– Sankcje wobec Rosji muszą być stosowane solidarnie i konsekwentnie jako środek. Dla Rosji nie powinno być miejsca w WTO – mówi dziennikarzowi portalu BiznesAlert.pl dr. Janusz Steinhoff, b. wicepremier i minister gospodarki.
– Ostatnia seria sankcji UE wobec Rosji jest ostrzejsza. Wszystkie trzy serie mogą stanowić skuteczną całość. Mam nadzieję, że ta całość będzie stosowana solidarnie i konsekwentnie. I że Zachód przekona świat o konieczności tych sankcji jako środka zapobiegającego agresji, jako reakcja na agresję. Dla Rosji, jako państwa-agresora nie powinno być zwłaszcza miejsca w Światowej Organizacji Handlu (WTO) – uważa Steinhoff – Nie jesteśmy rusofobami, Polska nie tak dawno aktywnie popierała starania Rosji o przyjęcie do WTO. Liczyliśmy, że wolność handlu sprawi, że w Rosji zajdą pozytywne i głębokie zmiany. Niestety praktyka absolutnie nie potwierdziła naszych nadziei, polityka zagraniczna Kremla nadal służą celom imperialnym. Tym celom – a nie handlowym zasadom – służy rosyjski eksport ropy i gazu, który stał się narzędziem polityki zagranicznej Putina.
Nasz rozmówca spodziewa się, że sankcje będą realizowane konsekwentnie i adekwatnie do działań Moskwy, która stała się na Ukrainie stroną zbrojnej agresji dostarczając broń zorganizowanym przez siebie separatystom, wspierając ich na wiele innych sposobów. Efektem tej rosyjskiej aktywności była tragedia malezyjskiego samolotu pasażerskiego. Nie sądzę – kontynuuje Steinhoff – że jego strącenie było pomyłką, a rebelianci chcieli trafić samolot ukraiński. Międzynarodowe śledztwo musi wyjaśnić, jak do tego doszło, że ofiarą padł samolot linii z Malezji. Konflikt na Ukrainie jest pierwszym od wielu lat zbrojnym sporem o granice, stanowi powrót do wojen o prymitywne zdobycze terytorialne. Także dlatego jest tak niebezpieczny. Przestrzega przed tym w jednej ze swoich ostatnich wypowiedzi Zbigniew Brzeziński.
– Niestety – konkluduje polityk – UE nie jest przygotowana, aby zastosować wobec Moskwy embargo na dostawy rosyjskiego gazu. To byłyby najskuteczniejsze sankcje. Za kilka lat, gdy w Unii uda się zdywersyfikować import nośników energii, a szczególnie gazu, Europa będzie mogła sobie pozwolić na ten rodzaj sankcji. Uważam, że byłyby one w pełni uzasadnione, ale trzeba się do tego przygotować. Zaczynając od zablokowania budowy kolejnych rur, szczególnie South Stream – powiedział.
Były wicepremier nie spodziewa się, że w krótkim terminie wprowadzenie sankcji doprowadzi do wzrostu cen energii. – Docelowo trzeba się jednak liczyć z tym problemem. I Europa musi ponieść takie konsekwencje dla najwyższych racji – stwierdza na zakończenie.