KOMENTARZ
Piotr Stępiński
Redaktor BiznesAlert.pl
Niedziela 10 kwietnia okazała się być ważna nie tylko dla Polski, która wspominała ofiary katastrofy smoleńskiej, ale także dla naszych wschodnich sąsiadów gdzie obecny premier Arsenij Jaceniuk poinformował o złożeniu rezygnacji z pełnienia dotychczas zajmowanej funkcji.
– Podjąłem decyzję o rezygnacji z funkcji premiera Ukrainy. We wtorek 12 kwietnia odpowiedni wniosek trafi do Rady Najwyższej – powiedział premier Jaceniuk. – Kryzys polityczny został sztucznie wywołany. Pragnienie zmiany jednego urzędnika zaślepiło polityków i sparaliżowało ich wolę do dalszych zmian w państwie. Proces zmiany rządu przeobraził się w pozbawiony sensu bieg w miejscu czyniąc z nas wszystkich zakładników – rząd, obywateli, państwo. Wbrew okolicznościom, nie patrząc na absurd sytuacji oraz bezmyślność oskarżeń zaproponowałem plan wyjścia z kryzysu. Powiedziałem państwu, prezydentowi oraz parlamentowi – nie pozostanę na stanowisku – powiedział Jaceniuk. Jaceniuk poinformował również, że jego partia Front Ludowy pozostanie w koalicji.
– W trakcie dwóch lat wojny głównym filarem naszego rządu byli moi koledzy z Frontu Ludowego. Nasza frakcja wykazywała ducha i charakter. Proszę Front Ludowy o wsparcie mojej decyzji i dalszą wspólną pracę… Front Ludowy pozostaje w koalicji, ponieważ dzisiaj jedynym sposobem ochrony państwa. Jestem dumny z wyników naszego rządu – powiedział Jaceniuk.
Pełniący jeszcze funkcję premier Ukrainy odniósł się do swojej dalszej politycznej działalności twierdząc, że widzi on swoje zadania w tej kwestii znacznie szerzej niżeli, jako prezes Rady Ministrów.
– Od dzisiaj widzę swoją rolę znacznie szerzej, niż jako premier Ukrainy. Nowe prawo wyborcze, reforma konstytucyjna, reforma sądownictwa, koalicyjna kontrola nad kierunkami działań nowego rządu, międzynarodowe wsparcie Ukrainy, członkostwo w Unii Europejskiej oraz NATO – to część mojego programu – powiedział Jaceniuk.
Jak informują ukraińskie media z powodu rozmów o dymisji rządu Jaceniuka nie przerwano prób stworzenia nowej koalicji w Radzie Najwyższej. Po wyjściu z większościowej koalicji w parlamencie tzw. ,,małych frakcji” tzn. Partii Radykalnej Ołeha Laszki, Batkiwszczyny, Samopomocy, koalicja praktycznie przestała istnieć.
Kierownictwo Bloku Petro Poroszenki oraz Frontu Ludowego próbowało porozumieć się o odbudowie koalicji w oparciu o trzy partie, z kimkolwiek z dawnych partnerów (największe nadzieje pokładano na siły polityczne Julii Tymoszenko oraz Ołeha Laszki), jednakże takie rozmowy zakończyły się fiaskiem. W rezultacie obecnie trwa proces pozyskiwania nowych koalicjantów.
Według ostatnich informacji pochodzących od deputowanych z Bloku Petro Poroszenki (BPP) na chwile obecną potencjalna koalicja BPP z Frontem Ludowym już ma ponad 226 głosów w 450 osobowej Radzie Najwyższej. Jak poinformował w wywiadzie dla kanału Inter w niedzielę 10 kwietnia wieczorem przewodniczący frakcji Frontu Ludowego w Radzie Najwyższej Maksym Burbak partia poprze wniosek premiera Jaceniuka o udzielenie wotum nieufności dla jego gabinetu.
