Statoil nie zrezygnuje z poszukiwań ropy i gaz w Arktyce pomimo rozczarowujących wyników prac wiertniczych. Koncern powraca z poszukiwaniami na Morze Barentsa.
Eldar Saetre, dyrektor największej norweskiej spółki naftowej podkreślił, że jego firma nie rezygnuje z poszukiwań ropy naftowej w Arktyce pomimo kolejnych rozczarowujących wyników prac wiertniczych. Powiedział, że kontrolowana przez rząd spółka jest „bardzo cierpliwa”, gdy chodzi o odkrywanie nowych obszarów i że w przyszłym roku powróci do poszukiwań na obszarach Morza Barentsa, należących do Norwegii.
Statoil dotychczas nie znalazł ropy na polu Korpsfjell w południowo-wschodniej części norweskiego Morza Barentsa.
Saetre powiedział jednak, że to „gra wymagająca cierpliwości”. – Wykonamy kolejne odwierty na tym terenie w przyszłym roku, jest to nadal uzasadnione. Nie znaleźliśmy wielkich złóż, ale poszukiwania w przyszłym roku będą dla nas ekscytujące – zapowiedział.
Saetre podkreślił, że zanim odkryto złoża ropy na norweskim Morzu Północnym wykonano 30 odwiertów 30 studni. Teraz koncern chce przenieść się na nowe złoża. Na Morzu Barentsa znaleziono co prawda złoża węglowodorów, jednak nie ma na nich zapasów o potencjale znaczącym dla całej Norwegii.
Statoil chce do końca roku podjąć decyzję o inwestycji na polu Johan Castberg na Morzu Barensta. Obecnie jedyne czynne pole naftowe na tym obszarze to Goliat, które eksploatuje włoskie ENI. Firma zmaga się jednak z wyłączeniami związanymi z kwestiami bezpieczeństwa.
Financial Times