Starkowski: Trump to szansa na współpracę USA i Chin

10 listopada 2016, 12:30 Bezpieczeństwo

KOMENTARZ

Mieczysław T. Starkowski

Redaktor BiznesAlert.pl

W 2011 roku ówczesna sekretarz stanu Hillary Clinton oświadczyła w naszym portalu, że Stany Zjednoczone zaczynają kierować swoje militarne zainteresowania w stronę Azji-Pacyfiku. W tle była rosnąca asertywność Chin w tym regionie oraz przekonanie wielu amerykańskich sojuszników, iż USA zapomniały o strategicznym znaczeniu Azji, angażując się w wieloletnie wojny na Bliskim Wschodzie, przypomina serwis foreignpolicy.com.

Rząd Baracka Obamy miał rację, zapewniając sojuszników o swojej przychylności. Ale przecież Stany Zjednoczone były związane z tym regionem, zwłaszcza w sferze militarnej. Tyle że był to typowy przypadek głośnego rozprawiania i braku działań, co doprowadziło do agresji i niestabilności w regionie.

Źródło: WikiCommons

Oczywiście podstawowe znaczenie mają relacje z Chinami, które są potężnym i ciągle rosnącym w siłę rywalem. Zwłaszcza że mają ogromną nadwyżkę w obrotach handlowych. Dlatego prężą muskuły, stale modernizując swoją armię.

Stany Zjednoczone nie reagują w odpowiedni sposób, twierdzą eksperci. Natomiast Pekin poczyna sobie coraz śmielej. Na przykład tworząc sztuczne wyspy (o powierzchni 3 tysięcy akrów) na Morzu Południowochińskim.

Podobnie nieskuteczna była amerykańska polityka wobec Korei Północnej. Efektem jest tylko brak stabilności, a nawet rosnące zagrożenie. Od początku urzędowania prezydenta Obamy państwo to przeprowadziło cztery testy broni atomowej i zatopiło okręt Południowej Korei. Prowadzi także aktywną politykę rozwoju broni rakietowej. Obecnie eksperci przyjmują, że Pjongjang ma rakiety mogące dotrzeć do zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych.

Ta sytuacja musi ulec zmianie. Dlatego USA potrzebują lidera, który rozumie te poważne wyzwania. W czasie kampanii wyborczej Donald Trump mówił jasno o swoich planach. Polityka zagraniczna ma wyrażać narodowe interesy Stanów Zjednoczonych. W tym celu zamierza on współpracować z każdym państwem, który popiera stabilność, dobrobyt i bezpieczeństwo na świecie, podkreślają autorzy artykułu w foreignpolicy.com.

Opinię o znaczeniu relacji między dwiema potęgami podziela chiński autor w serwisie project-syndicate.org. Choć naturalnie zajmuje zupełnie inne stanowisko. Jego zdaniem prezydent elekt skomplikuje stosunki dwustronne, zwłaszcza że obejmie urząd w przyszłym roku, a kilka miesięcy później – jesienią – odbędzie się 19 Narodowy Kongres Chińskiej Partii Komunistycznej. Teoretycznie zarówno Donald Trump, jak i Xi Jinping, prezydent Chin powinni chcieć, by te relacje pozostawały jak najlepsze. Ale może sie to okazać trudne. Powodem są podobno chińskie fobie Trumpa. A na pewno nie będzie łatwo o porozumienie biorąc pod uwagę kompletnie inne spojrzenie na roszczenia Państwa Środka wobec terytoriów na Morzu Południowochińskim, a także na atomowe ambicje Korei Północnej. Ponadto, stosunki te mogą paść ofiarą wewnątrzamerykańskich dyskusji o wartości dolara, światowym handlu i protekcjonizmie.

Wielu chińskich obserwatorów zgadza się, że Trump będzie musiał zmagać się z ogromnymi podziałami w amerykańskim społeczeństwie. Stoi on nie tylko wobec zszokowanych demokratów, ale również części republikanów, którzy byli przeciwni jego kandydaturze. Dlatego przede wszystkim musi uporządkować sprawy w swoim kraju. Gdyby tego nie zrobił, napięcia wzrosną jeszcze bardziej.

W polityce zagranicznej jest również wiele do zrobienia. Ostatnie lata zachwiały międzynarodowym ładem. Wojny na Ukrainie i w Syrii spowodowały powrót zimnej wojny między Stanami Zjednoczonymi a Rosją. Ma to ogromny wpływ na gospodarkę i bezpieczeństwo na całym świecie.

USA i Chiny, jako dwie światowe potęgi, muszą zatem wypracować nowy model współistnienia w tych niestabilnych warunkach. Współzawodnictwo nie może wykluczać współpracy. Przeciwnie, ta ostatnia ma większe znaczenie niż poprzednio. Korzyści będą przecież powszechne.