– Poprę wniosek. Myślę, że frakcja także ją poprze – powiedział Burbak dodając, że 11 kwietnia odbędzie się posiedzenie frakcji, na którym będzie omawiana ta kwestia. Potwierdził również słowa Jaceniuka o pozostaniu Frontu Ludowego w koalicji rządzącej. Z kolei przewodniczący frakcji Samopomocy Oleg Berezjuk w wywiadzie dla kanału 112 Ukraina za powołaniem nowego premiera może zagłosować ponad 250 deputowanych.
– Myślę, że koalicja już powstała. Mówią, że wynosi ona 228-229 deputowanych. To dobry znak świadczący o tym, że oni biorą na siebie odpowiedzialność, a nie chowają się pod sloganami oraz procesem demokratycznym. Sądzę, że w rzeczywistości za powołaniem nowego premiera zagłosuje 250 deputowanych – powiedział Berezjuk.
Jak przekonywał w wypowiedzi dla kanału Espresso TV deputowany z ramienia BPP Wadim Denisienko, w przypadku odwołania premiera Jaceniuka jego miejsce w 99,9 procentach zajmie obecny przewodniczący Rady Najwyższej Wołodymyr Hrojsman. Według jego informacji większość przedstawicieli parlamentarnej frakcji BPP poprze wniosek o odwołanie Jaceniuka. Jego zdaniem w przypadku głosowania za odwołaniem Frontu Ludowy także powinien go poprzeć, jeżeli partia nie zastosuje dyscypliny partyjnej.
Jak twierdzi przedstawiciel BPP w przypadku odwołania Jaceniuka skład rady ministrów w 90 procentach pozostanie niezmieniony. Ma w nim pozostać m.in. dotychczasowa minister finansów oraz brana wcześniej pod uwagę, jako możliwy zastępca odchodzącego premiera Natalia Jaresko, minister polityki społecznej Paweł Pozenko, który w nowym rozdaniu może zostać wicepremierem, oraz obecny wicepremier, minister rozwoju regionalnego Giennadij Zubko. Dodał również, że w tym tygodniu mają rozpocząć się prace nad stworzeniem nowego kodeksu podatkowego.
Według doniesień mediów ukraińskich z 11 kwietnia w nowym rządzie przedstawiciele Frontu Ludowego mają otrzymać resorty: spraw wewnętrznych, sprawiedliwości, edukacji, środowiska oraz infrastruktury. Na czele MSW oraz ministerstwa sprawiedliwości pozostaną Arsen Awakow oraz Paweł Petrenko, ministrem edukacji ma zostać Lilija Griwniewicz, ministrem środowiska ma zostać deputowany Frontu Ludowego Ostap Semerak a ministrem infrastruktury obecny wiceszef resortu Wołodymyr Omeljan.
Wcześniej prezydent Petro Poroszenko zapewniał, że od razu po zatwierdzeniu nowego gabinetu będzie rozwiązana także kwestia nowego prokuratora generalnego. Ukraiński przywódca oczekuje, że we wtorek, 12 kwietnia, powstanie nowa koalicja a deputowani zaproponują kandydaturę nowego premiera. Poroszenko oczekuje, że zostanie wniesiona kandydatura Wołodymyra Hrojsmana.
– Spodziewam się, że nie później niż w przyszłym tygodniu, najlepiej we wtorek, usłyszymy z parlamentu dobre wieści. Mam nadzieję, że tych odpowiedzialnych deputowanych będzie większość, że to oni zapewnią nową koalicję. Do tego powinno dojść we wtorek tzn., że wpłynie do mnie kandydatura premiera a ja już wielokrotnie podkreślałem, że będą współpracował z każdym premierem – powiedział Poroszenko.
Z kolei zdaniem deputowanego z Frontu Ludowego Antona Gieraszczenki do dymisji premiera Jaceniuka doprowadziły ciągłe intrygi ze strony ekipy prezydenta Poroszenki. – Mówiąc bezpośrednio, bez dwuznaczności, dymisja Jaceniuka jest konsekwencją półtora roku, codziennych, skrywanych intryg oraz konfliktu pomiędzy premierem, a ekipą prezydenta, które zamieniło się w ciągły potok sprzeczek i kłótni zarówno za zamkniętymi drzwiami jak i w mediach – stwierdził Gieraszczenko na swoim profilu na Facebooku.
