Stasiak: Władze Gdyni muszą brać pod uwagę prawo. Gdynia i Kosakowo zaskarżą KE

20 marca 2014, 08:51 Infrastruktura

Jak informowaliśmy spółka Port Lotniczy Gdynia-Kosakowo złożyła wniosek o upadłość. Oprócz roszczeń miasta ma ok. 1,5 mln zł długów. Na razie nie zapłaciła firmie, która wykonała elektroświetlny system oświetlenia nawigacyjnego i jego zasilanie. Bez pieniędzy pozostali też inni przedsiębiorcy i usługodawcy, którzy pracowali na rzecz spółki – pisał portal trójmiasto.pl.

– Zwracam uwagę, że sprawy upadłościowe należą do właściwości sądów rejonowych, a nie okręgowych. Zgodnie z obowiązującymi przepisami po złożeniu wniosku sąd zobowiązany jest zabezpieczyć majątek spółki – przekonuje w wypowiedzi dla naszego portalu wiceprezydent Gdyni, Bogusław Stasiak.

W opinii wiceprezydenta sąd dokona tego powołując zarządcę tymczasowego, który przez pewien czas będzie musiał zatwierdzać wszelkie decyzje dotyczące majątku Portu Lotniczego Gdynia – Kosakowo.

– Jak dalej potoczy się postępowanie dziś nie sposób przewidzieć – uważa Stasiak. – Musimy, przynajmniej teoretycznie, brać pod uwagę każdy scenariusz jaki rysuje obowiązujące prawo, a tych jest wiele. Bez wątpienia będziemy dążyć do zaspokojenia wierzycieli posiadających wierzytelności z innych tytułów niż obowiązek zwrotu pomocy publicznej.

Zdaniem wiceprezydenta może się okazać, że skarga na decyzję KE, która we właściwym terminie zostanie złożona w Sądzie w Luksemburgu również odbije się na postępowaniu upadłościowym. – Będąc odpowiedzialnym niczego jednak na razie nie można przesądzić – kończy Stasiak.

Gdynia i Kosakowo zaskarżą decyzję KE

– Miasto Gdynia i Gmina Kosakowo, po zapoznaniu się z uzasadnieniem decyzji Komisji Europejskiej w sprawie lotniska Gdynia – Kosakowo uznały za konieczne jej zaskarżenie. Skarga zostanie wniesiona do Sądu w Luksemburgu, który jest właściwy w tej sprawie – poinformowały we wspólnym oświadczeniu władze miasta Gdynia i gminy Kosakowo w związku z lutową decyzją KE o konieczności zwrotu niemal 92 mln zł, jakie wyłożyły na infrastrukturę lotniska Gdynia – Kosakowo.

W opinii Gdyni i Kosakowa władza Komisji Europejskiej obejmuje jej uprawnienie do dokonywania swobodnej oceny faktów. Jednakże nawet ocena swobodna nie może być dowolna. Wnioski Komisji Europejskiej są całkowicie sprzeczne z wnioskami płynącymi z analiz ekonomicznych przedstawionych przez inwestujące samorządy.

Wspólne oświadczenie zaznacza dalej: podkreślenia wymaga fakt, że analizy te były wykonywane przez wysokiej klasy  specjalistów jednej z największych i najlepszych firm konsultingowych na świecie. Komisja pominęła je i przyjęła własne, nie wskazując, z jakich przyczyn uznała te przedstawione za niewłaściwe. Uważamy, że w tym zakresie mogło dojść do przekroczenia uprawnień przez KE i chcemy, by zbadał to Sąd.
Ponadto autorzy oświadczenia uważają także, że „bardzo istotną okolicznością, na którą zwracaliśmy uwagę w toku postępowania, a co do której KE nie ustosunkowała się ani jednym słowem, jest fakt, iż decyzja nie jest możliwa do wykonania wprost. Tymczasem celem orzekania przez Komisję winno być skuteczne egzekwowanie prawa. Ponadto Komisja, nie podając argumentów na poparcie swojej tezy, uznała lotnisko za nieistotne dla rozwoju regionalnego. Zadanie formułowania strategii regionalnych jest jednak  kompetencją samorządu województwa, który stanowi je jako prawo miejscowe. Lotnisko Gdynia – Kosakowo jeszcze przed rozpoczęciem inwestycji zostało ujęte w obowiązującym od 2008 r. akcie prawnym –  Strategii Rozwoju Transportu, uchwalonej przez Sejmik Województwa Pomorskiego”.
Autorzy wspólnego oświadczenia twierdzą dalej, że podstawą  wyrokowania Komisji była ocena ekonomiczna przedsięwzięcia.

„Źródłem błędu popełnionego naszym zdaniem w tej ocenie, jest” – czytamy dalej oświadczeniu – „przyjęte na początku niewłaściwe założenie metodologiczne, które przekreśliło możliwość uzyskania prawidłowych wyników i wniosków – zgodnie z powszechnie znaną zasadą, że fałszywe założenie zawsze skutkuje fałszywymi wynikami. Komisja Europejska oceniała inwestycję w perspektywie krótko- i średnio- okresowej, a powinna to robić – tak jak czynił inwestor – w perspektywie długookresowej. Przyjęcie takiej perspektywy wynika z wiedzy ekonomicznej i charakterystyki specyficznej inwestycji lotniskowej, ale przede wszystkim z faktu, że to właściciel gruntu pod lotniskiem – Skarb Państwa – narzucił 30-letni okres trwania umowy użyczenia”.

– Z powyższych powodów nie możemy postąpić inaczej, niż zaskarżyć decyzję Komisji Europejskiej do Sądu w Luksemburgu – kończą autorzy oświadczenia.