzy dla polskich regionów, które z Funduszu potrafią sprawnie korzystać, jest więc poważnym ryzykiem.

Halo, czy Warszawa mnie słyszy?

Trwa wyłanianie składu nowej Komisji Europejskiej, a tekę budżetową może przejąć Polak. A to właśnie Polsce jako największemu beneficjentowi FST powinno najbardziej zależeć na dalszym wsparciu z pieniędzy unijnych dla regionów węglowych w najbliższych latach. Zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że w niektórych z nich transformacja na dobre dopiero się rozpocznie. W Bełchatowie, gdzie zlokalizowana jest największa elektrownia węglowa w Europie i największy pojedynczy emitent CO2, do 2030 roku wydobycie węgla brunatnego i produkcja energii elektrycznej z tego surowca spadną o trzy czwarte. To zaledwie za 6 lat! Jeśli więc dziś kompleks zatrudnia ponad 6 tysięcy pracowników, już teraz trzeba mieć gotowy plan i podjąć konkretne działania, które pozwolą przygotować się na nadchodzące zmiany – dla dobra ludzi i dobrobytu regionu. Elementem tej układanki powinno być utrzymanie FST w kolejnej perspektywie budżetowej UE.

Przed Polską również wyzwanie dokończenia transformacji Śląska. Utrzymywanie wydobycia węgla z nierentownych kopalń aż do 2049 roku – co jest obecnie zapisane w tzw. Umowie społecznej pomiędzy rządem a związkami górniczymi nie jest wizją realistyczną – data ta wymaga pilnego urzeczywistnienia. W nieskończoność na dyskusję o swojej przyszłości nie może czekać także Turów

Przyszłość po węglu

Polska musi mieć plan na to, co po węglu – zarówno w sektorze energetycznym, jak i w poszczególnych regionach, dla których zmiana modelu pozyskiwania energii wykorzystywanej w całym kraju oznacza konieczność przebudowy lokalnej gospodarki.

Konkretne decyzje, przejrzysty harmonogram i jasna komunikacja ze strony decydentów jest kluczowa, aby proces tej nieuchronnej transformacji był sprawiedliwy – czyli taki, który nie pozostawi regionów samych sobie, bez pomocy. Mamy jako kraj trudne doświadczenia transformacji gospodarczej lat 90. XX wieku – błędów wówczas popełnionych nie możemy teraz powielić. Jednak nie będzie to możliwe bez planów oraz ogromnych nakładów finansowych, ponieważ zasadnicza transformacja – czyli nieuniknione zamykanie elektrowni węglowych i powiązanych z nimi kopalni – rozpocznie się dopiero po 2027 roku.

Mimo że polskie regiony sprawnie radzą sobie z wykorzystaniem Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, potrzebują wsparcia rządu. Władze centralne nie tylko powinny przygotować plan strategiczny na przyszłość energetyki po węglu – ale także wykonać pracę, aby przekonać partnerów unijnych do konieczności utrzymania FST po 2027 roku. Tymczasem temat ten jest zaniedbany. Brakuje lidera lub liderki sprawiedliwej transformacji. Nie wiadomo, pod jaki numer w tej sprawie dzwonić. Czas ten temat potraktować w Polsce priorytetowo.

Opracował Piotr Brzyski

Transformacja energetyczna kontra realia. Spięcie