Jego zdaniem Poroszenko oraz jego otoczenie ma teraz znacznie większą władze. – Czy z niej korzysta z korzyścią dla Ukraińców, dla przeprowadzenia radykalnych reform gospodarczych oraz społecznych lub też w innych celach? czas pokaże – pisze. Dodał, że 81 deputowanych z frakcji Frontu Ludowego wesprze prezydenta i poprze nową koalicją z BPP. Podstawą działalności nowej koalicji będzie obecna umowa koalicyjna, która zostanie zmodyfikowana i ulepszona. Podkreślił jednocześnie, że jego partia ,,będzie gwarantem zapobiegnięcia wejściu Ukrainy na drogę autorytaryzmu” dodając, że nie dojdzie do przedterminowych wyborów. – Przedterminowe wybory, które mogłyby się stać okazją do rewanżu dla prorosyjskich sił na Ukrainie, nie są planowane nie wcześniej niż jesienią 2017 roku. To jest kolejna cena, jaką zapłacił Arsenij Jaceniuk oraz zespół Frontu Ludowego, aby zapewnić wewnętrzną stabilność na Ukrainie – powiedział Gieraszczenko.
Z kolei Blok Opozycyjny wezwał do rozpisania przedterminowych wyborów w przypadku dymisji Jaceniuka. – Oświadczenie Arsenija Jaceniuka jest konsekwencją upadku władzy, o której jeszcze w lutym mówił parlament uznając pracę rządu za niezadowalającą. Próba przetasowania talii tej samej koalicji tylko z mniejszą ilością frakcji niczego nie da. Potrzebna jest zmiana całościowa – czytamy w oświadczeniu wydanym przez Blok Opozycyjny. Zdaniem partii dymisja premiera jest przyznaniem się do porażki składającej się z pięciu partii koalicji.
– Półtora roku rządów koalicji spowodowało ogromne szkody dla każdego Ukraińca i dla całego państwa. 50 procentowa inflacja, dwukrotny spadek wartości hrywny, siedmiokrotni wzrost taryf oraz dług państwa, który wzrósł do 1,5 bln hrywien – to jest efekt ich działalności – uważa Blok Opozycyjny dodając, że ,,zmiana tabliczek niczego nie zmieni. Władza nie ma programu, brakuje jej profesjonalistów”. – Blok Opozycyjny domaga się rozwiązania parlamentu. Tylko nowe wybory dadzą szansę dla stworzenia rządu ekspertów, który wyprowadzi Ukrainę z kryzysu – czytamy w oświadczeniu partii.
Na wydarzenia na Ukrainie nie omieszkała odpowiedzieć także Federacja Rosyjska. Na swoim profilu na Facebooku oficjalna przedstawicielka rosyjskiego MSZ Marija Zacharowa powiązała dymisję Arsenija Jaceniuka z Dniem Kosmonautyki (rocznica pierwszego lotu załogowego w kosmos z udziałem Jurija Gagarina, który miał miejsce 12 kwietnia 1961 roku – przyp. red.). – Czyżby data złożenia do Rady Najwyższej wniosku o rezygnację – 12 kwietnia – nie została wybrana przypadkowo, a dla ukraińskiego premiera Arsenija Jaceniuka szerokości ziemskie stały się za wąskie i postanowił postawić przed sobą zadanie o kosmicznej skali? – napisała drwiąco przedstawicielka rosyjskiego MSZ.
Dyskusja na temat zmiany władzy w Kijowie trwa już od pewnego czasu. Jak informował 8 marca Financial Times nowym premierem Ukrainy miała zostać dotychczasowa szefowa resortu finansów Natalia Jaresko. Powołując się na swoje źródła gazeta stwierdziła, że propozycja objęcia przez nią teki premiera wypłynęła zarówno ze środowiska obecnego szefa rządu jak i prezydenta Poroszenki.
