Norweskie wydobycie ropy naftowej może przyćmić amerykańską rewolucję łupkową pod względem efektywności. Statoil informuje, że przy pierwszej fazie wydobycia ze złoża Johan Sverdrup granica opłacalności wydobycia spadła poniżej 15 dolarów za baryłkę. To dobre wieści dla PGNiG i Lotosu posiadających udziały w tamtejszych koncesjach, a być może i dla projektu Baltic Pipe.
15 dolarów za baryłkę
Granica ta dla całego złoża to poniżej 20 dolarów za baryłkę. Oznacza to, że przy takiej cenie ropy na rynku opłaca się wydobywać ropę z tego złoża. Wydobycie ma ruszyć w 2019 roku i sięgnąć 440 tysięcy baryłek dziennie. Koszty pierwszej fazy spadły o 30 procent. Wzrosły także szacunki złóż z 1,7-3,0 mld ekwiwalentu ropy naftowej do 2,1-3,1 mld. Tymczasem według agencji Rystad amerykańska granica opłacalności to około 40 dolarów za baryłkę, według informacji BiznesAlert.pl, w niektórych obszarach zagłębia permskiego może to być 37 dolarów. Jednak nawet taka granica gwarantuje wzrost wydobycia w obecnych warunkach, kiedy ropa kosztuje około 70 dolarów.
Baza surowcowa Baltic Pipe
To dobra wiadomość dla polskich firm posiadających koncesje na Morzu Północnym. Wraz ze wzrostem efektywności wydobycia będzie rosła ich marża. Wróży to także większą elastyczność cenową w razie chęci wysłania surowca na eksport, co będzie miało znaczenie np. dla rentowności bazy surowcowej dla gazociągu Baltic Pipe. Ropie naftowej towarzyszą złoża gazu, które w zależności od oceny biznesowej mogą uciec do atmosfery, jako odpad procesu wydobycia ropy, albo trafić na rynek, jako kolejny produkt. To między innymi z tego powodu wstępne szacunki na temat zasobności złóż podawane są w ekwiwalencie baryłek ropy naftowej., a nie baryłkach ropy czy metrach sześciennych gazu. Dopiero odwierty potwierdzają jaki jest udział poszczególnych surowców w złożu.
Wojciech Jakóbik