– Rok temu Orlen Lietuva zdecydował, że zwiększy wydajność Rafinerii Możejki na Litwie i zainstaluje w niej nowy reaktor. Dwa tygodnie temu gigant ważący 1500 ton został rozładowany w porcie w Kłajpedzie i wyruszył transportem kołowym w jedną z najtrudniejszych logistycznie podróży, która przyciągnęła tysiące Litwinów. Dziś jest już na miejscu, ale nie obyło się bez niespodzianek – pisze Jędrzej Stachura, redaktor BiznesAlert.pl.
W sierpniu 2022 roku Orlen Lietuva, litewska spółka zajmująca się przetwarzaniem ropy naftowej, należąca do Grupy Orlen, rozpoczęła budowę nowej Instalacji Konwersji Pozostałości (RHCU) w swojej rafinerii w Możejkach. Koncern obrał sobie wówczas za cel, aby tym samym zwiększyć wydajność zakładu. Teraz umieści tam kluczowy element układanki, czyli 95 metrowy reaktor ważący ponad 1500 ton, który od dwóch tygodni był transportowany z Kłajpedy do Możejek. To największy projekt logistyczny w historii firmy.
Metamorfoza w Możejkach
Na początku warto wyjaśnić, dlaczego Orlen decyduje się na tak skomplikowane przedsięwzięcie. Według założeń, nowa instalacja w Możejkach, której częścią będzie transportowany reaktor, już w 2025 roku pozwoli wytwarzać więcej produktów wysokomarżowych, zwiększając rentowność litewskiego zakładu, przyczyniając się tym samym do wzmocnienia bezpieczeństwa energetycznego całego regionu.
Budowa instalacji pogłębionego przerobu ropy w rafinerii w Możejkach to największy w historii Grupy Orlen projekt inwestycyjny prowadzony na Litwie. Przedsięwzięcie ma zostać zrealizowane do końca 2024 roku i umożliwić wzrost EBITDA nawet o ok. 68 mln euro rocznie. Wszystko to dzięki zwiększeniu uzysku produktów wysokomarżowych o nawet 12 procent z obecnych niecałych 72 procent do poziomu 84 procent. Obecnie dla wyprodukowania oczekiwanego wolumenu paliw Orlen Lietuva przerabia do 10 mln ton surowca rocznie, a po uruchomieniu instalacji hydrokrakingu uzyskanie podobnego wolumenu paliw będzie możliwe przy przerobie na poziomie 8 mln ton ropy rocznie.
Podróż reaktora z Kłajpedy do Możejek, licząca 145 kilometrów, rozpoczęła się w nocy z 5 na 6 sierpnia 2023 roku. Transport reaktora odbywał się tylko w nocy, ze średnią prędkością trzy kilometry na godzinę. Był przewożony drogami regionalnymi Kłajpedy, Kretyngi, Skuodas i Możejek. Teraz, zgodnie z planem, włoski reaktor o długości 95 metrów, szerokości 6,5 metra i wysokości 10 metrów zostanie zainstalowany w zakładzie.
Jak wyglądała pielgrzymka giganta?
Operacja trwała dwa tygodnie (podróż samochodem osobowym z Kłajpedy do Możejek to około 2 godziny jazdy) i przez cały ten czas wzbudzała sensację wśród lokalnej społeczności. Świadczy o tym fakt, że w nocy z 5 na 6 sierpnia, gdy reaktor, ułożony na platformie wyposażonej w 88 osi (176 kół), opuszczał przedsiębiorstwo transportu morskiego Bega w Kłajpedzie, towarzyszył mu tłum liczący ponad tysiąc osób. Dodatkowo, chętni mogli codziennie śledzić postępy projektu dzięki transmisji w Internecie.
Początek podróży mógł zwiastować gładką przeprawę. Kordon, nad którym czuwało około 300 pracowników, pokonał bowiem pierwsze 2,5 kilometra dwie godziny szybciej niż zakładano w harmonogramie. Pierwszy postój olbrzyma, który łącznie z naczepami ważył około 2200 ton, odbył się wieczorem 6 sierpnia w pobliżu rynku w Tilžė i tam też pojawiły się pierwsze „wyboje”. Ze względu na wysoką temperaturę, wyjazd ładunku został opóźniony o godzinę. Około północy, gdy reaktor był już w drodze do Žiobrii, zerwał się silny wiatr i spadł deszcz, co jednak nie pokrzyżowało pierwotnych planów. Mimo, iż na ten etap trasy, liczący 13 kilometrów, przewidziano 11 godzin, skład dotarł na ustalone miejsce w 6 godzin i 45 minut. W drugą noc podróży reaktor opuścił Kłajpedę.