Financial Times podkreślał fakt, że minister finansów jest wysoko oceniana przez inwestorów oraz międzynarodowych partnerów Ukrainy, którzy uważają, że technokratyczny rząd z nią na czele jest najlepszą gwarancją dalszej realizacji strukturalnych reform i walki z korupcją. Z kolei rząd pod przewodnictwem szefa Rady Najwyższej nie będzie ich zdaniem odporny na naciski ze strony potężnych interesów korporacyjnych, w tym oligarchów oraz także samego Petra Poroszenki.
Jak przekonywali rozmówcy FT wątpliwym jest, czy Jaresko, jako szefowa resortu finansów zgodziłaby się współpracować z premierem Hrojsmanem, co z kolei zagroziłoby wsparciu kredytodawców a w szczególności Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Jako trzeci scenariusz rozwoju wydarzeń gazeta wskazywała przedterminowe wybory parlamentarne podkreślając, że jest to mało prawdopodobne. Mogłyby one nastąpić nie wcześniej niż jesienią, co skazuje Ukrainę na pół roku politycznej niepewności, podważając wysiłki na rzecz wprowadzenia reform nad Dnieprem.
Ukraińskie źródła FT twierdzą, że Poroszenko i Jaceniuk chcieli uniknąć scenariusza przedterminowych wyborów po gwałtownym spadku poparcia dla nich oraz kierowanych przez nich partii. Obawiają się, że zbyt duże poparcie otrzyma szefowa partii Batkiwszczyna Julia Tymoszenko oraz gubernator obwodu odeskiego Michaił Saakaszwili.
Wcześniej Nowoje Wremia powołując się na swoje źródła pisało, że Jaresko zgodziła się stanąć na czele ,,rządu technokratów” pod warunkiem, że to ona zdecyduje o doborze swoich współpracowników. Rozmówcy gazety twierdzą, że zmiana gabinetu nastąpi już wkrótce.
Jaresko to Amerykanka ukraińskiego pochodzenia. Ma wykształcenie z zakresu rachunkowości. Pracowała w Departamencie Stanu USA.
Wcześniej Nowoje Wremia powołując się na swoje źródła pisało, że Jaresko zgodziła się stanąć na czele ,,rządu technokratów” pod warunkiem, że to ona zdecyduje o doborze swoich współpracowników.
Kalkulacje polityczne mogły wziąć górę. Pewna formuła dotychczasowych rządów nad Dnieprem wyczerpała swoją formułę i pewna korekta kursu Kijowa warta była rozważenia. Pytaniem jest czy w momencie, kiedy kraj pogrążony jest w wojnie z rosyjskim agresorem w Donbasie, kiedy Krym został zawłaszczony przez Kreml z brakiem poszanowania dla jakiegokolwiek z praw międzynarodowych jest wskazana?
Trudno odpowiedzieć jednoznacznie na tak stawiane pytanie. Dokonywanie zmian zawsze wpisuje się w pewien kontekst sytuacyjny, który zawsze można określić mianem ,,właściwego”. Rozpad obecnego rządu trwa od pewnego czasu. Na początku lipca ubiegłego roku zdymisjonowany został minister surowców naturalnych oraz ekologii Ihor Prokopiuk, który krytykował Arsenija Jaceniuka za brak realnej woli przeprowadzenia reform antykorupcyjnych w sektorze energetycznym. Szewczenko krytykował politykę personalną Jaceniuka. Z kolei jego stanowisko jest wysoce korupcjogenne, ponieważ daje kompetencje do rozdziału koncesji poszukiwawczych i wydobywczych.
Z kolei na początku lutego ubiegłego roku do dymisji podał się minister rozwoju gospodarczego i handlu Ukrainy Aivaras Abromavicius. – Powodem jest zaostrzenie blokowania jakichkolwiek istotnych i systemowych reform. To nie jest już po prostu brak wsparcia lub woli politycznej. Są to aktywne działania ukierunkowane na to, aby sparaliżować nasze prace nad reformami: od nagłego odebrania ministrowi i jego rodzinie ochrony do wpychania, pod coraz większym naciskiem, wątpliwych osobowości do mojego zespołu i na kluczowe stanowiska w państwowych spółkach – napisał w swoim oświadczeniu Abromavicius.
Zakładam, że taki obrót spraw bardzo cieszy włodarzy Kremla, bo dymisja Jaceniuka może okazać się zwieńczeniem jego dążeń do przedstawiania naszego wschodniego sąsiada, jako państwa zupełnie niestabilnego politycznie. To w kontekście energetycznym jest o tyle istotne, że Rosja za wszelką cenę chce zrealizować projekt dzielącego Europę gazociągu Nord Stream 2 argumentując jego budowę właśnie polityczną nieprzewidywalnością Kijowa.
Zapoczątkowane wydarzeniami na Majdanie przemiany na Ukrainie, które zostały okupione krwią ludzi mogą okazać się niepotrzebną hekatombą, a toczące się w tle rozgrywki oligarchów mogą doprowadzić do powrotu do statusu quo, kiedy to nad Dnieprem rządziła prorosyjska opcja. Tu rolę do odegrania ma Unia Europejska, jako całość oraz tzw. format normandzki, a także Polska.
Zamrożony konflikt w Donbasie nie oznacza, że na froncie giną ludzie a integralność terytorialna Ukrainy jest przestrzegana. Potrzeba jasnego przesłania Europy, która nie godzi się na prawo siły, lecz jest zwolennikiem siły prawa. Nie można nie zgodzić się z ministrem Waszczykowskim, który w ostatniej swojej wypowiedzi dla Frankfurter Allgemeine Zeitung wezwał Europę do przezwyciężenia ,,egoistycznego partykularyzmu poszczególnych państw członkowskich Unii Europejskiej” podając jako przykład wspomnianego wcześniej gazociągu Nord Stream 2. Tylko silna, zjednoczona UE może być równorzędnym partnerem dla Moskwy. Zarówno Bruksela jak i Warszawa nie mogą handlować kwestią Ukrainy.
Dymisja Jaceniuka następuje w trudnych i złożonych okolicznościach. Zauważmy, że gospodarka Kijowa wyniszczona przez operacje w Donbasie jest zależna od zewnętrznego finansowania. Już wcześniej przedstawiciele Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) uzależniali udzielenie kolejnej transzy pożyczki od postępu w przeprowadzaniu reform w tym także w walce z korupcją. Z kolei zdaniem prezydenta Poroszenki utworzenia na Ukrainie nowego rządu pozwoli odblokować otrzymanie pomocy finansowej od Stanów Zjednoczonych, Unii Europejskiej oraz MFW.
– Otrzymałem od Stanów Zjednoczonych wyraźne gwarancje. Jeżeli powstanie rząd, koalicja i wybrany zostanie premier, to tego samego dnia dojdzie do podpisania umowy o udzieleniu Ukrainie gwarancji w wysokości 1 mld dolarów. Dodatkowa pomoc mikrofinansowa, którą otrzymamy od UE będzie przewyższała 600 mln euro, dodatkowo otrzymamy 1,7 mld dolarów pierwszej transzy z MFW, co pozwoli nam w znaczący sposób wesprzeć możliwości finansowe oraz kursowe naszego państwa – powiedział Poroszenko w wywiadzie dla ukraińskich mediów.
Ważny sygnał wysłała Unia Europejska. Szef przedstawicielstwa UE na Ukrainie Jan Tombinski poinformował, że Wspólnota uruchomi dla Kijowa nowe programy finansowania, ale część tych środków może pozostać niewykorzystana ze względu na brak projektów po stronie ukraińskiej.
– Jak ta pomoc zostanie wykorzystana zależy od Ukraińców. Nie możemy pomagać komuś kto nie chce pracować albo robi to w niewłaściwy sposób – powiedział Tombinski dodając, że państwo potrzebuje elementów, które mogą zostać zaimplementowane na poziomie lokalnym.