„Trzecia noc wyprawy” rozpoczęła się kolejnego dnia o godz. 19.00. Tuż po północy, po pokonaniu 25 kilometrów, reaktor dotarł do litewskiej wsi Jokubava, gdzie zatrzymał się na dzień „odpoczynku”. Co ciekawe, wioska liczy około 400 mieszkańców, a według szacunków przeprawę ładunku śledziło około 800 osób. Kolejnej nocy reaktor pokonał 8 kilometrów. Ten etap, jak wszystkie poprzednie, również został dopięty szybciej niż przypuszczano, wystarczyło bowiem 3 godz. 30 minut, zamiast zaplanowanych 5 godzin i 22 minut.
Dziewiątego sierpnia wieczorem, z około godzinnym opóźnieniem, gigant wyruszył z Jokubavy w kierunku Sluček przez Dupulči. Po drodze napotkał cztery problematyczne skrzyżowania i kilka miejsc, w których podłoże nie pozwala na przejazd tak dużego ładunku. Biorąc pod uwagę skalę przedsięwzięcia, inżynierowie i logistycy musieli być na to przygotowani, dlatego dużo wcześniej zaprojektowano specjalne rampy, umożliwiające pokonanie kolejnych 34 kilometrów. Warto dodać, że nad bezpieczeństwem przedsięwzięcia czuwały zespoły złożone z dziesiątek inżynierów, projektantów i ochroniarzy litewskich firm Mammoet Baltic, Fegda, Plungės laguna, Permitas, Argus, ESO i Litgrid. Ten etap został zakończony na ulicy Szawli w pobliżu autostrady Kretinga-Kartena.
W kolejnych dniach ładunek pokonywał trasę bez większych niespodzianek. Mimo pojedynczych przypadków, gdy trzeba przesunąć w czasie rozpoczęcie kolejnego etapu głównie ze względów pogodowych, projekt był realizowany zgodnie z harmonogramem.
Całe przedsięwzięcie nie obyło się jednak bez małej burzy medialnej. 13 i 14 sierpnia kilka portali podało informację, że transport utknął, pojawiły się nawet doniesienia o wstrzymaniu projektu. Orlen Lietuva wyjaśnił, że transport zatrzymał się na żwirowej drodze kilkaset metrów od miejsca postoju w Dolinie Erlenai, która została uznana za najtrudniejszą część trasy ze względu na wysokie wzniesienie i drogę na terenie dawnego torfowiska. – Historyczny ładunek kontynuuje podróż, która została przygotowana z uwzględnieniem wszelkich możliwych scenariuszy. Mamy plany A, B i C. Transport nie jest zagrożony – brzmiał komunikat Orlen Lietuva.
20 sierpnia koncern podał informację, że do końca trasy zostało około 16 kilometrów (10 km drogi asfaltowej i 6 km szutrowej). Dziś reaktor jest już na miejscu i jak podaje Orlen, jest przygotowywany do montażu. – Historyczny transport kluczowego elementu inwestycji w Możejkach zakończył się sukcesem. Cały projekt był przygotowywany od kliku miesięcy: zbudowano nowe drogi, wzmocniono już istniejące, poszerzono skrzyżowania i zjazdy oraz wzmocniono mosty i przepusty. Chociaż trasa wynosiła zaledwie 145 kilometrów to przewiezienie reaktora zajęło ponad dwa tygodnie i nie obyło się bez logistycznych wyzwań, związanych między innymi z warunkami pogodowymi. Mimo to, serce instalacji do pogłębionego przerobu ropy bezpiecznie dotarło do Możejek – podkreśla biuro prasowe Grupy Orlen w korespondencji z BiznesAlert.pl.
Koncern dodaje, że kolejnym wyzwaniem będzie zaplanowany na dziś rozładunek 95-metrowego reaktora, który potrwa dwa dni. Jak zapewniają eksperci z Możejek, nie będzie to tak skomplikowane przedsięwzięcie jak sam transport. Do montażu, który został zaplanowany na początek października, potrzebne będą dwa dźwigi.
Rafineria w Możejkach to jeden z flagowych projektów Grupy Orlen. To właśnie ten zakład jako pierwszy zrezygnował z importu ropy rosyjskiej i musiał za to zapłacić sporą cenę. Nowy reaktor z Włoch dotarł już do swojego nowego, litewskiego domu i niebawem pomoże Możejkom powrócić na właściwe tory.
Szurowska: Zielone Możejki mogą być perłą w koronie paliw syntetycznych