W swoim niedzielnym artykule dla portalu ZN.ua prawdopodobnie przyszły premier Ukrainy Wołodymyr Hrojsman stwierdził, że bez stymulowania pewnych aktywności gospodarki niemożliwe jest wyjście ze stagnacji, a przy efektywnym wykorzystaniu zasobów państwowych inwestycji istnieje szanse na danie odpowiednich bodźców.
– Wstępna analiza budżetu pokazuje, że państwo inwestuje środki w obiekty na poziomie 5-7 procent, aby w ciągu roku zwiększyć je do 10 procent. Mówiąc krótko te środki są ,,zakopane”. Jeżeli środki te nie zostaną ,,rozmyte” a będą skoncentrowane na projektach infrastrukturalnych np. na programie remontów oraz budowy dróg to od razu otrzymamy wiele rezultatów – zrobimy naprawdę przydatne rzeczy dla państwa, pokażemy znaczące osiągnięcia i damy jeszcze ludziom pracę i możliwość zarobienia pieniędzy, ponieważ jedno miejsce pracy w budownictwie stwarza siedem innych miejsc w powiązanych sektorach – twierdzi Hrojsman.
– Istnieją także inne projekty infrastrukturalne, które można uruchomić – efektywność energetyczna, miejscowa infrastruktura etc. Rozpocząć rzeczywistą odnowę państwa. Ponadto mamy już przyznane międzynarodowe środki, które obecnie są nieefektywnie wydatkowane – uważa Hrojsman.
Pod koniec marca przewodniczący Rady Najwyższej stwierdził, że reformy obecnego rządu mają wyłącznie negatywny wpływ dla obywateli, nie były one efektywne. – To rząd powinien rozpocząć wyraźny dialog ze społeczeństwem a jego działania powinny być zrozumiałe dla obywateli – mówił Hrojsman.
Zwrócił uwagę, że ma jasną, sprecyzowaną wizję, która może zostać podzielona na trzy kwestie: po pierwsze plan działania, który ,,powinien wyprowadzić państwo z tej trudnej sytuacji”; po drugie – powinna powstać strategia tej albo innej reformy ,,strategiczny punkt widzenia na to jaki model gospodarki należy budować”; po trzecie – jakość zarządzania.
– Jestem przekonany, że gdyby dano mi możliwość zbudowania prawdziwie reformatorskiej koalicji, jeżeli dano mi możliwość utworzenia rządu z tych osób, którzy są gotowi do prawdziwych, szczerych oraz transparentnych reform to wówczas mogę wziąć na siebie tę odpowiedzialność – stwierdził w wygłoszonym wówczas swoim wideo oświadczeniu na Facebooku.
Co ciekawe 4 kwietnia w swojej wypowiedzi dla kanału Ukraina nie wykluczył, że oprócz BPP oraz Frontu Narodowego do koalicji nie mogą dołączyć Batkiwszczyna oraz Partii Radykalnej Ołeha Laszki.
– Uważam, że koalicja powinna być skuteczna oraz efektywna. Dzisiaj kwestia dotyczy nie tego, aby zbudować koalicję oraz rząd, które nie będą efektywne. Jeżeli powstanie koalicja w oparciu o dwie partie to nie wykluczam tego, że w koalicji pojawią się inne partie w szczególności Batkiwszczyna i Partia Radykalna Ołeha Laszki – powiedział Hrojsman dodając, że obecna sytuacja na Ukrainie jest wystarczająco skomplikowana i opóźnia proces reform, przez co blokowane są reformy. Odnosząc się wówczas do objęcia przez siebie teki premiera zwrócił uwagę na związane z tym ryzyko i podkreślił, że dla przeprowadzenia niezbędnych reform konieczne jest zjednoczenie wszystkich sił politycznych.
– Musimy wziąć na siebie odpowiedzialność. Rozumiem wszystkie wyzwania, ale przedterminowe wybory mogą zrujnować kraj. Dlatego jeśli zostanie utworzony rząd jakościowy w oparciu o reformatorskie podstawy, jeżeli będzie polityczne wsparcie dla koalicji, jeżeli będą przeprowadzone rzeczywiste reformy to w przeciągu roku możemy zagwarantować wzrost gospodarczy Ukrainy. Istnieje możliwość reformy wszystkich sfer: podatkowej, sądowej, gospodarczej, antykorupcyjnej, ale tych kwestii potrzebna jest wspólna wola polityczna – powiedział Hrojsman. Podkreślił jednocześnie, że nie jest on, człowiekiem prezydenta” a,obywatelem Ukrainy”. – Dla mnie jest ważne, aby współpracować z prezydentem, parlamentem, koalicją, partnerami, aby wnieść tym samym swój wkład w pomyślność państwa – mówił przewodniczący Rady Najwyższej.
Skądinąd są to ważne deklaracje, ale jeżeli dać wiarę opiniom ukraińskich ekspertów mówiących o braku wyrazistości przyszłego premiera oraz jego podatności na wpływy, stawia to pod znakiem zapytania dalsze reformy u naszego wschodniego sąsiada. W tym także pod względem energetycznym.
Przypomnijmy, że Ukraina jest w trakcie przeprowadzenia reform w tym jakże ważnym sektorze ukraińskiej gospodarki. W ostatnim czasie Kijów przyjął ustawę o rynku gazu i pracuje nad analogiczną dla rynku elektroenergetycznego, która została zatwierdzona 2 marca podczas posiedzenia rady ministrów. Ponadto zmienia sposób zarządzania spółkami. 5 grudnia rząd na mocy postanowienia nr 1002 zobowiązał resort energetyki do przekazania akcji Naftogazu resortowi rozwoju gospodarczego. Po jego przyjęciu ukraińska spółka może samodzielnie, bez ustalania z władzami centralnymi powoływać kierownictwo spółek Ukrgazdobyczy, Uktransnieftu oraz Uktransgazu. To element wypełniania warunków międzynarodowych funduszy inwestycyjnych w zamian za kontynuację pomocy finansowej. Ukraina zamierza także wdrożyć unijne dyrektywy gazowe i elektroenergetyczne w ramach integracji swoich sektorów z europejskim. Jednakże obecna sytuacja na ukraińskiej scenie politycznej może poddać pod wątpliwość powodzenie prowadzonych jak i planowanych reform.
1 kwietnia upłynął termin obowiązywania tzw. pakietu zimowego na dostawy rosyjskiego gazu nad Dniepr. Nie wiadomo czy decyzja o wstrzymaniu zakupów surowca Gazpromu nie zostanie zmieniona i do naszych sąsiadów gaz z Rosji znów popłynie szerokim strumieniem. Zmiana u steru władzy w Kijowie jest co najmniej budząca wątpliwości. Nieznane są poglądy przyszłego ukraińskiego premiera na wspólne zakupy gazu przez państwa Europy Środkowo-Wschodniej czy też ewentualnych zakupów błękitnego paliwa z terminali LNG w Świnoujściu oraz w Kłajpedzie. Nie wiadomo także, jakie jest zdanie Hrojsmana na stosunki z Rosją.
Dlatego też w stosunku do Jaresko kandydatura obecnego kandydata na premiera Ukrainy jest „wątpliwa”. W trudnym momencie Kijów potrzebuje silnego lidera, który w maksymalnym stopniu nie będzie podatny na wpływy decyzji podejmowanych na Kremlu. Istnieją poważne wątpliwości co do tego, że te przymioty uosabia główny pretendent na stanowisko premiera Ukrainy. Istnieje poważna obawa o odrodzenie prorosyjskiego ducha wśród niektórych polityków nad Dnieprem co wpłynie na prowadzoną przez Kijów politykę także w ujęciu zewnętrznym.
W tej kwestii swoją rolę do odegrania ma zarówno Bruksela jak i Warszawa. Ważne jest, aby rząd polski nadal wspierał proces reform na Ukrainie oraz nawiązał odpowiednie, partnerskie relacje z nowym rządem, aby nie skazywać Kijowa na zbliżenie z Kremlem.